IV liga. Remis Pomezanii z Powiślem Dzierzgoń i zwycięstwo Gromu Nowy Staw w 24 kolejce

W sobotnim meczu na Stadionie Miejskim przy ul. Toruńskiej obie drużyny nie stworzyły zbyt wielu sytuacji bramkowych. W pierwszej połowie przeważała Pomezania, ale o stuprocentowe okazje było trudno. Jedyna bramka padła po pięknym uderzeniu Tomasza Grabowskiego, który z około 11 metrów wolejem pod poprzeczkę pokonał Krzysztofa Pilarza. Asystę zaliczył Robert Wesołowski, który dośrodkował z prawego skrzydła.

Pierwsza część spotkania zakończyła się skromnym prowadzeniem malborczyków, ale raczej nic nie wskazywało na to, że nie zgarną kompletu punktów. Po przerwie również nie było to wielkie widowisko, sytuacji znów było niewiele, aczkolwiek to gospodarze w pierwszym kwadransie byli bliżej szczęścia. Dwukrotnie jednak dobrze ustawiony Pilarz nie dał się pokonać - najpierw Grabowskiemu ponownie strzelającemu z woleja w „szesnastce”, następnie Wiktorowi Klinkoszowi strzelającemu głową po wrzutce Sebastiana Dziadkowca.

Powiśle, które po przerwie zaprezentowało się lepiej, wyrównującą bramkę zdobyło w 82 minucie dzięki Danielowi Lorkowskiemu, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku. Po jego płaskim strzale z okolicy 11 metra piłka odbiła się od słupka i wtoczyła do siatki wzdłuż linii bramkowej.

W drużynie Pomezanii widać było zmęczenie po meczu 1/8 finału wojewódzkiego Pucharu Polski, w którym trzy dni wcześniej uległa 1:3 III-ligowej Cartusii Kartuzy.

Po trudnym spotkaniu pucharowym bałem się tego meczu z Powiślem. Pierwsza połowa to była nasza dominacja, ale po przerwie w pewnym momencie straciliśmy kontrolę, oddaliśmy trochę za dużo inicjatywy przeciwnikowi. W drugiej połowie stworzyliśmy też za mało sytuacji. Jednak widać było ten brak świeżości i zmęczenie. Dla gości ten remis jest dobry, dla nas mniej – komentuje Paweł Budziwojski, trener Pomezanii.

Pomezania zajmuje 5 miejsce w tabeli (44 pkt). W następnej kolejce czeka ją trudny mecz wyjazdowy z Suprą Kwidzyn, która jest rewelacją rundy wiosennej. Kwidzynianie wygrali 5 spotkań i 2 zremisowali. Z 37 pkt zajmują 6 miejsce.

CZYTAJ TEŻ: Pomezania Malbork przegrała "wygrany mecz" z Cartusią Kartuzy

Grom Nowy Staw w sobotę podejmował rezerwy Arki Gdynia i bardzo źle wszedł w ten mecz, bo już w 5 minucie stracił bramkę.

Mieliśmy stały fragment w ofensywie, przeciwnik wyprowadził kontrę i objął prowadzenie. W pierwszej połowie Arka bardzo postawiła na kontratak i stworzyła jeszcze 2-3 groźne sytuacje. Drużyna przeciwna była konkretniejsza od nas, ale zdołaliśmy wyrównać po strzale Adriana Polańskiego w „okienko” - relacjonuje Dawid Leleń, trener i bramkarz Gromu.

Po przerwie nowostawianie przejęli kontrolę nad spotkaniem, gra toczyła się już pod ich dyktando, co przyniosło dwa kolejne gole i zwycięstwo 3:1. Najpierw w 60 minucie Polański ostro dośrodkował w światło bramki, piłka przeszła nietknięta przez nikogo i wpadła do siatki. Wynik po indywidualnej akcji ustalił w 70 minucie Fabian Urbański, który zanotował przechwyt, minął obrońcę i w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza Arki.

- W drugiej połowie nasza gra już mogła się podobać. Szkoda, że nie udało się zdobyć jeszcze jednej, dwóch bramek, bo mieliśmy okazje i zwycięstwo mogło być bardziej okazałe, ale najważniejsze, że mamy na koncie kolejne trzy punkty – mówi Dawid Leleń.

Grom z 47 punktami zajmuje 4 miejsce w tabeli. W następnym meczu zagra na wyjeździe z Powiślem Dzierzgoń (12 m., 27 pkt).

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!