Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Zwierzęta w Warszawie. Tropem relacji”. Czego dowiemy się o zwierzętach na wystawie w Muzeum Warszawy?

Kamil Jabłczyński
Kamil Jabłczyński
Jakie jest jedyne zwierzę na świecie z warszawskim elementem w nazwie? Gołębie to nasi sąsiedzi czy towarzysze? Jakie zwierzę pracuje w Warszawie jako terapeuta? Zapraszamy na wywiad z kuratorką wystawy „Zwierzęta w Warszawie. Tropem relacji” Leną Wicherkiewicz.

W środę 12 maja rusza wystawa „Zwierzęta w Warszawie. Tropem relacji.”

Lena Wicherkiewicz, kuratorka wystawy: Tak, zresztą środa wypadnie nam trochę dodatkowo, bo Muzeum jest teraz otwarte od czwartku do niedzieli. Zapraszamy na wystawę w środę od godziny 11.00.

Zastanawiam się, czy ta wystawa będzie miała bardziej formę fotograficzną, czy zobaczymy też elementy multimedialne?

Wystawa jest bardzo złożona. Dlatego właśnie bardzo zachęcamy, żeby faktycznie przyjść i ją zobaczyć. Wystawa jest tak pomyślana, w czym duża zasługa projektantów Grupy Projektowej Centrala (Małgorzaty Kuciewicz i Simone de Iacobisa), żeby zwiedzanie jej było też swego rodzaju doświadczeniem. Ona jest bardzo plastyczna, sugestywna. Scenografia wystawy wprowadza, w pewien sposób, patrzenie na świat oczami zwierząt. Na tyle, na ile to oczywiście możliwe.

Zwierzęta w Warszawie. Tropem relacji.
Muzeum Warszawy

Pytał Pan o multimedia i tak one będą na wystawie, ale nie będzie ich bardzo dużo. Będą wplecione w narrację wystawy wśród innych obiektów: malarstwa, grafiki, zabytków, kultury materialnej, zabytków taksydermicznych [sztuka montażu lub reprodukcji, najczęściej poprzez wypchanie martwych zwierząt na wystawę - przypis red.]. Multimedia pojawią się właśnie w formie na przykład filmów dokumentalnych, fabularnych i prac wideo.

Będzie też część projekcyjna, bardzo specyficzna, bo w formie psiej budy. Zresztą prawdziwe budy psie też będą na wystawie. Postanowiliśmy, że ze względu na sytuację kryzysu klimatycznego, wystawa w dużej mierze powstała z naszych materiałów. To znaczy pozostałości po poprzednich ekspozycjach i z części dawnego wyposażenia muzealnego.

Zapytałem Panią o fotografię, bo pamiętam, że po objęciu stanowiska szefowej muzeum przez Panią Karolinę Ziębińską-Lewandowską, mówiła ona o utworzeniu Centrum Fotografii. Dlatego zastanawiałem się czy może ta wystawa będzie elementem tego pomysłu?

Niezupełnie, ponieważ wystawa zaczęła powstawać wcześniej. Już w zeszłym roku w czerwcu miała być dostępna dla zwiedzających. Sytuacja z pandemią pokrzyżowała jednak wiele planów. Ale na wystawie pokażemy też fotografie. Zarówno z naszych zbiorów jak i z kolekcji innych instytucji.

Pojawią się też fotografie od osób prywatnych?

Od osób prywatnych akurat nie, chociaż myśleliśmy też o nich jako o aneksie do wystawy. Chcieliśmy, żeby warszawiacy wysyłali nam fotografie ze swoimi zwierzęcymi towarzyszami.

A skąd sam pomysł na wystawę o warszawskich zwierzętach?

Droga do powstania wystawy była dość długa. My jako kuratorzy spotkaliśmy się przy tej wystawie. To znaczy dr Ewa Wieruch-Jankowska, Rafał Kosewski, który jest kuratorem zewnętrznym i ja. Temat się pojawiał w prywatnych rozmowach. Każdy miał nieco inne motywacje. Dr Ewa Wieruch-Jankowska pierwotnie miała pomysł na książkę o motywach zwierzęcych w rzemiośle. Rafał Kosewski ujmował temat bardziej od strony kulturoznawczej. Dla mnie ważna była perspektywa etyczna i historyczna. Były też wspólne lektury. Ważną książką dla nas była publikacja Erica Barataya “Zwierzęcy punkt widzenia”. Spróbowaliśmy to wszystko razem połączyć. Oczywiście wiedzieliśmy, że względu na profil Muzeum skupimy się na Warszawie.

Powiśle, ok. 1892, Muzeum Warszawy
Konrad Brandel

To przy okazji zapytam o ZOO i chyba najsłynniejszy epizod w jego historii. II wojna światowa i Państwo Żabińscy ukrywali między innymi ludność żydowskiego pochodzenia w ogrodzie zoologicznym.

Nie poruszaliśmy tego wątku z takiej strony, ale pojawi się on na wystawie pośrednio, poprzez rzeźbę Magdaleny Gross, która była zaprzyjaźniona z rodziną Żabińskich, a w trakcie wojny była przez nich ukrywana. Odniesiemy się też do okresu, w którym Pan Jan Żabiński był dyrektorem ZOO. Jego zasługą jest między innymi kształt ogrodu zoologicznego. Pokażemy fotografie z naszych zbiorów autorstwa Henryka Poddębskiego, który fotografował ZOO w tym pierwszym okresie, w latach 30. XX wieku.

Bardziej jednak skupiamy się na przedstawieniu obecności zwierząt i na ich relacjach z ludźmi. Zdajemy sobie sprawę, że relacje nie-ludzkich i ludzkich zwierząt są często niesymetryczne i że człowiek jest w dużej mierze ich beneficjentem. Opowiadamy znaczeniu zwierząt w historii miasta, nie pomijając wątków trudnych, na przykład tych związanych z bezpośrednim wykorzystaniem zwierząt, pozyskiwania surowców z ich ciał czy korzystaniem z ich pracy. Przyjmujemy też postawę empatyczną. Nazywamy zwierzęta współmieszkańcami. Chcemy nadać im podmiotowość i pokazać jako istoty, które też mają swoją tożsamość i potrzeby.

Przypomniała mi Pani moją rodzinną historię, kiedy w latach 80. XX wieku przywieziono mojej prababci ze wsi gęś. Na mięso. Prababcia jednak nie zgodziła się na to, żeby gęś zabić, więc przez jakiś czas ta z nią mieszkała. Czy może jakieś podobne historie poznamy na wystawie?

Akurat takie nie, chociaż rzeczywiście byłby to też ciekawy wątek. Natomiast bardziej współczesnym przykładem, takiego nietypowego towarzysza, jest pewnie dość znana historia, która rozegrała się kilka lat temu i nadal się dzieje. To historia świnki Lily, uratowanej z hodowli przemysłowej i przygarniętej przez rodzinę mieszkającą na Ursynowie. Tu jednak od początku było wiadomo, że ma zostać uratowana i stać się towarzyszem rodziny. Ta opowieść zostanie zaprezentowana na wystawie poprzez fotoreportaż Jacka Turczyka.

Jest też w Warszawie miejsce, gdzie można przespacerować się z Alpakami.

To forma alpakoterapii. Tego wątku nie będzie, ale pokażemy innego rodzaju terapię ze zwierzętami. Mianowicie przybliżymy sylwetkę osiołka-terapeuty. Osły są może mniej popularne niż alpaki, ale praca z nimi jest podobna. Zwierzę może pomóc w specyficznych trudnościach, jak dysfunkcje postawy czy problemy emocjonalne, ale też dostarcza towarzystwa.

Mordka (Markus) Ellenband, Piesek, lata 90. XIX w., Muzeum Warszawy
Teofil Boretti

Jeśli raczej wystawa powstała w oparciu o zbiory własne Muzeum niż od osób prywatnych to czy więcej dowiemy się o zwierzętach dziko żyjących w Warszawie?

Dzikim zwierzętom poświęcona jest część dotycząca Sąsiadów. W pewnym sensie też okazy, chociaż to jest ten raczej smutny wątek. Ponieważ są to zwierzęta, które zostały na przykład upolowane, preparowane, pokazywane potem w prywatnych kolekcjach. Część o Sąsiadach będzie dotyczyć wybranych zwierząt, ponieważ nie mamy możliwości, żeby zająć się wszystkimi gatunkami, które żyją w Warszawie. Będzie między innymi wątek wolnożyjących gołębi miejskich. Gołębie zresztą pojawiają się jeszcze w kilku miejscach na wystawie. Jako Towarzysze oraz jako pracujące gołębie - pocztowe.

Wśród warszawiaków, teraz może mniej, ale kiedyś dość popularne były też hodowle rasowych gołębi.

Tak, ten wątek też jest na wystawie. Włączyliśmy te gołębie hodowlane do towarzyszy. Chodzi o towarzystwo tych ptaków. Skoro są hodowcy, to są konkretne rasy i stoi za tym pewna przyjemność estetyczna i też pewien rodzaj przywiązania. Nie możemy powiedzieć do końca, że są one oswojone, ale różnią się od ptaków, które żyją swobodnie w mieście.

Gdybym zapytał Panią o najdziwniejsze albo najbardziej zaskakujące zwierzę, które może się pojawić na wystawie to o czym by Pani pomyślała?

Na wystawie będzie między innymi o bezkręgowcach. Wśród nich jest czworoząb bielański, prawdopodobnie jedyne zwierzę, które ma warszawski element w nazwie. Odkryty został na Bielanach, ale występuje też w innych wilgotnych miejscach. Będzie on na pewno ciekawostką tej wystawy. Jest dość spektakularny, jeśli chodzi o wygląd, bo jest koloru granatowo-niebieskiego. Chyba to najbardziej zaskakujące zwierzę.

Są też małże, które pracują w tak zwanej Grubej Kaśce. One są tylko czasowo warszawiakami, bo odławiane są w jeziorach w Wielkopolsce. Po okresie pracy wracają też do swoich jezior. Nie są zatem zupełnie warszawskie. Można powiedzieć, że są u nas przejazdem. To chyba najbardziej nietypowe gatunki.

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto