Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Garmaż od Ukrainek, czyli ukraińskie jedzenie w Warszawie. Sieć hoteli Arche zatrudniła kobiety, które uciekły przed wojną

Alicja Glinianowicz
Alicja Glinianowicz
Wojna w Ukrainie trwa już 55 dni. W tym czasie do Polski przybyło już ponad 2,6 mln uchodźców ze wschodu, z czego znaczna część tych osób zatrzymała się w Warszawie. Grupa Arche poza udostępnieniem swoich hoteli na potrzeby uciekających przed brutalną inwazją Rosji, postanowiła także stworzyć miejsca pracy dla części z nich. Na Pradze w Warszawie powstała restauracja, w której zatrudnienie znalazły kobiety z Ukrainy. Wśród nich jest Natalia z Charkowa, która do polskiej stolicy trafiła wraz z 11-letnim synem.

- Jechałam z Charkowa, tam były ogromne korki. Początkowo dwie noce, jeszcze po stronie ukraińskiej spędziłam u znajomych po drodze. Do granicy dowiózł mnie autem mąż. Pożegnaliśmy się tam i on zawrócił. Został na Ukrainie – opowiada nam Natalia, Ukrainka, która do Warszawy przybyła z początkiem marca.

Garmaż od Ukrainek, czyli ukraińskie jedzenie w Warszawie. S...

Kobieta uciekła przed okrucieństwem wojny z 11-letnim synem oraz przyjaciółką i jej 12-letnim dzieckiem. Jak dowiadujemy się z rozmowy na Ukrainie, poza mężem Natalii, który jest emerytowanym strażakiem, pozostali jej rodzice oraz teściowa. Wszyscy ukrywają się w piwnicach.

- Codziennie do nich telefonuję – wyznaje kobieta.

Wojna w Ukrainie i pięć dni w podróży

Podróż dwóch matek z dziećmi do Warszawy trwała w sumie pięć dni. Po przekroczeniu granicy w Hrebenne Straż Graniczna pomogła uchodźcom dostać się do pobliskiej szkoły. To tam działały prężnie punkty wolontariuszy, którzy następnie organizowali transporty do poszczególnych miast w Polsce.

- Po przejściu korytarza dla uchodźców, gdy znaleźliśmy się w szkole, pomagali nam ochotnicy. Niektóre osoby jechały do kolejnych miast pociągami. Nam zaproponowano, że wolontariusz z Warszawy zawiezie nas tam samochodem – wspomina Natalia.

Garmaż od Ukrainek przy ul. Kijowskiej 1 w Warszawie
Szymon Starnawski

Po przybyciu do polskiej stolicy pierwsze dwie noce Natalia spędziła u swojej przyjaciółki, później wraz z synem przeniosła się do hotelu Arche przy ulicy Grenadierów 41. Miejsce to firma hotelarska zaadoptowała na długi pobyt uchodźców. Osoby, które uciekły przed wojną, mają tam do dyspozycji pokoje 3- i 4-osobowe.

Okazuje się, że Grupa Arche nie tylko udzieliła rodzinie noclegu, ale teraz także zatrudniła Natalię oraz kilka innych kobiet z Ukrainy, które ostatnio trafiły do Warszawy.

Garmaż od Ukrainek, czyli "kupujesz, jesz, pomagasz"

Ulica Kijowska 1. Warszawska Praga. To tu 25 marca została otwarta nowa restauracja. "Garmaż od Ukrainek", bo o tym mowa, to miejsce stworzone przez Grupę Arche, z inicjatywy Władysława Grochowskiego – prezesa firmy.

- To kolejny krok pomocy uchodźcom. Pierwszym krokiem było zapewnienie uciekającym przed wojną dachu nad głową, udostępnienie miejsc noclegowych w hotelach Arche. Naturalną koleją rzeczy okazało się stworzenie miejsc pracy, aby obywatele Ukrainy mogli być samodzielni i niezależni finansowo. Faktycznie znaczna część tych osób przyjechała do Warszawy dosłownie z jedną walizką – tłumaczy nam Dorota Wereszczyńska z Grupy Arche. – Początkowo na kuchni pracowały cztery kucharki, teraz mamy już sześć pań, ponieważ jest naprawdę duże zainteresowanie i dużo gości. Naszym hasłem jest – kupujesz, jesz, pomagasz – dodaje.

W lokalu na stanowisku managera pracuje Krystyna, także Ukrainka, której najbliższa rodzina mieszka niedaleko Lwowa. Kobieta od siedmiu lat jest w Polsce, dzięki temu, na co dzień pełni funkcję tłumacza i pomaga porozumieć się z gości. Udaje nam się z nią porozmawiać.

- To jest taka sytuacja, że w rzeczywistości nie wiesz, co wydarzy się jutro, nie da się nic zaplanować – komentuje obecną sytuację. – Dużo osób zostało na Ukrainie, starsi często nie chcą wyjeżdżać. Przykładowo ja mam tam siostrę, która została z dziećmi, mieszkają we lwowskim obwodzie, ale ona nie chce zostawić domu, bo wierzy, że to się wszystko niedługo skończy, że będzie dobrze.

Garmaż od Ukrainek przy ul. Kijowskiej 1 w Warszawie
Szymon Starnawski

Jak wskazuje przedstawicielka Grupy Arche, zatrudnione w "Garmażu" osoby, musiały się przekwalifikować, gdyż nie są to zawodowe kucharki.

- Myślę, że to jest spory atut tego miejsca, ponieważ te panie w rzeczywistości gotują tak jak u siebie w domach – mówi.

Wojna w Ukrainie. Od prowadzenia prywatnej zerówki do pracy na kuchni

Nasza rozmówczyni Natalia, przed wybuchem wojny prowadziła w Charkowie prywatny klub dla dzieci, miejsce na wzór polskiej "zerówki", gdzie odbywały się przeróżne zajęcia dla maluchów, takie jak angielski czy informatyka. Natalia sama stworzyła placówkę, zaczynając od podstaw, później zatrudniła pięć osób do pomocy w prowadzeniu zajęć.

Jak przyznaje, największą popularnością wśród klientów "Garmażu" cieszą się zdecydowanie pielmieni. W menu przy Kijowskiej 1 znajdziemy także takie dania jak pierogi z ziemniakami i skwarkami, pierogi z kapustą, kartacze z twarogiem czy barszcz ukraiński i zupę gryczaną. Serwowane są także desery jak serniki z rodzynkami, ciasto z wiśniami oraz naleśniki.

"Garmaż od Ukrainek". Nawet 500 pierogów jednego dnia

Odwiedzających nowy lokal przy Kijowskiej nie brakuje. W spokojny dzień kucharki lepią od 200 do 300 pierogów. Rekord to 500 sztuk sprzedanych pierogów jednego dnia.

- Często zdarza się, że Polacy, którzy nas odwiedzają dopytują o przepisy, o to, jak przyrządzić takie danie. Ja sama byłam w szoku, że barszcz ukraiński, który robi moja mama, smakuje zupełnie inaczej niż ten serwowany tutaj – mówi Dorota Wereszyńska. – Mamy już stałych klientów, spora część z nich to Polacy, ale Ukraińcy też do nas zaglądają.

Garmaż od Ukrainek przy ul. Kijowskiej 1 w Warszawie
Szymon Starnawski

Grupa Arche planuje otworzenie kolejnych punktów gastronomicznych w Warszawie na wzór Garmażu od Ukrainek.

- Tak naprawdę codziennie ktoś przychodzi i szuka pracy. Zaczęły zgłaszać się do nas panie z Ukrainy, które mają doświadczenie w tego typu pracy. Jednak tutaj nasza kuchnia jest mała, nie damy rady wszystkich zatrudniać. Stąd pomysł, że we wszystkich hotelach Arche pojawi się Garmaż od Ukrainek. Oprócz karty menu będzie dodatkowa wkładka z daniami ukraińskimi. Dzięki temu w każdym hotelu będzie zatrudniona jedna, dwie lub więcej osób – zdradza przedstawicielka firmy.

Garmaż od Ukrainek przy ul. Kijowskiej 1 w Warszawie
Szymon Starnawski

- Najtrudniejsze po przyjeździe do Warszawy było znalezienie mieszkania. Kiedy trafiłyśmy do pokoi hotelu przy Grenadierów, dzieci – mój syn i syn mojej przyjaciółki, zostały od razu przyjęte do pobliskiej podstawówki – mówi Natalia.

Chłopcy rozpoczęli też grę w miejscowej drużynie piłki nożnej "Drukarz".

- Jeśli będzie do czego wrócić, jeśli w Charkowie będą ludzie, dzieci, abym mogła nadal prowadzić prywatne przedszkole, to oczywiście, że planuję powrót na Ukrainę – dodaje Natalia.

Od kiedy Grupa Arche udostępniła pokoje dla uchodźców, w hotelach tej sieci przenocowało łącznie 12 tys. osób. Tylko w hotelu przy Grenadierów w Warszawie mieszka obecnie 300 osób. Jest to darmowy pobyt z wyżywieniem.

Garmaż od Ukrainek otwarty jest od poniedziałku do piątku w godz. 11-18.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto