Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybory 2018 Warszawa. Te rzeczy musi zaproponować przyszły prezydent warszawiakom, by wygrać

Witold Głowacki
Warszawa ma niezły system transportu publicznego i dobre plany jego rozbudowy. Tu nie trzeba odkrywać Ameryki, wystarczy kończyć II linię metra, a potem brać się do linii III i krok po kroku realizować plan rozwoju sieci tramwajowej, w ramach wymiany taboru zwiększając liczbę autobusów hybrydowych i elektrycznych. Tych niskopodłogowych już się pozbyliśmy. Trwająca już budowa Południowej Obwodnicy Warszawy domknie erę tych największych i najbardziej potrzebnych inwestycji drogowych, które w stolicy i wokół niej w końcu ponadrabiano - zresztą to w o wiele większym stopniu robota państwa niż miasta. Teraz trzeba myśleć o dopięciu systemu - i o tym, żeby stał się on narzędziem do walki z jednym z największych problemów miast współczesnej Polski (tak, od lat również Warszawy) - czyli coraz intensywniej trującym nas smogiem. 

Dlaczego system Park and Ride to w Warszawie ciągle fikcja? Dlaczego wielkie parkingi nie powstają przy dosłownie każdej wylotówce z miasta - i zarazem każdym węźle przesiadkowym? Może dlatego, że nie przy każdej wylotówce w ogóle znajdziemy taki węzeł? A może dlatego, że z nie każdego takiego węzła da się sensownie dojechać na drugi koniec miasta? A może dlatego, że trochę brak nagrody za korzystanie z systemu? 

Dlaczego w Mordorze na Służewcu niemal nie znajdziemy stacji rowerów miejskich? Położenie i zasoby tych kilku istniejących dookoła całej tej biurowej, pełnej ludzi strefy sprawiają, że mało kto ma szansę skorzystać z jednego z sensowniejszych środków transportu w tej okolicy. Ale przecież nie dotyczy to tylko Mordoru. Sieć stacji rowerowych nie pokrywa miasta równomiernie, wciąż szczególnego pecha mają zwłaszcza bardziej „odległe” dzielnice - cudzysłów stąd, że przecież nawet od granic miasta da się dojechać rowerem w góra godzinę.

I dlaczego wciąż jest kiepsko z siecią ścieżek rowerowych? Dlaczego bez włączania się do ruchu samochodowego nie da się przejechać miasta z krańca na kraniec przynajmniej na ośmiu ramionach warszawskiej gwiazdy ulic? 

Dlaczego Berlin jest już o kilka lat przed Warszawą, jeśli chodzi o rozwój miejskiego carsharingu - czyli czegoś w rodzaju samochodowego (najlepiej elektromobilnego, mamy 2018 r.) odpowiednika Veturilo? Przecież to wręcz niesamowite, że stolica Polski nie uruchomiła jeszcze rozsądnego programu miejskich wypożyczalni aut. Owszem, zapewne bez częściowego dotowania takiego przedsięwzięcia by się nie obeszło - ale kto powiedział, że transport publiczny obejdzie się bez dotacji?
Warszawa ma niezły system transportu publicznego i dobre plany jego rozbudowy. Tu nie trzeba odkrywać Ameryki, wystarczy kończyć II linię metra, a potem brać się do linii III i krok po kroku realizować plan rozwoju sieci tramwajowej, w ramach wymiany taboru zwiększając liczbę autobusów hybrydowych i elektrycznych. Tych niskopodłogowych już się pozbyliśmy. Trwająca już budowa Południowej Obwodnicy Warszawy domknie erę tych największych i najbardziej potrzebnych inwestycji drogowych, które w stolicy i wokół niej w końcu ponadrabiano - zresztą to w o wiele większym stopniu robota państwa niż miasta. Teraz trzeba myśleć o dopięciu systemu - i o tym, żeby stał się on narzędziem do walki z jednym z największych problemów miast współczesnej Polski (tak, od lat również Warszawy) - czyli coraz intensywniej trującym nas smogiem. Dlaczego system Park and Ride to w Warszawie ciągle fikcja? Dlaczego wielkie parkingi nie powstają przy dosłownie każdej wylotówce z miasta - i zarazem każdym węźle przesiadkowym? Może dlatego, że nie przy każdej wylotówce w ogóle znajdziemy taki węzeł? A może dlatego, że z nie każdego takiego węzła da się sensownie dojechać na drugi koniec miasta? A może dlatego, że trochę brak nagrody za korzystanie z systemu? Dlaczego w Mordorze na Służewcu niemal nie znajdziemy stacji rowerów miejskich? Położenie i zasoby tych kilku istniejących dookoła całej tej biurowej, pełnej ludzi strefy sprawiają, że mało kto ma szansę skorzystać z jednego z sensowniejszych środków transportu w tej okolicy. Ale przecież nie dotyczy to tylko Mordoru. Sieć stacji rowerowych nie pokrywa miasta równomiernie, wciąż szczególnego pecha mają zwłaszcza bardziej „odległe” dzielnice - cudzysłów stąd, że przecież nawet od granic miasta da się dojechać rowerem w góra godzinę. I dlaczego wciąż jest kiepsko z siecią ścieżek rowerowych? Dlaczego bez włączania się do ruchu samochodowego nie da się przejechać miasta z krańca na kraniec przynajmniej na ośmiu ramionach warszawskiej gwiazdy ulic? Dlaczego Berlin jest już o kilka lat przed Warszawą, jeśli chodzi o rozwój miejskiego carsharingu - czyli czegoś w rodzaju samochodowego (najlepiej elektromobilnego, mamy 2018 r.) odpowiednika Veturilo? Przecież to wręcz niesamowite, że stolica Polski nie uruchomiła jeszcze rozsądnego programu miejskich wypożyczalni aut. Owszem, zapewne bez częściowego dotowania takiego przedsięwzięcia by się nie obeszło - ale kto powiedział, że transport publiczny obejdzie się bez dotacji? Fot. Sylwia Dąbrowa
Oto kilka pomysłów, które w Warszawie "leżą na ulicy". Poznajcie listę rzeczy, jakie przyszły prezydent Warszawy powinien wziąć pod uwagę, aby zyskać uznanie mieszkańców. Kliknij w zdjęcie, aby uruchomić galerię.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto