Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

WOŚP od kuchni. Przyjrzeliśmy się pracy największego sztabu WOŚP w Warszawie [ZDJĘCIA, WIDEO]

KK
WOŚP 2019 Warszawa. 13 stycznia odbył się już 27. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, jednej z najbardziej znanych polskich akcji charytatywnych. Choć działania WOŚP i ich efekty są powszechnie znane, niewiele osób wie, jaką pracę wykonują wolontariusze pracujący w sztabach. Postanowiliśmy wybrać się do największego sztabu WOŚP w stolicy, aby przybliżyć wam ich działalność.

Nowa siedziba sztabu

Pierwszym i niezwykle ważnym tematem, jaki chcemy poruszyć jest miejsce, w którym podczas 27. finału pracował warszawski sztab WOŚP nr 97. Otóż do tej pory szef sztabu Mariusz Sękowski oraz jego podopieczni zwykli pracować w murach Urzędu Dzielnicy Targówek. Po 19 latach działalności nadszedł czas na zmianę. W tym roku wolontariusze gościli w parku trampolin Hangar 646 przy ul. Dalanowskiej 29. Z pozoru wydawać się może, że to nic istotnego, jednak relokacja wprowadziła wiele zmian w ich pracy. Nadmienić można między innymi walory estetyczne – przestrzeń Hangaru 646 – szczególnie dla młodszych kwestujących – jest o wiele atrakcyjniejsza niż nudna sala konferencyjna w urzędzie. Co więcej, na kanwie współpracy sztabu ze wspomnianą placówką, dzieciaki, które najaktywniej zbierały datki w nagrodę otrzymać mogły vouchery na skorzystanie ze wszystkich atrakcji, jakie oferuje park trampolin.

- W końcu możemy nagrodzić wolontariuszy za ich poświęcony czas. Inna zmiana to system kolejkowy. Każdy wolontariusz będzie pobierał numerek, co zmniejszy stres i ułatwi rozliczenie – powiedział Sękowski w rozmowie z Naszym Miastem.

Intensywna praca

W sztabie przy Dalanowskiej zameldowaliśmy się o godzinie 14:30. Wówczas intensywna praca wolontariuszy trwała w najlepsze. W sumie tego dnia, wyłącznie dla tego sztabu pracowało prawie 500 osób! Od wejścia napotkać mogliśmy kolejkę składającą się z osób, które zakończyły już kwestowanie na ulicach miasta i przybyły do sztabu, by się rozliczyć. W wydzielonej przestrzeni czekali na nich starsi koledzy odpowiedzialni za pierwsze liczenie. Po wstępnych szacunkach wolontariusz mógł dowiedzieć się, ile pieniędzy udało mu się zebrać do puszki. Niektórzy osiągali naprawdę imponujące wyniki, nierzadko nawet najmłodsi wolontariusze przynosili w swych pojemnikach po kilka tysięcy złotych.

Sekretne zakamarki

Udało nam się również dotrzeć do miejsca, do którego dostęp miało naprawdę niewielu. Mowa o pokoju, w którym wcześniej ręcznie przeliczone kwoty przechodziły ponowną weryfikację na liczarkach elektronicznych. Tam porozmawialiśmy z Michałem, osobą nadzorującą i obsługującą liczarki. Po zliczeniu dostarczonych kwot, Michał i jego asystent segregują bilon i banknoty na odpowiednie kwoty i pakują w tzw. Koperty bezpieczne. Te zabierane są przez konwój i przekazywane do banku. Etap pracy przy liczarkach należy nie tylko do niezwykle odpowiedzialnych, ale zwyczajnie nie jest też lekkim zadaniem. Jak sam przyznał, cięższą robotę wykonuje prawdopodobnie tylko szef ich sztabu. Michał zapytany, co oprócz oczywistej satysfakcji z pomagania przynosi mu udział w wolontariacie WOŚP, zażartował, że... chyba wyłącznie ból pleców.

Zaangażowani urzędnicy

Co ciekawe, w sztabie pracowali również miejscy urzędnicy z Centrum Komunikacji Społecznej. Jednostka ta na co dzień między innymi zajmuje się różnymi wolontariatami przeprowadzanymi na terenie Warszawy, więc udział w akcji WOŚP był dla nich czymś naturalnym. Tego dnia jednak występowali jako prywatne osoby zaangażowane w 27. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W taki sposób chcieli dać przykład innym i szerzyć oraz propagować aktywność wolontariacką.

Ile zebrał sztab?

W momencie naszej wizyty w sztabie, szacowało się, że wolontariusze zebrali już blisko 40 tys. zł, choć z minuty na minutę kwota ta wzrastała. Dodając do tego licytacje ciekawych przedmiotów, jakie sztab wystawił w internetowym serwisie aukcyjnym, suma ich zbiórki lekką ręką przekraczała kwotę 100 tys. zł. A to dopiero namiastka wyniku końcowego, bowiem nie wszyscy wolontariusze zdążyli wrócić z ulic, a wiele aukcji internetowych potrwa jeszcze przez kilka dni.

Wyjątkowa aukcja

Korzystając z okazji, warto pochylić się nad jedną z licytacji, bowiem z całą pewnością zasłużyła ona na miano wyjątkowej. Przedmiotem aukcji jest 23-letni motocykl Harley Davidson. Całą związaną z nim magię poznajemy po przejściu do opisu, w którym poznajemy jego historię. - Dnia 26 czerwca mój mąż wjechał na nasze podwórko motorem, trzymając różę w zębach. Tym motorem był Harley Davidson XL883L Sportster rok produkcji 1996, zatem ma 23 lata. Jego aktualny przebieg to tylko 7000 km, gdyż ja nie posiadam prawa jazdy na motor, zatem dalekich wycieczek nigdy nie było – czytamy. A później jest już tylko lepiej: Czyż to nie jest dziwny zbieg okoliczności? Mam 67 lat, prezent dostałam mając 47 lat. Teraz jestem z mężem po ślubie również 47 lat. Harleya Davidsona dostałam na 27 rocznicę, dokładnie tyle ile teraz ma WOŚP – tłumaczy pani Maria.

Już teraz wiemy, że przedmiot zasili WOŚP-owy budżet kwotą co najmniej 25 tys. zł, bowiem tyle wynosi obecna kwota prowadząca. Do zakończenia aukcji pozostały jeszcze 4 dni, co pozwala wiązać duże nadzieje z kwotą, za jaką motocykl zostanie zlicytowany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto