Warszawiacy pytają ZTM: co będziemy mieli z podwyżki cen biletów?

We wtorek w życie weszła podwyżka cen biletów. To tylko pierwsza z trzech planowanych na najbliższe dwa lata. Na razie ceny wszystkich biletów wzrosły o kilkadziesiąt procent. Za jednorazowy zamiast 2,80 zł zapłacimy 3,60 zł. Z kolei bilet miesięczny podrożeje z 78 zł do 90 zł. Sprawdź szczegóły.
ZTM tłumaczy podwyżkę rosnącymi kosztami utrzymania taboru i inwestycjami, które pochłaniają setki milionów złotych rocznie. A co na to warszawiacy?

- Ceny biletów idą w górę, tylko co my z tego będziemy mieli? – pyta Patryk. Jego zdaniem podwyżka cen biletów to pomysł zły, bo bardzo uderzy po kieszeni niemal wszystkich mieszkańców Warszawy. - Pensje stoją od dawna w miejscu, a ceny rosną. W tej chwili dla oszczędności jeżdżę do pracy skuterem, bo to tańsze rozwiązanie niż płacenie za bilety - dodaje.

- Kolejna podwyżka nie może mi się podobać, ponieważ wiadomo, że trzeba będzie więcej płacić – mówi bez entuzjazmu Teodor. - Oczywiście, jeśli będzie to miało jakieś przełożenie na jakość taboru, którym jeździmy po Warszawie, to jest ona zasadna. W innym przypadku będzie to po prostu naciąganie pasażerów na kolejne wydatki - ocenia i dodaje: Mam nadzieję, że pieniądze, które miasto zarobi na podwyżce biletów zostaną zainwestowane w lepszy sprzęt oraz modernizację przystanków, które są w bardzo złym stanie.

- Wydaje mi się, że podwyżka to złe rozwiązanie - twierdzi Łukasz. W dzisiejszych czasach, gdy szaleje bezrobocie i nadal powstaje mało nowych miejsc pracy, podwyższanie cen biletów jest nie w porządku wobec mieszkańców. Jest to uciążliwy pomysł, który generuje nowe koszty w naszych małych domowych budżetach. Jestem zmuszony niestety nadal korzystać z komunikacji miejskiej, gdyż drogie paliwo nie pozwala mi na jazdę po Warszawie własnym samochodem - rozkłada ręce. - Na szczęście nasze środki lokomocji miejskiej stoją na wysokim poziomie, w szczególności autobusy z klimatyzacją, którymi wszędzie można dojechać bez problemu - dodaje.

- Wydaje mi się, że jest to straszny pomysł. Szczególnie dla studentów, którzy cały czas podróżują i poruszają się transportem miejskim – uważa z kolei Ania. - Warszawa jest na tyle dużą aglomeracją, że nie ma wyjścia, trzeba jeździć autobusami. Studenci na pewno będą musieli ograniczyć swoje wydatki, aby mieć na droższą kartę miejską - mówi z rozczarowaniem. - Trzeba jednak jedno przyznać Warszawie, komunikacja jest tu dobrze zorganizowana. Nie mam problemu z żadnymi dojazdami, a strona jakdojade.pl ułatwia mi poruszanie się po mieście - dodaje.

- Podwyżki są dla studentów bardzo złą wiadomością. Większość z nas ma naprawdę małe miesięczne budżety – potwierdza Klaudia i dodaje: Każde dodatkowe obciążenie finansowe jest dla nas bolesne. Sama muszę pracować w wakacje, aby jakoś utrzymać się w Warszawie. Teraz, gdy nie chodzę na zajęcia, zamiast z komunikacji miejskiej korzystam z roweru. To tańsza i zdrowsza alternatywa, do której wszystkich serdecznie namawiam.

- Podwyżki cen biletów, co jakiś czas niestety są konieczne. Budżet z czegoś przecież musi być zasilany – mówi Marta. - Tabor zresztą też sam się nie naprawi. Budowa II linii metra, innowacje techniczne to wszystko pochłania pieniądze. Zresztą nie jest to aż tak duża kwota, aby jakoś mocno odbiła się na moim domowym budżecie. Bardzo dobrze oceniam naszą komunikację miejską i nawet po podwyżce będę z niej korzystać - kwituje.

A jakie są Wasze opinie? Piszcie w komentarzach pod artykułem.