Na obszarze niemal czterech hektarów prywatny właściciel usunął kilkaset zdrowych drzew. W środę na tym terenie pojawili się strażnicy miejscy i specjaliści z Wydziału Środowiska Urzędu Miasta Gdyni.
- Funkcjonariusze z naszego ekopatrolu potwierdzili, że wycinki dokonano w granicach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego - mówi Danuta Wołk-Karaczewska, rzecznik Straży Miejskiej w Gdyni. - Wobec tego zawiadomiona została Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska i pracownicy RDOŚ będą podejmować dalsze czynności.
Według wiceprezydenta Gdyni Michała Gucia, dla oceny działania prywatnego właściciela terenu przy ul. Dembińskiego duże znaczenie będzie miało to, czy na wykarczowanej działce znajdowały się chronione gatunki. Na dziś jednak niewiele na to wskazuje.
Według okolicznych mieszkańców, na terenie po dawnym Węźle Łączności Dowództwa Marynarki Wojennej rosły głównie buki, świerki i brzozy. Żaden z tych gatunków nie jest w Polsce pod ochroną. Wiadomo natomiast, że w przypadku tak dużej wycinki właściciel działki miał obowiązek sprawdzić, czy na jej terenie nie bytują chronione gatunki zwierząt. Chodzi przede wszystkim o ptaki, które mogły gniazdować w koronach drzew.
Jeśli nie zasięgnął w tej sprawie opinii specjalistów, teoretycznie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej. Urzędnicy są za to zgodni co do tego, że na podstawie zapisów znowelizowanej ustawy o ochronie przyrody, nazywanej „lex Szyszko”, właściciel prywatnej nieruchomości nie miał obowiązku zgłaszania ani Urzędowi Miasta Gdyni, ani RDOŚ i TPK zamiaru usunięcia drzew. Wykorzystał też jeden z ostatnich momentów obowiązywania zliberalizowanych przepisów.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?