Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakopane: Miasto wpisywało domy na listę zabytków bez wiedzy właścicieli

Tomasz Mateusiak
Pan Marek Król zastanawia się jak można było wpisać jego dom na listę zabytków
Pan Marek Król zastanawia się jak można było wpisać jego dom na listę zabytków Tomasz Mateusiak
Część mieszkańców Zakopanego z dnia na dzień dowiedziała się, że ich domy to zabytki. Co ciekawe, do gminnego rejestru zabytków trafiały nawet 30-letnie murowane budynki, niewiele przypominające dawny styl zakopiański. Okazuje się, że kilka lat temu pod Giewontem chodziła specjalna komisja, która "na oko" wpisywała budynki na listę. Zakopiańczycy żartują, że teraz nawet na wbicie gwoździa w swoim własnym domu będą potrzebowali zgody konserwatora zabytków.

Sprawę doskonale znają zakopiańscy radni miejscy Jan Gąsienica Walczak oraz Andrzej Hyc, do których zaczęli zgłaszać się oburzeni mieszkańcy. Według tego drugiego, pokrzywdzonych w ten sposób może być nawet dwa tysiące osób.

- To skandal, by tak traktować ludzi - mówi Hyc. - Znam przypadki 30-letnich murowanych domów, które ktoś uznał za zabytkowe. Przecież to nonsens. Rozumiem potrzebę ochrony stylu zakopiańskiego, ale wpisy do rejestru zabytków powinny odbywać się rzetelnie.
Jak dodaje radny, irytujący jest fakt, że o wpisie do rejestru nikt właścicieli nie poinformował. Często o zmienionym statusie swojej nieruchomości dowiedzieli się dopiero przez przypadek.

Taka historia spotkała Marka Króla z Harendy. - Poszedłem do urzędu, by sprawdzić coś na mapkach ewidencyjnych i zdębiałem - opowiada Król. - Przy moim domu postawiony był jakiś dziwny znaczek. Gdy zapytałem urzędników co on oznacza, wyjaśnili, że dom jest zabytkiem... Po prostu ręce mi opadły. Mój dom ma zaledwie 30 lat. Jest murowany. Jedynie szczyty są obite drewnem.

Jak dodaje Król, mimo że jest absolwentem studiów artystycznych i miał zajęcia z architektury, nie jest w stanie zrozumieć, czym kierowała się komisja wpisująca domy w rejestr. Paradoksalnie bowiem na liście nie ma budynków które powinny się tam znaleźć. Za przykład może posłużyć willa w stylu zakopiańskim "Płazówka", której - mimo, że również pochodziła z lat 70. - w rejestrze nie było. Kilka miesięcy temu, została rozebrana.
Na szczęście urzędnicy biją się w pierś i obiecują jak najszybciej rozwiązać problem. W najbliższym czasie powstanie specjalna komisja, kierowana przez Tamarę Rzucidło - miejską konserwator zabytków - która postara się rozwiązać kłopotliwą sytuację.

Burmistrz obiecuje zbadać sprawę:

- Wpis do gminnego rejestru zabytków nie skutkuje żadnymi sankcjami - uspokaja mieszkanców Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego. - To coś innego niż wojewódzki rejestr zabytków. Dopiero ten drugi ma realne znaczenie dla właściciela budynku. Zapewniam wszystkich mieszkańców, że w naszym przypadku mogą dokonywać wszelkich remontów czy przebudów bez żadnych obaw. Co więcej, budynek widniejący na takiej liście można nawet wyburzyć. Gminny rejestr zabytków to taka "poczekalnia". Obiekty do niego wpisane mogą stać się prawdziwymi, chronionymi zabytkami.
Obiecuję jednak, że w najbliższym czasie ponownie zbadamy, czy dane budynki nadają się na listę zabytków. Zapewniam również, że będziemy to robić jawnie, a nie tak jak odbywało się dotychczas.

Jakie jeszcze absurdy urzędnicze są w Zakopanem? - wypowiedz się!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto