Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Słowenii mecz z Polską mało kogo interesuje

Rafał Romaniuk, Maribor
Mecz z Polską? Panie, a kogo obchodzi spotkanie dwóch słabych drużyn. Te zespoły są siebie warte - stwierdził taksówkarz, który obwoził nas wczoraj po Mariborze, gdzie drużyna Leo Beenhakkera zagra ze Słowenią w eliminacjach mistrzostw świata. Rozwiał tym samym nasze wątpliwości, jaką rangę ma w tym kraju dzisiejsze spotkanie. - Bardziej interesuje nas koszykówka, w końcu to u was są teraz mistrzostwa Europy i wygraliśmy z Anglikami. A już w ogóle to najbardziej kochamy hokej na lodzie - dodał.

Nie jest w tej opinii odosobniony. Wystarczy rzut oka na słoweńskie gazety. Na czołówkach słowo "Polska", owszem, pojawia się, ale tylko w kontekście EuroBasketu. Jeśli chodzi o piłkę, dużo więcej emocji wzbudza... dzisiejszy mecz Chorwacja - Anglia.

W dzienniku "Sportske Novosti" o spotkaniu Słowenia - Polska można przeczytać dopiero na 14. stronie. "To dla nas mecz o wszystko" - rozpoczyna się zapowiedź. Brzmi swojsko? Dla Słoweńców porażka, podobnie jak dla nas, oznaczać będzie koniec szans na wyjazd do RPA.

Nasi rywale największy problem mają z zestawieniem obrony. W sobotnim meczu towarzyskim przeciwko Anglii kontuzji doznał filar defensywy Bostjan Cesar. Ma go zastąpić, podobnie jak w spotkaniu na Wembley, Matej Mavrić. - Czy sobie poradzi? Nie żartujmy. Sami pomyślcie. Skoro duże problemy stwarzał Wayne'owi Rooneyowi, to ma przegrywać starcia z Pawłem Brożkiem? - komentuje Cesar. - Czy zadowoli nas remis? W żadnym wypadku. Skoro gramy u siebie, możemy mówić wyłącznie o trzech punktach. Remis będzie porażką - dodaje stoper Marko Suler.

Słoweńscy piłkarze są optymistami z dwóch powodów. Po pierwsze, choć przegrali z Anglikami 1:2, są zadowoleni z formy. Twierdzą nawet, że byli bliscy zwycięstwa, ale oszukał ich sędzia. Po drugie: - Skoro zremisowaliśmy w pierwszym meczu we Wrocławiu [1:1 - red.], to dlaczego mielibyśmy się niby bać Polski u siebie? - analizuje w prosty sposób Suler.

- W drużynie Słowenii najgroźniejsi wydają się być Milivoje Novaković i Andras Kirm z Wisły Kraków. To oni stanowią o sile ofensywnej drużyny - komentował Rafał Ulatowski, asystent Leo Beenhakkera. Zapomniał wymienić rozgrywającego Roberta Korena, który występuje regularnie w West Bromwich Albion.

"Żurnal 24", największa bezpłatna gazeta w Słowenii, twierdzi, że kluczem do zwycięstwa nad Polską będzie postawa Novakovicia. Tyle że napastnik FC Koeln od listopada nie potrafi strzelić w kadrze bramki (ostatni raz trafił przeciwko Bośni i Hercegowinie). Spadła na niego fala krytyki. - Miał nawiązać do legendy Zlatko Zahovicia, który zdobywał w reprezentacji gola za golem. Ale to nie ten rozmiar kapelusza - komentuje w rozmowie z naszą gazetą Joze Okorn z gazety "Dnevnik". Ostatnie zdanie charakteryzuje zresztą całą drużynę Słowenii, która po raz ostatni w wielkiej imprezie zagrała w 2002 r. na mistrzostwach świata w Korei i Japonii. Później, gdy selekcjonerem przestał być Srecko Katanec, zespół popadł w poważny kryzys, który próbuje zażegnać trener Matjaż Kek.

Sobotni mecz Polaków z Irlandią Północną podglądał asystent Keka Borut Jarc. - Jakie wnioski? Zobaczycie w środę - uśmiechnął się tylko po wczorajszym treningu. Zobaczymy. Jedno jest pewne: w sobotę nasi piłkarze dobrze się kamuflowali.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto