Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Absurdalna słupkoza na warszawskim Muranowie. Biało-czerwone "patriotki" zalały osiedlowe uliczki. "Można dostać oczopląsu"

Redakcja
- Warszawa pobiła nowy rekord słupkozy - głoszą miejscy aktywiści i pokazują zdjęcie podwórka na Muranowie, które zalewa fala biało-czerwonych słupków. Warszawscy urzędnicy tłumaczą, że nie mieli innego wyjścia, bo kierowcy nagminnie parkowali swoje samochody na chodnikach i trawnikach. Szczegóły w tekście poniżej.

Słupkoza na warszawskim Muranowie

Rozjeżdżają trawniki, blokują chodniki, stają na przejściach dla pieszych i przystankach autobusowych. Pomysłowość kierowców na parkowanie aut nie zna granic, szczególnie, gdy w mieście brakuje wyznaczonych miejsc do legalnego parkowania.

Urzędnicy nie radzą sobie z przebiegłymi kierowcami, dlatego na potęgę stosują antyparkingowe zapory - gęste szpalery słupków, które budzą liczne kontrowersje wśród mieszkańców. Słupki mają tyle samo zwolenników i przeciwników. Jedni uważają, że tylko taki sposób powstrzyma kierowców przed rozjeżdżaniem trawników i zastawianiem chodników. Inni sądzą, że słupki są niemal na każdym kroku, co szpeci miasto i zaburza estetykę przestrzeni.

- Słupki wygradzające w wielu miejscach niestety są koniecznością. Ustawiamy je tam, gdzie kierowcy nagminnie nie stosują się do zakazów parkowania, blokują chodniki uniemożliwiając przejście pieszym i niszcząc ich nawierzchnię lub parkują na przejściach dla pieszych, drogach dla rowerów czy skrzyżowaniach, stwarzając ryzyko poważnego wypadku - tłumaczą drogowcy z ZDM-u.

Zasłupkowany Muranów

W ostatnich dniach na popularności zyskało jedno z muranowskich osiedli. W sieci pojawiły się zdjęcia biało-czerwonej lawiny słupków "patriotków" przy jednokierunkowych uliczkach pomiędzy ul. Andersa i Lewartowskiego. Rzeczywiście, będąc w tamtym miejscu nie da się tego przeoczyć. Wyrastające z chodnika słupki zajmują niemal każdy metr kwadratowy tej przestrzeni. Obraz dopełniają wielokrotnie powtórzone znaki zakazu wjazdu, żeby nie dało się ich przegapić.

Absurdalna słupkoza na warszawskim Muranowie. Biało-czerwone...

"Nowy rekord słupkozy"

- Warszawa pobiła nowy rekord słupkozy. Szpaler biało-czerwonych słupków, który oszpecił Muranów, okraszony znakami zakazu wjazdu, to najlepszy przykład na to, że polityka miasta w walce z nielegalnym parkowaniem zbankrutowała - głoszą aktywiści ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. I dodają, że owszem słupki w stolicy są potrzebne, ale walka z nielegalnym parkowaniem nie musi być tak brzydka, jak na warszawskim Muranowie.

- I powiedzmy to sobie jasno - słupki nie mogą być jedynym działaniem na rzecz walki z nielegalnym parkowaniem podejmowanym przez miasto. Musi działać policja i straż miejska - dodają aktywiści.

Wzór wycofany

Biało-czerwone słupki na Muranowie to nie nowość. Przy Andersa, Stawki, Lewartowskiego i Dubois ustawiono je kilka lat temu, jeszcze przed wejściem w życie rozporządzenia prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego (w maju 2020 roku wprowadzono możliwość stosowania przez wszystkich miejskich zarządców dróg jedynie dwóch od dawna rozpowszechnionych, warszawskich wzorów słupków - historycznego i współczesnego).

Warszawscy urzędnicy tłumaczą, że nie było innego wyjścia. Przed "zasłupkowaniem" uliczek zmagano się z parkowaniem samochodów w niemal każdym możliwym miejscu. Pojawiały się sytuacje, że sama ulica była nieprzejezdna, np. dla służb medycznych, straży pożarnej czy śmieciarek.

"Nie wygląda to ślicznie, ale jest potrzebne"

- To jedyna szansa, żeby przejechała śmieciarka czy karetka. Jak ich nie było samochody stały tak, że nie dało się przejechać. Zgodzę się że jest obecnie dramat z parkowaniem. Ale zwykły człowiek ma szansę przejść - komentuje Pan Adam, mieszkaniec Warszawy.

- We wszystkich miejscach, w których słupki na zlecenie ZDM zostały postawione, notorycznie dochodziło do łamania przez kierowców przepisów ruchu drogowego. Kierowcy wjeżdżali na chodniki, po których poruszają się piesi, pozostawiali pojazdy na przystankach autobusowych czy skrzyżowaniach - informuje Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie.

- Nie wygląda to ślicznie, ale gdyby kierowcy nie rozjeżdżali każdego skrawka zieleni albo chodnika, nie byłoby konieczności "słupkowania". Tak, wiem że miejsc do parkowania jest mało w stosunku do liczby samochodów. Sam się z tym zmagam. To jednak nie usprawiedliwia niszczenia zieleni i zastawiania chodników - podsumowuje mieszkaniec Warszawy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto