Nawet prezydent Lech Kaczyński w tym przypadku okazał się prezydentem wszystkich Polaków, nie wyłączając premiera z PO, i oświadczył, że jest zdegustowany pomysłem stoczniowych związkowców: - Mówię to z całą przyjaźnią dla moich, często nawet osobistych, przyjaciół z "Solidarności": takich rzeczy nie róbmy.
W obronie rodziny premiera i jego sąsiadów najdobitniej jednak zabrzmiał głos redaktora Tomasza Wołka. Ten w piątek rano na antenie Radia TOK FM kilka razy nazwał chamidłem związkowca Guzikiewicza, organizatora miasteczka. I pewnie trwałby przy tym epitecie, gdyby nie żywy protest innych uczestników radiowej rozmowy. Taki był oburzony!
Nie rozstrzygając, kto tu jest chamidłem i nie wnikając w argumenty związkowców, którzy chcą zwrócić się do Tuska głównie z wezwaniem: "Kasa, Misiu, kasa!", wygląda na to, że z powodu działalności stoczniowców nie ucierpi ani premier, ani jego rodzina. Wszyscy jadą na chrzciny małego wnusia. Jak zwykle najgorzej wyjdą normalni ludzie, czyli sąsiedzi premiera, którzy nie mają akurat chrzcin. Ale na tym jeszcze nie kończę.
Bodaj od 20 lat każdej nocy z 12 na 13 grudnia pod domem Wojciecha Jaruzelskiego zbiera się hałaśliwy tłum, żeby mu przypomnieć o rocznicy stanu wojennego. Nawet przez myśl mi nie przyszło bronić prywatności Jaruzelskiego. Nie śmiem nawet bronić jego rodziny, która trzymała się z dala od polityki. Ale może któryś z autorytetów moralnych upomni się wreszcie o "Bogu ducha winnych sąsiadów" byłego prezydenta?!
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?