W kościele w Rudkach koło Sambora gdzie jest pochowany hrabia Aleksander Fredro oraz w pałacu w Beńkowej Wiszni, gdzie mieszkał i tworzył, odbyły się uroczystości 230 rocznicy urodzin hr. Aleksandra Fredry.
Podniosłe uroczystości rozpoczęły się mszą świętą, której przewodniczył abp Mieczysław Mokrzycki, była modlitwa i złożenie kwiatów w kryptach kościoła, dzieci i młodzież przedstawiła fraszki i bajki pisarza, nie obyło się bez okolicznościowych przemówień. Posła Piotra Babinetza, poseł Teresy Pamuły, konsul Elizy Dzwonkiewicz, wicewojewody Radosława Wiatra, wicemarszałka podkarpackiego Piotra Pilcha, przedstawicieli ministra Marka Kuchcińskego Andrzeja Paniwa, przedstawicielki europosła Bogdana Rzońcy, Natali Atamas-Paniw, wójta Mariusza Śnieżka, wójta Marka Bańkowskiego, dyr. Muzeum w Jarosławiu Konrada Sawińskiego.
Dalsza część uroczystości odbyła się w pałacu rodu Fredry w Beńkowej Wisznni.
- Neorenesansowy pałac wystawiony w 1835 r. był domem dla pisarza poety, choć trzeba dodać, że najczęściej A. Fredro przebywał w pobliskim Lwowie. Na msze Fredrowie jeździli do kościoła w pobliskich Rudkach - przypomian Piotr Pilch, wicemarszałek podkarpacki.
Świątynię budowano w pierwszej połowie XVIII w., konsekrowana została w 1741 r. Znajduje się w niej kaplica-mauzoleum rodziny Fredrów, z nagrobkiem Aleksandra Fredry oraz jego żony Zofii z Jabłonowskich. Po II wojnie światowej kościół zamieniono na magazyn artykułów spożywczych. W końcu lat 80. został zwrócony wiernym. Po odnowieniu zdewastowanej krypty (sprofanowaniu uległy szczątki Fredrów) w 1990 r. odbył się ponowny pogrzeb Aleksandra Fredry. W późniejszych latach konieczne było osuszenie krypty, prace finansowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
- W kościele w Rudkach cześć odbierała ikona Matki Boskiej Rudeckiej, pochodząca z XVI w. i według tradycji, znaleziona w zgliszczach spalonego przez Tatarów kościółka w Żeleźnicy na Podolu. Pielgrzymowali do niej Jan Kazimierz i Michał Korybut Wiśniowiecki. Cudowność obrazu została uznana w XVIII w. przez biskupa Fredrę (w tym samym stuleciu Fredrowie staną się właścicielami Rudek), w 1921 r. go ukoronowano. W 1946 r. obraz został przywieziony w nowe granice Polski. W 1968 r. trafił do kościoła w Jasieniu. Odtąd, jak podaje leksykon „Miejsca święte Rzeczypospolitej”, Matkę Boską Rudecką zaczęto nazywać Królową Bieszczad, „matką wszystkich wypędzonych i przesiedlonych z ojczyzny”. Ikona została skradziona w 1992 r. - przypomina P. Pilch.
Festiwal podróżniczy za horyzontem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?