Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieczór Sowich Piosenek w Pokładzie, czyli koncert Grzegorza Turnaua i Jacka Królika [zdjęcia]

ScarTissue
ScarTissue
Wojtek Rojek / Klub Pokład
W gdyńskim Pokładzie wystąpili Grzegorz Turnau i Jacek Królik. Muzycy zaczarowali publiczność.

W czwartek, 25 października, Pokład był wypełniony po brzegi. Tego dnia swój recital przedstawił Grzegorz Turnau wraz z gitarzystą Jackiem Królikiem. Panowie uraczyli swoją publiczność piosenkami nie tylko ze swojego dorobku, ale również czerpali z twórczości innych artystów.

Liryczny wieczór

Koncert przebiegał w luźnej atmosferze, Turnau miał świetny kontakt z publicznością i swoje piosenki przeplatał różnymi anegdotami ze swojego życia. Z tych opowieści mogliśmy się dowiedzieć w jaki sposób artysta zaczął tworzyć. Nie było tutaj żadnych wyższych pobudek, powód był bardzo trywialny - młody Turnau chciał po prostu zaimponować swoim koleżankom z klasy.

Jedna z koleżanek uwielbiała Lennona, więc na pierwszy warsztat została wybrana piosenka "Jealous Guy". Początek artysta zaśpiewał po angielsku, a następnie przeszedł na swoje pierwotne, bardzo oryginalne tłumaczenie. Jak sam stwierdził, pewnych piosenek się nie tłumaczy i chciał zademonstrować dlaczego. Turnau ma świetny dystans do siebie i swojej twórczości. Przedstawiał swoje piosenki z dużą dawką humoru, czego akurat potrzebowałam w ten deszczowy dzień.

Kawałek Krakowa w Gdyni

Gdy słuchałam kolejnych utworów Turnaua, myślami przenosiłam się do Krakowa. Poczułam klimat Piwnicy pod Baranami, a to dzięki "Brackiej". Krakowskie nawiązania wciąż były wplatane i mogliśmy usłyszeć między innymi balladę "Pani Zosia".
Z utworów zaprezentowanych nie zabrakło tych z ostatniej płyty, "Fabryki Klamek". Bardzo spodobała mi się wersja "Na plażach Zanzibaru", gdzie Turnau starał się naśladować partie wokalne Sebestiana Karpiela-Bułecki. I robił to genialnie - z lekkim przymrużeniem oka.

Wspomnienia o Marku Grechucie również gościły wśród czwartkowego recitalu. Jak powiedział Turnau, zainteresował się Grechutą ze względu na koleżankę z klasy, jednak koleżanka szybko się znudziła wówczas młodemu artyście, ale Grechuta pozostał. Tego wieczoru usłyszeliśmy m.in. "Historię pewnej podróży" oraz "Motorek" - ten ostatni we wspaniałym wykonaniu.

Z nieautorskich piosenek Turnau przedstawił nam jeszcze "Moją dziewuszkę" Przybory i zaraz po nim cover Billy’ego Joela "She is only a woman" - przy takich piosenkach aż wstrzymuje się oddech i chce się tylko wchłaniać muzykę.

Pięknie wypadła również piosenka "Naprawdę nie dzieje się nic" - publiczność śpiewała wraz z Turnauem. Podobało mi się wykonanie "Nowomowy" i zabawne "O, Kutno". Ale co tu będę wymieniać. Tak naprawdę to wszystkie dzisiejsze utwory przypadły mi do gustu.

Publiczność nie chciała pozwolić Grzegorzowi Turnauowi zejść ze sceny. Jako bis mogliśmy usłyszeć "Między ciszą a ciszą" oraz na prośbę słuchaczy, artyści zaprezentowali jako ostatni piękny utwór "Jak linoskoczek".

Sowie piosenki są wspaniałą okazją na spotkanie z poezją śpiewaną. Może się wydawać, że taki wieczór jest raczej melancholijny i monotonny, jednak Turnau już się postarał o to, żeby publiczność się nie nudziła. Utrzymywał dobry kontakt ze swoimi słuchaczami, swoje wypowiedzi okraszał dawką inteligentnego humoru. A ja dzięki temu recitalowi z sowimi piosenkami, przeniosłam się w swojej wyobraźni do Krakowa i wędruję właśnie Bracką.

Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto