Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warta Poznań - ŁKS 1:2 - Wspaniała seria trwa!

Bartłomiej Pawlak
Łukasz Kasprzak
Trwa dobra passa piłkarzy ŁKS! Drużyna z al. Unii rundę rewanżową I ligi rozpoczęła od zasłużonego zwycięstwa 2:1 nad Wartą w Poznaniu.

To już czwarta wygrana ełkaesiaków z rzędu, dzięki czemu łodzianie awansowali na czwarte miejsce w tabeli. Jeśli w środę, w ostatnim spotkaniu w tym roku, pokonają Dolcan Ząbki, zimę mogą spędzić na pozycji premiowanej awansem do ekstraklasy.

Przed meczem Warty z ŁKS jednego można było być pewnym. Tego, że padną w nim bramki, bo w Poznaniu zmierzyły się dwie najskuteczniejsze drużyny w I lidze. Warta do soboty zdobyła 28 goli (z czego 18 skuteczny duet napastników – Piotr Reiss i Marcin Klatt), a ŁKS tylko o jednego mniej (z czego Adrian Świątek i Łukasz Gikiewicz 14).

Na pierwsze trafienie w zasadzie nie trzeba było czekać, bo zanim na dobre rozpoczęło się spotkanie, Bogusław Wyparło musiał wyciągać piłkę z siatki. To była konsekwencja odważnego wyjścia z bramki Bodzia W., który – naprawiając błąd Roberta Łakomego – rzucił się pod nogi Tomasza Magdziarza. Rozpędzony dotknął piłki za linią pola karnego. Za to został ukarany żółtą kartką, a chwilę później precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego po raz czwarty w swojej karierze pokonał go Reiss.

Gorszego początku łodzianie nie mogli sobie wyobrazić, ale to ich nie załamało i szybko zabrali się do odrabiania strat. I już w 6 minucie mogli doprowadzić do wyrównania. Po podaniu Janusza Wolańskiego przed golkiperem gospodarzy znalazł się Łukasz Gikiewicz. Łódzki napastnik chciał umieścić piłkę w długim rogu bramki, ale mocno się pomylił. Dwie minuty później w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się Adrian Świątek. Najskuteczniejszy piłkarz drużyny z al. Unii nie trafił jednak w bramkę, a w kolejnej okazji wychowanek Warty na piątym metrze nie trafił w piłkę.

Szczęścia próbował też Marcin Adamski, jednak w 12 min kapitanowi ŁKS nie udało się skopiować wyczynu sprzed tygodnia, kiedy zdobył pięknego gola z rzutu wolnego. Tym razem wcelował w mur.

Przewaga ŁKS nie podlegała dyskusji, na fatalnej murawie łodzianie dłużej utrzymywali się przy piłce, często stwarzając zagrożenie pod bramką gospodarzy. Do tego grali bardzo agresywnie, odcinając Klatta od podań i na niewiele pozwalając Reissowi. Gole pozostawały więc kwestią czasu. Ale zanim ełkaesiacy doprowadzili do remisu, stracili Świątka, który w 20 minucie z powodu naderwania mięśnia przywodziciela musiał opuścić boisko. Zastąpił go Piotr Klepczarek, który miał ogromny udział przy bramce dla ŁKS. Po jego mocnym dośrodkowaniu piłka w polu karnym trafiła do Damiana Nawrocika, a ten strzałem z woleja nie dał szans Łukaszowi Radlińskiemu.

Na tym jednak łodzianie nie zamierzali poprzestać, ale choć posiadali inicjatywę, poznaniakom w końcówce pierwszej połowy dwukrotnie udało się przedostać na pole karne ŁKS. Na szczęście uderzenia Alaina Nagamayamy z pola karnego i Tomasza Bekasa zza szesnastki okazały się niecelne.

To jednak ełkaesiacy mocniejszym akcentem zakończyli pierwszą część spotkania. Długą wymianę podań precyzyjnym płaskim uderzeniem z 20 metrów zakończył znakomicie spisujący się Krzysztof Mączyński. Mimo fatalnego początku, łodzianie na przerwę schodzili w doskonałych nastrojach. Sami na to ciężko zapracowali.

Druga połowa nie była już tak emocjonująca, choć dla łodzian zaczęła się bardzo dobrze. Tuż po wznowieniu gry piłkę po raz trzeci w siatce Warty umieścił Łukasz Gikiewicz. Arbiter nie uznał jednak tego gola, dopatrując się przewinienia łódzkiego napastnika, kiedy ten wyłuskał futbolówkę spod nóg Radlińskiego. Od tej pory podopieczni Grzegorza Wesołowskiego liczyli na kontry. Cofnęli się jednak zbyt głęboko, a do tego nie byli już tak agresywni w środku pola, co mogło ich drogo kosztować.

Bardzo blisko wyrównania w 55 min był Paweł Iwanicki. Na szczęście w porę interweniował Tomasz Hajto. Chwilę później z dystansu mocno uderzał Bekas, ale najgroźniejszą okazję gospodarze stworzyli w 60 min. Strzał Marcina Wojciechowskiego z trudem obronił Wyparło, a zagrożenie oddalił Hajto. Broniący się łodzianie z każdą minutą opadali z sił, a osamotniony w ataku Gikiewicz nie mógł zagrozić bramce Warty. Na szczęście udało im się przetrwać do ostatniego gwizdka i decydujące słowo mogło należeć do nich. W ostatniej minucie strzał Mariusza Mowlika na raty obronił Radliński.

Do soboty stadion Warty udało się zdobyć tylko Pogoni Szczecin, która pokonała gospodarzy 2:1. Zresztą stadion w tym przypadku to za dużo powiedziane. Nie przypadkiem miejscowi nazywają go „ogródkiem”.

Warta Poznań - ŁKS 1:2
1:0 – Reiss (2), 1:1 – Nawrocik (28), 1:2 – Mączyński (44).
Żółte kartki: Bartkowiak, Reiss (Warta) – Wyparło (ŁKS).
Sędziował Rafał Greń (Rzeszów).
Widzów 1 300 (w tym 200 gości).
Noty ŁKS w rankingu „Srebrne Buty”: Wyparło 5 – Łakomy 6, Adamski 7, Hajto 7, Woźniczka 6 – Nawrocik 8 (64, Mowlik 2), Sierant 6, Mączyński 8 Wolański 6, Świątek 2 (22, Klepczarek 5) – Gikiewicz 6.
Warta Poznań: Radliński – Ignasiński, Przybyszewski (46, Wojciechowski), Bartkowiak, Otuszewski – Pawlak (46, Iwanicki), Bekas, Nagamayama, Magdziarz – Reiss – Klatt (54, Loliga).

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto