Szkoła Almamer nie istnieje od pięciu lat. Po uczelni pozostały ruiny. Budynek przy ul. Wolskiej straszy mieszkańców Warszawy

Przypominamy tekst z 2021 roku

30 września 1994 roku swoją działalność dydaktyczną na terenie stolicy rozpoczęła Wyższa Szkoła Ekonomiczna. Na pierwszy rok przyjęto tam 467 studentów, a wykłady na uczelni prowadziło wówczas 41 nauczycieli akademickich. Pierwszych 322 absolwentów opuściło placówkę w 1998 roku. Rok później, szkoła otrzymała uprawnienia do kształcenia na poziomie magisterskim na wydziale ekonomicznym, od 2000 roku również na wydziale turystyki i rekreacji.

Ogromne zainteresowanie uczelnią wśród studentów sprawiło, że w 2000 roku WSE zainwestowała w nowy, większy budynek przy ulicy Wolskiej 43. Dwa lata później podjęto decyzję o wprowadzeniu nowej nazwy, która została uzupełniona o wyraz Almamer. Pochodził on od łacińskiego wyrażenia Alma Mater, znaczącego dosłownie - "Matka karmiąca" oraz założyciela uczelni - dr. Janusza Merskiego.

Finalną nazwę "Almamer Szkoła Wyższa" wprowadzono w kwietniu 2011 roku. Wówczas nikt się nie spodziewał, że do upadku uczelni pozostało wyłącznie pięć lat.

Spadek liczby studentów o ponad jedną czwartą sprawił, że uczelnia zaczęła borykać się z potężnymi problemami finansowymi. W 2012 roku z powodu fatalnej sytuacji szkoła przestała korzystać z części swoich budynków, a w 2016 roku zakończyła działalność.

Do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wpłynęło wówczas zawiadomienie od jednego z byłych wykładowców. Szkoła miała być zadłużona na ponad 20 milionów złotych oraz nie płacić terminowo zobowiązań wobec swoich pracowników. Zdaniem rektora uczelni, tarapaty finansowe, w jakie popadła placówka wynikały m.in. z niżu demograficznego, ciężkiej sytuacji na rynku oraz kredytu zainwestowanego w siedzibę instytucji.

Strona internetowa placówki przestała działać na początku 2017 roku. Wtedy też, na terenie opuszczonej uczelni zaczęło dochodzić do serii kradzieży.

Zakończenie działalności uczelni było bezpośrednią przyczyną wydarzeń, które miały później miejsce na terenie opuszczonego budynku. Władze szkoły nie zadbały o odpowiednie zabezpieczenie tamtejszego wyposażenia, w związku z czym, z budynku na Woli zaczęto wykradać różnego rodzaju sprzęt dydaktyczny, meble oraz co najgorsze - dokumentację.

W niepowołane ręce trafiły indeksy, prace dyplomowe oraz wszystkie dane osobowe byłych studentów szkoły. Wykradano także akta pracownicze gromadzone przez ponad dwadzieścia lat działalności uczelni.

Od 2017 roku obiekt był stopniowo rozkradany i dewastowany. Stał się też schronieniem dla bezdomnych.

W sprawie niezabezpieczonych danych osobowych wszczęte zostało dochodzenie przez prokuraturę oraz Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, którego inspektorzy skontrolowali pomieszczenia szkoły 29 lipca 2017 r. Rektor uczelni zapewniał, że zrobiono wszystko, aby zabezpieczyć dane. Stwierdził on jednak, że nie miał wpływu na liczne włamania do budynku.

Po wspomnianej interwencji, dokumenty zostały wywiezione ze zniszczonego budynku uczelni i umieszczone w miejscu docelowo przeznaczonym do ich przechowywania. Dostęp do danych został ograniczony wyłącznie do wyznaczonych pracowników szkoły.

18 listopada 2017 roku Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego wydał decyzję o cofnięciu pozwolenia na utworzenie uczelni dla Almamer Szkoły Wyższej z siedzibą w Warszawie, w związku z czym od 20 listopada szkoła znalazła się w stanie likwidacji.

28 czerwca 2018 roku w opuszczonym budynku doszło do pożaru. W akcji gaszenia brało udział 5 zastępów Straży Pożarnej. Burmistrz dzielnicy Wola, za przyczynę tego zdarzenia uznał ciągły brak dostatecznych zabezpieczeń i obecność osób postronnych, mimo wniosków kierowanych przez dzielnicę do PINB. Wcześniej wewnątrz obiektu pękła rura, co doprowadziło do zalania niższych pięter budynku.

W ubiegłym roku przy ul. Wolskiej 43 miał miejsce nieszczęśliwy wypadek. Przypadkowi przechodnie odkryli zwłoki młodej dziewczyny, która spadła z dachu budynku. Z kolei w maju 2021 roku kamery zarejestrowały, jak dwóch mężczyzn zrzuca z dachu obiektu metalowe elementy, które spadały kilka centymetrów od zaparkowanych samochodów. W obu przypadkach wszczęto śledztwa.

Uczelnia ma gigantyczne długi, na licytację komorniczą wystawiono pozostałości jej wyposażenia, jednak trudno przypuszczać, że można znaleźć tam coś wartościowego. Nie wiadomo też, jaka jest przyszłość budynku.

Obiekt jest prywatny, jednak są problemy z właścicielem, który jest w upadłości. Rektor, a także zarządca nie żyje. Prokuratura już trzykrotnie umarzała postępowanie z naszych wniosków - mówił w maju tego roku dyrektor Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego Andrzej Kłosowski, w rozmowie z "Radiem dla Ciebie".