10 przykazań szczęśliwego człowieka

Żeby nie zanudzić i nie odrzucić wszystkich od nawet ciekawych rzeczy, dziś, jako drugi przerywnik od historii, coś nowego. Nie powiem, że jestem odkrywcą :) Nie, nie! Ja po prostu robię ściągę (Kruszynka, jako polonistka, twierdzi, że ściąganie jest grzechem i należy się z tego spowiadać – jeśli się chodzi do spowiedzi). Ale ponieważ się przyznaję bez bicia i do żadnej spowiedzi nie chodzę, więc chyba nikt mnie nie zastrzeli.
 
A było to tak: na benefisie od swojej przemiłej kuzynki dostałem prezent. Obejrzałem do sobie w domu (oczywiście u siostry w Łomży) i łzy puściły mi się ze śmiechu. A że nie jestem sknerą, dzielę się tym z Wami.
Z opakowania wyciągnąłem kubek. Taki normalny, fajansowy. Biorę za ucho prawą ręką – a tu jakieś „pisanie” zbyt drobne, abym bez „patrzałek” dał radę przeczytać! Biorę ucho do lewej ręki i tu już mogę: „10 przykazań szczęśliwego człowieka”. No to ja gazu do sypialni po „patrzałki i zaczynam lekturę. A co! Przecież każdy chciałby być szczęśliwym. A jak się dostaje na to przepis, to czemu nie skorzystać?!
A teraz, razem ze mną, czytajcie:

Człowiek rodzi się zmęczony i żyje, aby odpocząć.

Kochaj swoje łóżko jak siebie samego.

Odpoczywaj w dzień, abyś mógł spać w nocy.

Jeśli widzisz kogoś odpoczywającego – pomóż mu.

Praca jest męcząca. Unikaj jej.

Co masz zrobić dziś, zrób pojutrze. Będziesz miał dwa dni wolnego.

Jeżeli zrobienie czegoś sprawia Ci trudność – pozwól to zrobić innym.

Nadmiar odpoczynku jeszcze nigdy nikogo nie doprowadził do śmierci.

Kiedy ogarnia Cię ochota do pracy, usiądź i poczekaj, aż Ci przejdzie...

Praca uszlachetnia, lenistwo uszczęśliwia.

 
I co, lepiej? Ja muszę kończyć, bo moje szczęście się skończyło! Kruszynka woła mnie do odkurzacza (Pedro za mnie tego nie zrobi – boi się tej maszyny).
Manro