Kilka dni temu pisaliśmy o dziwnych warunkach panujących w warszawskim klubie dla graczy Level Up. W liście, który była pracownica klubu skierowała do Gazety Wyborczej, znalazł się wykaz kar dla zatrudnionych osób. Za każdą minutę spóźnienia potrącano złotówkę, za niezrobienie szefowi herbaty 50 zł, a za „pyskowanie” menedżerowi - 200 zł. Czytelniczka narzekała również, że nie dostała wypłaty za dwa dni, które przepracowała w klubie.
Na zarzuty odpowiadają pełnomocnicy klubu Level Up, z którymi skontaktowała się nasza redakcja. Tłumaczą, że regulamin zawierający kary dla pracowników został wprowadzony, aby klub działał sprawniej. - Gastronomia to branża, gdzie ludzie młodzi się bawią i niestety czasem mają problem z przyjściem do pracy po udanej imprezie – tłumaczy Artur Gawryś, przedstawiciel klubu i wyjaśnia, że w wielu sprawach można się dogadać.
Do wglądu dostajemy także regulamin, a w nim kara wynosząca 5 mln zł za... brak uśmiechu. - Zdarzyło się jednak, że wypisano karę za brak uśmiechu 5 mln zł, ale oczywiście nikt jej nie egzekwuje, bo chodzi o pozytywne nastawienie do pracy i gości oraz zostawienie własnych problemów za drzwiami lokalu - wyjaśnia Artur Gawryś. Problem w tym, że specyficzne żarty załogi klubu często są niezrozumiałe. Humorystyczne wpisy o braku uśmiechu łączą się z poważnymi zagrożeniami - kucharz dostanie 30 zł kary, gdy nie zrobi zdjęcia jedzenia, które ktoś zamówił „na wynos”, a pracownicy kuchni będą obciążani rachunkami za stłuczone szkło. Co więcej wpisano tam również „karę 30 zł oraz opier***” za niezamknięcie drzwi do damskiej toalety.
Sprzeczności w regulaminie jest więcej, bo na samym końcu jest wyraźna informacja, że wszystkiego trzeba koniecznie przestrzegać. Wydaje się jednak, że klub robi dobrą minę do złej gry. - Oczywiście zdarzyło się, że kilka osób nie było zadowolonych z systemu, bo nie przestrzegały zasad. Podkreślam, że atmosfera w firmie jest przyjazna, a jedną z głównych zasad panujących w Level Up jest hasło „z niewolnika nie ma pracownika” – tłumaczy pełnomocnik klubu. Z jego zdaniem nie zgadzają się byli pracownicy.
Pracodawca inaczej widzi problem z zarobkami. W odpowiedzi na nasze pytanie w tej sprawie tłumaczy: - Domyślamy się, na podstawie której osoby został stworzony artykuł w Gazecie Wyborczej. Przepracowała ona 2 dni, po 14 godzin, za co zapisane ma 300 zł do odbioru. Trzeciego dnia się już nie pojawiła w pracy i zero kontaktu. (przyp. red. - zdjęcie harmonogramu pracy otrzymaliśmy w załączniku. Z uwagi na ochronę danych nie będziemy go publikować).
Przedstawiciel Level Up tłumaczy, że to specyficzne miejsce, w którym pracownicy dostają premie za zaangażowanie. - Pensje kształtują się od 150 do 525 zł dniówki przy 14-godzinnym trybie pracy. Przy czym zarobienie 100 zł dniówki zdarza się pod warunkiem, że kelnerki będą siedzieć na zapleczu i wychodzić do klientów sporadycznie, bo zamiast praca będą zajęte paleniem papierosów i plotkowaniem - wyjaśnia Artur Gawryś. A wy co myślicie o klubie Level Up i zaistniałej sytuacji? Czekamy na wasze wypowiedzi w komentarzach.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?