- Wkrótce potem dostałam pierwsze pismo z informacją, że zamiast, jak co roku, zwrotu 500 złotych mam niedopłatę na ponad 2 tys. zł - wspomina Jędrychowska. - Pomyślałam, że to jakaś pomyłka, i poszłam sprawę wyjaśnić. Na próżno...
Okazało się, że brak grzejnika w mieszkaniu jest teraz problemem, a nowe przepisy przewidują za to nie lada karę. W mieszkaniu, gdzie zdemontowano grzejnik bez zgody spółdzielni, koszty ogrzewania liczone są ryczałtem (średnia z kosztów ciepła w bloku) powiększonym o karne 250 procent.
- Poczułam się, jakbym trafiła do komedii Stanisława Barei - mówi Jędrychowska. - Bo, po pierwsze, prawo nie powinno działać wstecz (grzejnik był zdemontowany w 2001 roku - red.), po drugie - na moją prośbę zdjęli go, a potem zabrali pracownicy spółdzielni. Mam wciąż pismo informujące administrację o demontażu.
Szkopuł w tym, że w administracji nie ma śladu po zgodzie, jaka miała być wydana.- Mimo to po kilku miesiącach odpuszczono mi karną opłatę, ale ostrzeżono, że albo zamontuję grzejnik, albo karę będę musiała płacić co roku! - denerwuje się Jędrychowska. - Grzejnika nie mogę zamontować, bo żeby to zrobić, musiałabym zniszczyć kuchnię. Boję się, że spółdzielnia mi nie odpuści, a na koniec zlicytuje.
Ryszard Klusa, wiceprezes spółdzielni, przekonuje jednak, że do tego nie dojdzie.
- Do każdego przypadku podchodzimy indywidualnie i nie chcemy krzywdzić mieszkańców - mówi Klusa. - Przepis został wprowadzony, bo demontaże grzejników stały się problemem. Coś takiego destabilizuje ogrzewanie w blokach i utrudnia życie innym lokatorom. Zapraszam jednak tę panią do siebie z dokumentami. Myślę, że gdzieś tu popełniono błąd - kwituje wiceprezes.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?