Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Onkotaxi w Warszawie. Darmowa taksówka ratowała chorych na raka. „Dzięki niej ludzie tacy jak ja mogą żyć”

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
Dzięki Onkotaxi pacjenci chorzy na raka mogli dojechać na badanie. Wcześniej wielu z nich rezygnowało z wizyty, w obawie przez zakażeniem Covid-19 w transporcie publicznym. Darmowe taksówki przejechały w sumie ponad 250 tys. km. Tylko z Warszawy ruszały ponad tysiąc razy. - Dzięki akcji ludzie tacy jak ja mogą żyć - mówi pacjenci.

Druga strona pandemii to nie tylko zamknięte biznesy, ale także chorzy, którzy mają trudność z dotarciem do szpitala. A jeśli już mają umówioną wizytę, to często nie mają jak przyjechać. Problem ten dotyczy szczególnie chorych na raka, będących w trakcie leczenia, którzy są w tym czasie osłabieni i szczególnie narażeni na zakażenie Covid-19.

NFZ obecnie realizuje o 15 proc. mniej zabiegów niż przed pandemią. Według analiz Fundacji Alivia co trzecia wizyta została odwołana lub przełożona. Chorzy boją się pojechać do szpitala transportem publicznym (np. autobusem czy pociągiem), a nie wszyscy mogą przecież skorzystać z samochodu. Fundacja uruchomiła dla ich Onkotaxi, czyli bezpłatny transport na badania czy zabiegi.

Onkotaxi: dziesięć tysięcy kursów po kraju

Taksówki ruszyły miesiąc po ogłoszeniu pandemii. Do tej pory przejechały 250 760 km. Najdłuższy kurs liczył 1 106 km. Jak słyszymy, transport był bezpieczny, a samochody dezynfekowane. Potwierdza to mąż Pani Katarzyny z Warszawy, która od trzech lat zmaga się z nowotworem. - W taksówkach było bezpiecznie, porządne przegrody, z grubej folii, samochód zawsze był czysty, środki do dezynfekcji zawsze na wierzchu – opowiada. Jak dodaje, rodzina nie ma własnego samochodu, a z racji pandemii postanowili ograniczyć kontakt z innymi osobami. - My mieszkamy na Bródnie, przy trasie Toruńskiej. Na Ursynów dojazd transportem publicznym to dramat. A taksówką to ponad 100 zł w jedną stronę – mówi.

Były już takie sytuacje, gdy nie dojechaliśmy na leczenie. Musieliśmy zrezygnować z wizyty, bo nie mieliśmy jak dojechać do Otwocka. Dojechaliśmy raz do Kawęczyna i żona nie dała rady jechać dalej, nawet po odpoczynku. Kasia nie była w stanie tego znieść, nudności i wymioty spowodowały, że musieliśmy wrócić do domu a i tak Kasia odchorowała tą podróż – tłumaczy Pan Paweł.

mat. pras.

Na zdjęciu Pani Katarzyna z córką / Fundacja Alivia

Choć najwięcej kursów – ponad tysiąc – zaczynało się w Warszawie, to Onkotaxi przejechały niemal całą Polskę. - Od 4 lat choruję na dwa nowotwory i po raz pierwszy ktoś wyciągnął do mnie pomocną dłoń. Z Onkotaxi dotarłem do kliniki onkologicznej i z powrotem. Fundacja czyni wiele dobrego, aby ludzie tacy jak ja mogli żyć – mówi Pan Piotr, z niewielkiego Boguszewa. W sumie z taksówki skorzystało ponad 5,5 tysiąca chorych.

- Liczyliśmy na ludzką solidarność i wsparcie chorych, którzy codziennie walczą o życie. Pomoc przerosła nasze oczekiwania. W imieniu wszystkich zmagających się z chorobą nowotworową serdecznie dziękuję za to, że wspierali Państwo nasze działania. Dzięki tej akcji jeszcze mocniej wierzę, że w ludziach tkwi ogromna moc i jeśli tylko działamy razem, nasza walka z rakiem będzie skuteczna - mówi Agata Polińska, prezeska Fundacji Alivia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto