"11 listopada w moim obiektywie" - fotorelacja

O godzinie 11.00 wyruszyliśmy w podróż fotograficzną, której celem były uroczystości przy Grobie Nieznanego Żołnierza oraz Defilada Historyczna. Każda wyprawa ma jednak swoje nieoczekiwane zdarzenia oraz zwroty akcji - tak też było i tym razem.

Jadąc autobusem linii 180 natrafiliśmy na Start XXII Biegu Niepodległości. Jako, że było jeszcze wcześnie i nie spieszyliśmy się zbytnio na uroczystości, postanowiliśmy wysiąść i zobaczyć, cóż tam ciekawego się dzieje. Interesujące jest to, że końcu Polacy zaczynają rozumieć, że święta państwowe to nie smutne, ponure uroczystości, czy pochody. To również czas, w którym powinniśmy się radować, robić coś, co lubimy i tak właśnie postąpiło ponad 7 tysięcy ludzi, którzy w południe stawili się na starcie przy siedzibie KRUS i Urzędu Patentowego w Alejach Niepodległości.

Nie było tu podziału na gorszych i lepszych, starszych i młodszych, PiSowców i POwców. Wszyscy ramię w ramię stanęli w szranki, próbowali walczyć z własnymi słabościami i 10 kilometrową trasą, którą trzeba było pokonać w mniej niż dwie godziny. Uważam, że zwycięzcami byli wszyscy Ci, którzy stanieli na starcie i pokonali swoje słabości.

Po kilku chwilach spędzonych z aparatem w ręku, wypstrykaniu kilkunastu zdjęć i lekkim przemarznięciu, postanowiliśmy ruszyć dalej. Traf chciał, że trafiliśmy na jadący autobus linii, (uwaga niespodzianka), 180 który tym razem przywitał nas niemiłosiernym ściskiem.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, skierowaliśmy się w stronę Grobu Nieznanego Żołnierza, gdzie czekała na nas już grupa demonstrantów z transparentami.

Prawdopodobnie niektórych poznajecie z innych zdjęć w sieci. Może lubią się lansować?

Na szczęście policja byli na miejscu. Pilnowali porządku.

Szkoda tylko, że samych uroczystości nie widziałem, za to mogłem podziwiać demonstrantów i... plecy żołnierzy. Dodatkową "atrakcją" były również wszechobecne kamery, wysięgniki i wozy różnych telewizji, które skutecznie zasłaniały to, co można było zobaczyć (pozdrowienia dla wszystkich operatorów, którzy tak namiętnie lubią wchodzić mi w kadr...). Po zrobieniu paru zdjęć pleców i "poucinaniu" paru głów przechodniów, postanowiliśmy przenieść swoje miejsce obserwacyjne na Krakowskie Przedmieście, którym miała przejść defilada.

Po odstaniu kilkunastu minut, w końcu mogłem podziwiać maszerujących żołnierzy. Nie obyło się oczywiście bez zgrzytów. Policja najwidoczniej zapomniała zamknąć zawczasu ulicę, gdyż na drodze maszerujących stanął samochód na zagranicznych rejestracjach (niestety ani pan kierowca, ani pani siedząca obok nie chcieli nam pomachać). Na szczęście szybko problem został usunięty, a raczej sam się usunął na wstecznym...

Defilada… hmmm, była bardzo uboga w stosunku do zeszłego roku i zakończyła się dość szybko. Niesieni tłumem wyruszyliśmy w stronę Muzeum Wojska Polskiego. Po drodze spotkałem mojego kolegę i teraz już w trójkę wyruszyliśmy dalej. Po drodze natrafiliśmy na "niewypały" pozostawione przez nasze wojska konne – na szczęście nikomu nic się nie stało...

W muzeum oprócz wystawy historycznych pojazdów, którą można oglądać, na co dzień, podziwialismy także sprzęt używany w wojsku. Ponadto można było zaopatrzyć się w darmowy plakat Narodowych Sił Zbrojnych oraz żelki, obwarzanki i inne frykasy (normalnie, jak na odpuście). Dodatkową atrakcją było to, że każdego sprzętu wojskowego można było dotknąć lub po prostu do niego wsiąść i poczuć się jak w prawdziwym wojsku.

Jak widać wyżej skupiłem się trochę na detalach.

A to powyżej to jest ... a zgadujcie może się komuś uda xD

Z telewizji wiem, że oprócz tego dzień obfitował w różne demonstracje, ale to opowie Wam lepiej ktoś, kto na nich był. A tym czasem żegna się z wami Nightcom i pozostawiam Was ze zdjęciami – bez odbioru.

A gdyby ktoś chciał zobaczyć zdjęcia w większej rozdzielczości to zapraszam tu:
http://picasaweb.google.com/117144928138149346058/11Listopada2010WawaWojskowe#