MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Trzymajmy kciuki za polskich piłkarzy

Jan Tomaszewski
Planowane zwycięstwo reprezentacji nad Azerbejdżanem i niespodziewana porażka naszych rywali, Serbów w Kazachstanie, pozwala – po stracie pięciu punktów w dwóch pierwszych meczach – realnie myśleć o ...

Planowane zwycięstwo reprezentacji nad Azerbejdżanem i niespodziewana porażka naszych rywali, Serbów w Kazachstanie, pozwala – po stracie pięciu punktów w dwóch pierwszych meczach – realnie myśleć o pierwszym w historii awansie do finałowych rozgrywek o mistrzostwo starego kontynentu.

Optymizm polskich kibiców jest jak najbardziej uzasadniony i oparty na kilku zasadniczych przesłankach. Leo Beenhakker wypracował stabilny styl gry drużyny narodowej, która wszystkie mecze, bez względu na klasę rywala, rozgrywa w systemie 1-4-4-1-1, co powoduje, że każdy zawodnik desygnowany do podstawowej jedenastki wie, co ma robić w każdej sytuacji. Potwierdzeniem stabilności są liczne zmiany, spowodowane kontuzjami i „kartkami” w ostatnich czterech spotkaniach … zakończonych zdobyciem kompletem punktów. To z kolei spowodowało, że kibice, a przede wszystkim kadrowicze uwierzyli w selekcjonera, który nie przywiązuje się – jak to miało miejsce u poprzedników – do nazwisk, a stawia na tych którzy aktualnie są w najlepszej dyspozycji i „pasuję” do koncepcji i zadań taktycznych, pod danego przeciwnika.

Niebagatelne znaczenie w tym konkretnym temacie ma fakt, iż Holender nie ma „familijnych układów” z prezesami i trenerami klubowymi i dlatego z czystym sumieniem może stwierdzić, że obiegowe hasło wielu dotychczasowych selekcjonerów: kasa, Misiu kasa, jego nie dotyczy. Zatem nic dziwnego, że tak wspaniała atmosfera panuje w reprezentacji, ponieważ zawodnicy taką postawę doceniają, szanują – efektem czego jest wręcz wzorowa postawa kadrowiczów na treningach i meczach. Wydaje się, że bez względu na końcowy układ tabeli eliminacyjnej kontrakt z Leonem-zawodowcem powinien zostać przedłużony, ponieważ profesjonalnie podszedł do wykonywanego zawodu – no może poza spotkaniami z Finlandią i Serbią, ale wówczas nie znał możliwości czołowych polskich piłkarzy i „dał się wpuścić w maliny” z obsadą bramki. Natomiast gdyby po mistrzostwach Europy , Holender z różnych względów zrezygnował z prowadzenia naszej reprezentacji, to nowe władze przed zatrudnieniem następcy, powinni postawić mu – wzorując się na przykładach trenerskiej pracy Kazimierza Górskiego i Leo Beenhakerra – jasne i klarowne warunki.

Powracając do teraźniejszości, to nie rozumiem „nagonki” kilku dziennikarzy na Macieja Żurawskiego, którzy nie mogą zrozumieć, jak to jest możliwe, że Maciek nie strzela goli w drużynie narodowej? Osobiście, życzę, by „Żuraw” wreszcie trafił, ale nie miałbym nic przeciwko temu, by zawodnik „Celtiku” do końca eliminacji nie umieścił ani razu piłki w siatce, a tylko asystował jak dotychczas (gol Dudki to w ogromnej mierze jego zasługa), dzięki czemu uzyskamy awans.
Równie optymistycznie można by traktować decyzję o miesięcznym – z klauzulą natychmiastowej wykonalności – zawieszeniu Arki w ligowych rozgrywkach, gdyby nie pewne ale?! Praktycznie ten werdykt spowoduje spadek gdynian do trzeciej ligi, bo w myśl regulaminu klub, który trzy razy odda punkty bez boiskowej walki, zostaje automatycznie zdegradowany dwie klasy niżej. Zatem nasuwa się pytanie: dlaczego Wydział Dyscypliny nie podjął decyzji o degradacji, a o jakimś tam kuriozalnym zawieszeniu?

„Szydło z worka” wyszło dzień później, na konferencji prasowej, podczas której przewodniczący Michał Tomczak wytłumaczył co On i jego koledzy z WD mieli na myśli – ogłaszając taki, a nie inny wyrok. Pan Michał oświadczył, że kara ta może być złagodzona jeśli działacze Arki (wbrew logicznym wnioskom, wynikających z zeznań sprzedajnych „świstaków” i „kwitów” zgromadzonych we wrocławskiej prokuraturze, idą w zaparte i twierdzą, że są „czyści jak łza”) przyznają się do kupowania ligowych punktów.

Przyznam szczerze, że po usłyszeniu tego swoistego szantażu osłupiałem z wrażenia, bowiem z powyższego wynika, że jeśli działacze z wybrzeża publicznie oświadczą, że „ustawiali” z fryzjerem i innymi przekrętami, korzystne dla siebie wyniki, to….unikną degradacji.

Osobiście przewiduję, że jeśli szefowie Arki nie zmienią swojego dotychczasowego stanowiska, to zarząd, prezydium, bądź jakaś tam „jurysdykcyjna nadkomisja” PZPN-u „zawiesi bezterminowo”(czytaj na wieki) wykonanie decyzji WD o zawieszeniu gdyńskiej jedenastki, argumentując swoją łaskawość wyświechtanym sloganem: postąpiliśmy tak, bo tylko i wyłącznie, my wiemy co trzeba robić dla dobra polskiej piłki. Klasycznym przykładem z niedalekiej przyszłości to anulowanie kary (dzięki czemu Łodzianie uzyskali awans) Widzewowi za przestępstwa licencyjne.
Podobnie ma się sprawa z kupieniem – od Polaru – ligowego awansu przez Zagłębie Lubin. Otóż ze słów pana Michała wynika, że aktualni (od niedawna) działacze miedziowej drużyny są święcie przekonani, że obecnie kierowany przez nich klub nie może zostać zdegradowany, ponieważ to nie oni – co jest świętą prawdą – kupczyli punktami, a….zawodnicy. Ci wspaniali mężczyźni siedzący na swoich lukratywnych klubowych stołkach nie rozumieją, że nawet gdyby (co jest totalną bzdurą) paru „kopaczy”, bez wiedzy poprzedniego kierownictwa, kupiło mecz, to karą w takiej sytuacji musi być degradacja . Przecież nawet student pierwszego roku prawa doskonale wie, że największą korzyść – awans do ekstraklasy – z „korupcyjnej gierki” kilku „kupczyko-sprzedawczyków”, odniósł klub z Lubina. Z tej swoistej zagłębiowskiej i pezetpeenowskej filozofii Kalego wynika następujący, „bardzo logiczny” wniosek: jeżeli syn-złodziej ukradnie samochód i sprezentuje go uczciwemu ojcu, to policji nic do tego, bo to nie on popełnił przestępstwo, a poza tym, kto mu zwróci koszty poniesione za dotychczasową eksploatację felernego pojazdu?!

Zatem, jeśli obecnie nie zostaną podjęte przez Wydział Dyscypliny, decyzje o degradacjach czterech pierwszo i pięciu drugoligowych zespołów, to zapomnijmy o jakimkolwiek poprawie wizerunku klubowej piłki w oczach opinii publicznej, a wówczas zawarty między prezydentami, Lechem Kaczyńskim a Seppem Blatterem, wielki i wspaniały kompromis zostanie medialnie obśmiany i przejdzie do historii polskiej piłki jako wielka i wspaniała kompromitacja

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto