Indyjski wariant koronawirusa w Warszawie. Mimo zastosowania obowiązujących procedur
To jeszcze nie powód do bicia na alarm, ale na pewno lampka ostrzegawcza. Chorobę stwierdzono kilka dni temu w warszawskim Domu sióstr Misjonarek Miłości Matki Teresy z Kalkuty. Od lat prowadzą one przytułek, gdzie pomagają chorym, bezdomnym i słabszym.
Siedziba zakonu mieści się na warszawskim Bródnie przy ulicy Poborzańskiej 33. W Domu św. Józefa, gdzie ulokowano zakon w latach 90. XX wieku. Druga filia zakonu na Mazowszu mieści się w Zaborowie. To właśnie tam, jak mówił minister Niedzielski, pojawił się na Mazowszu w pierwszej kolejności wspomniany indyjski wariant choroby.
Indyjski wariant koronawirusa w Warszawie. Realne zagrożenie transmisją choroby
Jak się okazało sześć sióstr na co dzień mieszkających przy Poborzańskiej brała udział w rekolekcjach w Zaborowie. Na rekolekcjach miała przebywać również siostra zakonna z Indii. Główny Inspektorat Sanitarny poinformował 4 maja, że w Domu św. Józefa dziesięć osób cierpi na schorzenia układu oddechowego.
- Po tej informacji podjęliśmy natychmiast decyzję o szczegółowym zbadaniu ogniska w Katowicach i Zaborowie, które okazało się, że również dotyczy domu zakonnego sióstr Misjonarek Miłości w Warszawie – podał Krzysztof Saczka, szef GIS.
Wszystkich mieszkańców domu umieszczono na 14-dniowej izolacji w przypadku pozytywnego wyniku testu na obecność koronawirusa, a w przypadku ujemnego na 14-dniowej kwarantannie. Podano również, że łącznie uzyskano aż 27 wyników pozytywnych, ale co ciekawe, zaledwie cztery potwierdziły mutację indyjską.
Dom został objęty nadzorem policyjnym.
Podkreślono, że to nadzór policji jest bardzo ważny, żeby nikt nie mógł się wydostać, ale też dostać do środka. W domu bowiem pomocy szukało wiele osób bezdomnych bez stałego miejsca zamieszkania. Jedzenie i inne środki niezbędne do życia dostarczają zaprzyjaźnieni z domem wolontariusze.
Przypominamy, że niezwykle ważne, żeby wszystkie osoby, które uważają, że mogły mieć kontakt z nową niezwykle zaraźliwą odmianą wirusa zgłaszały się do lekarza bądź sanepidu. To ważne, bo wariant indyjski pojawił się w Polsce mimo obowiązujących procedur. Osoba, która przyleciała wówczas z Indii uzyskała negatywny wynik na obecność koronawirusa w ciągu 48 godzin od przylotu.
- Ukrycie jednej osoby w łańcuchu zakażeń, może spowodować zgon osoby na drugim końcu Polski - powiedział szef GIS.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?