Coraz większa ilość Warszawiaków, decyduje się na zamieszkanie w nowych, zamkniętych osiedlach. Dlaczego?
- Odpowiedź jest prosta – mówi Agnieszka, prawniczka, która mieszka na Jelonkach. – Zamknięte osiedla dają mi poczucie bezpieczeństwa i sprawiają, że nie muszę martwić się cały czas o moje dzieci – dodaje. – Gdybym mieszkała gdzie indziej, zapewne byłabym typową mamusią, która stoi na balkonie i dogląda swoich pociech – stwierdza ironicznie. – A tak, to przynajmniej wiem, że nic im się nie stanie, bo nawet gdyby chciały uciec z podwórka, to tego nie zrobią. Nie znają po prostu kodu dostępu.
Podobnie sądzi Marcin, student politologii: - Niedawno wziąłem ślub. Z żoną zastanawialiśmy się, gdzie możemy zamieszkać. Myśleliśmy o Pradze ze względu na jej klimat i przystępne ceny lokali, ale w końcu zdecydowaliśmy się na małe osiedle na Kabatach – przyznaje. – Niby nie mamy niewiadomo jak wielkiego mieszkania, bo żyjemy w małej kawalerce i niestety znajdujemy się daleko od Centrum, to jednak nie zamienilibyśmy się z nikim na lokal – dodaje po chwili zastanowienia. – Jak chcemy iść na spacer, zarzucamy przysłowiowo na siebie bluzy i biegniemy do lasku, który widzimy z okien. Nie musimy się martwić, czy wracając późno z uczelni, czy z pracy, spotkamy na swojej drodze jakiś meneli. Od tego są strażnicy, którzy dbają o bezpieczeństwo mieszkańców naszego osiedla – mówi Marcin. – Mnie nie obchodzi, czy oni znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, czy zostaną sunięci siłą. Wiem jedno: na pewno czuje się lepiej w swoim małym zamknięciu, niż w miejscu ogólnodostępnym.
- Moje mieszkanie, to moje sacrum – mówi Wojciech, pracownik agencji reklamowej, który mieszka w nowo wybudowanym apartamentowcu na Mokotowie. – Lubię trzymać rękę na pulsie. Wiedzieć, co się dzieje. Kontrolować bieg wydarzeń – dodaje. – Zamknięte osiedla, wbrew pozorom, pozwalają na alienacje, do której dążyłem przez cale życie. Od dzieciństwa wychowywałem się w domu pełnym szumu, wrzasków, pisków, między innymi za sprawą mojej licznej rodziny – stwierdza. – Przyszedł czas, abym na reszcie był sam. Odgrodzony wielkim murem od świata zewnętrznego, bez dostępu do tego, co znajduje się za żelazną bramą, przez którą codziennie przechodzę w drodze do pracy – mówi Wojciech. – Nie wiem, ile wytrzymam w tym zamknięciu, ale na razie tego typu mieszkanie, określam jako rodzaj terapii szokowej. Co będzie dalej? Tego nie wiem.
Przypomnijmy, iż druga edycja Festiwalu Passengers dotyczy problemów związanymi z zamkniętymi, niedostępnymi osiedlami.
Więcej na temat Festiwalu przeczytacie na stronie organizatora http://www.passengers.pl
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?