Wzleciałabym ponad szereg. Najlepiej z samego rana, by móc zobaczyć wschód słońca z perspektywy lotu ptaka. Chwyciłabym Boga za rękę i poznała drogę do Nieba. Zabrałabym bliską osobę w podróż pomiędzy chmurami. I jedlibyśmy lody na patyku zrobione z obłoków. Oszukałabym grawitację i zaśmiałabym się jej prosto w twarz. Wzięłabym swe pędzle i kredki, zamieniła niebo w wielkie płótno i namalowała obraz wielkości całego świata. Byłyby na nim same radosne kolory. Ale na samym początku ukradłabym wreszcie te gwiazdkę z nieba dla ukochanej osoby :):):)
