Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warszawa z drugiej ręki

Anna Wittenberg
foto: Anna Wittenberg
foto: Anna Wittenberg
Coraz więcej markowych butików likwiduje działaność. W najlepszych punktach stolicy są one zastępowane przez sklepy z odzieżą używaną, tzw. second hand, czyli lumpeksy.

Coraz więcej markowych butików likwiduje działaność. W najlepszych punktach stolicy są one zastępowane przez sklepy z odzieżą używaną, tzw. second hand, czyli lumpeksy.

Szyldy warszawskich sklepów mieszczących się przy największych arteriach komunikacyjnych z zastraszającą prędkością zamieniają się w informacje: "likwidacja", "punkt przeniesiony", "ostatnie dni przed zamknięciem". Zjawisko dotyka również sklepów mieszczących się w galeriach handlowych.

W tempie wprost proporcjonalnym do szybkości zamykania luksusowych butików z markową odzieżą, powstają sklepy z ubraniami sprowadzanymi zza granicy (najczęściej z Anglii, Niemiec, Holandii). Przy ulicy Puławskiej jest ich 8, tyle samo znajduje się przy Wolskiej, dwa więcej można znaleźć przy Targowej. Również ścisłe centrum (Świętokrzyska, Marszałkowska, Jana Pawła II) nie zdołało obronić się przed szmateksami. Czy to kwestia mody na lumpeksy, czy widoczna oznaka ubożenia społeczeństwa?

Fajne spodnie? Ile ważyły?

Jeszcze kilka lat temu przyznanie się do kupowania używanych ubrań było towarzyską klęską. Robili to jedynie ludzie ubodzy oraz ci, którzy wydawali ideologiczną wojnę zachodnim markom – punki, fani grunge’u, naśladowcy hippisów.

Dzisiaj sytuacja zmieniła się diametralnie. W second handach można spotkać członków wszystkich grup społecznych – starsze panie szukające sposobu na jak najtańsze ubieranie się, młodzież szkolną, przedstawicieli buisness class, stylistów studiów fotograficznych, czy gwiazdy show buisnessu (do kupowania w sklepach z odzieżą używaną przyznają się otwarcie m.in. Kayah, Reni Jusis i Maciej Rock).

Lumpeks marka

Lumpeksy powoli wyrabiają własne marki, właściciele starają się urządzać sklepy na zasadzie eleganckich butików, kolejne lokale łączą się w sieci sprzedaży (np. oparta na umowie licencyjnej sieć Mark's). Skończyły się czasy, kiedy na wieszakach czy w koszach można było znaleźć nic nie warte szmaty. Teraz odzież podlega selekcji, jest czyszczona i prasowana.
Doskonałym przykładem eleganckiego lumpeksu jest "Wzorcownia", w której wszystkie ubrania wiszą na oddzielnych wieszakach i są oddzielnie wyceniane. Widać, że właściciele starają się zrobić na klientach dobre wrażenie. Wchodząc tutaj nie czuję się jakbym przebywała w lumpeksie.

Czy jest szansa, że niskie ceny, firmowe ubrania i przyjemny wystrój niebawem odbiją klientów luksusowym butikom? - Nie jest to możliwe. Zbyt wielu jest ludzi, których obrzydza sama myśl włożenia używanego ubrania - rozwiewa moje wątpliwości sprzedawca z lumpeksu przy ul. Puławskiej.

- Klasa średnia w Warszawie składa się w dużej części z osób, które awansowały społecznie w ostatnim dziesięcioleciu - teoretyzuje Agnieszka Rakowska, studentka socjologii. - Takie osoby zazwyczaj mają pewne kompleksy i kiedy zaczynają dobrze zarabiać starają się za wszelką cenę zapomnieć o wcześniejszym niskim statusie, na przykład poprzez kupowanie markowych ubrań. Członkowie nowej middle class nigdy nie wejdą do fot. Tomasz Kowalskilumpeksu.

Ciuchland to wyzwanie

Coś, co dla jednych jest niewyobrażalne, dla innych staje się wręcz nałogiem. - Pracuję przy ul. Świętokrzyskiej, więc często w przerwie na kawę przychodzę tutaj, by pogrzebać w ciuchach - mówi pani Alina (napotkana w second handzie około godziny 13).

W szmateksach w centrum Warszawy niemal bez przerwy jest pełno klientów, czasem ciężko jest dostać się do niektórych wieszaków z ubraniami. Prawdziwym wyzwaniem są jednak wyprzedaże, kiedy ceny za kilogram ubrań obniżane są o 60 - 70 procent. - Przestałam chodzić na wyprzedaże i wymiany towaru po tym, jak do pracy wracałam z rozciętą wargą i siniakami na rękach - zwierza się pani Alina.
- Ludziom po prostu odbiera rozum. Rzeczy są nam wyrywane z rąk, kiedy dopiero donosimy je na wieszaki. Niektóre osoby wdzierają się na zaplecze by dobrać się do jeszcze nieotwartych worków z ubraniami. Kilka klientek musieliśmy już wyprowadzać siłą. No i oczywiście podczas wyprzedaży najczęściej zdarzają się kradzieże - opowiada Rafał, pracownik second handu przy ulicy Targowej.

Stolica odzieży używanejul.

Warszawiacy przyzwyczajają się do sklepów z odzieżą używaną. Dla jednych pojawianie się kolejnych punktów to okazja do zrobienia tańszych zakupów, dla innych fakt, który przyjmują z obojętnością. Temat staje się kontrowersyjny dopiero w chwili, gdy zaczyna się go rozpatrywać pod kątem wizerunku stolicy.

- To, że w Warszawie powstają lumpeksy to nie ujma, ponieważ państwo europejskie powinno uwzględniać potrzeby każdego obywatela także tego, który nie może sobie pozwolić na ciuchy ze zwykłych sklepów, bo go nie stać – stwierdza Bartosz, stały klient second handu przy ul. Świętokrzyskiej.

- Cała Europa się z nas śmieje! Oni się tego badziewia pozbywają opychając je nam a później patrzą na Polaków jak na śmierdzących biedaków - opiniuje jeden z użytkowników forum "Kafeteria".

Jak w Danii, Francji, USA

To, że w Polsce powstają second handy nie jest jednak zjawiskiem odosobnionym. W USA, Danii czy Francji do lumpeksów odsyłane są ubrania z wybiegów, a ich właściciele (np. londyńskiego Mad Fashion Bitch) uznawani są za kreatorów nowych trendów. Czy i u nas lumpeksy mają szansę zawładnąć przemysłem odzieżowym? Warszawskie ulice zdają się wymownie odpowiadać...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto