Chlubna to niewielka ulica na dalekiej Białołęce, niedaleko oczyszczalni ścieków Czajka. Wyłożona płytami nie rzuca się w oczy. W pobliżu las oraz place dawnej betoniarni. Na jednym z nich jeszcze kilka dni temu aż roiło się od białych samochodów z czerwonymi napisami. To gigantyczny parking zajmowany przez firmę Panek Carsharing zajmującą się wypożyczaniem samochodów na minuty. Problem w tym, że wszystkie pojazdy - było ich tu około stu - są mocno zniszczone.
O sprawie jako pierwsza napisała "Stołeczna", którą zaalarmował jeden z mieszkańców. - Są to samochody po szkodach całkowitych, których według procedur ubezpieczyciela koszt naprawy przewyższa wartość samochodu - tłumaczy w rozmowie z gazetą Michał Garbaczuk, rzecznik prasowy Panka. Potężny plac stał się cmentarzyskiem nie tylko dla samochodów, które zostały rozbite w Warszawie. Przywożą je tu z terenu całej Polski.
Przypomnijmy, że w Warszawie doszło do co najmniej kilku spektakularnych zdarzeń drogowych z udziałem samochodów wspomnianej firmy. W grudniu 2020 roku kierowca pod wpływem zniszczył ekskluzywne Porsche Cayman, które było dostępne dla użytkowników jedynie od dwunastu godzin. Pół roku później informowaliśmy o sportowym Audi TT Cabrio. Auto, dostępne zaledwie od 24 godzin, spłonęło. Wcześniej kierowca pędził nim 170km/h. Po tych zdarzeniach Panek zmienił zasady udostępniania super-samochodów. Działo się to w momencie, gdy na ulice wyjechało Ferrari F430. Ten pojazd, jak na razie, jest w całości.
Co dalej z cmentarzyskiem samochodów? Samochody znikają
Zapytaliśmy się rzecznika prasowego Panka, co dalej z samochodami. I czy będą cały czas stały na parkingu na Białołęce. - Pragnę wskazać, że informacje, o które Pan wnioskuje oscylują wokół technicznych oraz organizacyjnych aspektów funkcjonowania firmy i stanowią prawnie chronioną tajemnicę przedsiębiorstwa, wobec czego nie możemy się nimi podzielić - odpowiada Michał Garbaczuk, rzecznik firmy Panek.
Wybraliśmy się też na miejsce, by sprawdzić czy nadal setka pojazdów nadal zajmuje wspomniany plac. Okazało się, że nie.
- Wydaje się, że samochody "zniknęły". Z daleka wygląda, że jest ich może dziesięć - mówi nasz fotoreporter. Gdy chcieliśmy uchwycić parking zrobiło się niemiło. Mężczyzna zabronił nam fotografować to miejsce strasząc policją. Widać było, że rozbite samochody zaczęły stopniowo znikać z parkingu. Gdzie trafiły? Na to pytanie przedstawiciele firmy nam nie odpowiedzieli. Wiemy jednak, że pojazdy, których naprawa jest ekonomicznie nieopłacalna są "trwale wycofywane z floty i trafiają na plac logistyczny przy ul. Chlubnej 7A w Warszawie, będący własnością partnera biznesowego."
Piknik motocyklowy w Zduńskiej Woli
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?