Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z pistoletem na taksówkarza

(tj)
Marek Chmielecki od 4 lat jeździ taksówką. Z taką sytuacją po raz pierwszy miał do czynienia.
Marek Chmielecki od 4 lat jeździ taksówką. Z taką sytuacją po raz pierwszy miał do czynienia. fot. Paweł Łacheta
- Ruszaj, bo ci w łeb strzelę! - usłyszał od pasażera Marek Chmielecki, kierowca taksówki. Dostrzegł lufę pistoletu, którą klient przystawił mu do skroni.

Do zdarzenia doszło w niedzielę po godz. 20 na ul. Łagiewnickiej. Taksówkarz przyjął zlecenie i podjechał pod wskazany adres. Było ciemno, a widoczność dodatkowo utrudniała gęsta mgła. Do taksówki wsiadły 3 osoby. 2 kobiety i mężczyzna.

- Facet wsiadł na fotel za mną. Jedna z kobiet usiadła obok mnie, druga na tylnej kanapie - mówi pan Marek. - Gdy pani z tyłu chciała zamknąć drzwi, pobiegł mężczyzna, przytrzymał je i powiedział do pasażera: wysiadaj, przecież żonę masz w ciąży, gdzie jedziesz z tymi kobietami. Wtedy pasażer wpadł w szał i wyciągnął broń. Kierowca zachował trzeźwość umysłu. Mówił do napastnika spokojnie, tłumaczył, że wszędzie go zawiezie, tylko niech schowa pistolet i powie, dokąd mają jechać.

- To były sekundy, niewiele mogłem zrobić, stałem blisko innych pojazdów, więc nie mogłem wyskoczyć z auta - dodaje. - Włączyłem bieg wsteczny i powolutku ruszyłem do tyłu. Kobiety próbowały uspokoić napastnika, ale on przechylił się do przodu. Zobaczyłem cały rewolwer. Natychmiast chwyciłem go za rękę i wytrąciłem broń.

Wtedy wybiegł z taksówki i uciekł pomiędzy bloki. Pan Marek wezwał na pomoc kolegów z korporacji i wysiadł z auta. Obok stał mężczyzna, który wcześniej przemawiał napastnikowi do rozsądku. Okazało się, że to ojciec agresora, a broń, którą kierowca miał przy skroni była tzw. straszakiem. Po chwili napastnik znów się pojawił i zaatakował. Tym razem przedmiotem przypominającym gryf od sztangi. Ruszył na taksówkarza. Na szczęście pojawili się inni kierowcy i wspólnie z ojcem napastnika powalili go na ziemię.

Agresora zatrzymała policja. Podczas zamieszania zniknęły pasażerki taksówki.

- 25-letni mężczyzna był pijany, miał ponad 2 promile alkoholu we krwi - mówi Adam Kolasa z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. - Gdy wytrzeźwiał, usłyszał zarzut zmuszania innej osoby do określonego zachowania, za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto