Agencja towarzyska spędza sen z oczu lokatorom bloku przy Gazowej

"No, otwórz kotku, ja do agencji" - podobną prośbę w słuchawce swojego domofonu wysłuchała większość lokatorów wieżowca przy ul. Gazowej w Łodzi. Na cichym osiedlu niedaleko Manufaktury w jednym z mieszkań od kilku lat działa nieformalna agencja towarzyska. Sąsiedzi twierdzą, że nie mają już siły znosić podróżujących windą i kręcących się po całym bloku klientów, działającej na dziko agencji.

- Co chwila dzwoni domofon, kręcą się tu jakieś podejrzane typy, a kilku lokatorów zostało napadniętych - mówią sąsiedzi "przybytku uciech".

Do niedawna w milczeniu znosili uciążliwe sąsiedztwo, teraz postanowili interweniować. List w tej sprawie napisali do administracji nieruchomości i do dzielnicowego. Nie wiadomo jednak, czy uda im się coś wskórać. Walka z działalnością agencji towarzyskich to prawdziwa walka z wiatrakami. W samej Łodzi zarejestrowanych agencji towarzyskich jest dobrze ponad sto. Samo prowadzenie zarejestrowanej agencji nie jest nielegalne. Nie ma nic niezgodnego z prawem w spędzeniu godziny czy dwóch w towarzystwie dziewczyny, która oferuje swoje towarzystwo. A czy w tym czasie przypadną sobie do gustu i wylądują w łóżku, to już ich prywatna sprawa. W polskim prawie prostytucja nie jest zabroniona, ścigane jest tylko stręczycielstwo, czyli zmuszanie do nierządu i czerpanie z tego tytułu korzyści majątkowych. Dlatego w trakcie kontroli agencjom towarzyskim bardzo trudno udowodnić łamanie prawa.

- Policja sprawdza agencje towarzyskie, ale podstawą do wszczęcia takiej kontroli są dochodzące do nas skargi mieszkańców lub podejrzenia, choćby takie, że mogą w niej przebywać osoby poszukiwane albo odbywa się tam handel alkoholem bez akcyzy czy pozwolenia - mówi Mirosław Micor, rzecznik łódzkiej policji.

W Łodzi w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy przeprowadzono ok. 15 takich kontroli agencji towarzyskich. Większość z nich była przeprowadzona przez samych policjantów. Ale jesienią zeszłego roku cztery agencje towarzyskie zostały kompleksowo skontrolowane przez kilka służb. Uczestniczyła w nich: policja, straż pożarna, skarbówka, inspekcja pracy, a nawet sanepid. Co z nich wyniknęło? Oprócz kar od sanepidu oraz skarbówki swoje sukcesy mieli też policjanci. W jednej z agencji pracowała nieletnia, w innej znaleziono osobę poszukiwaną przez policję, w jeszcze innej obcokrajowca, który przebywał w Polsce nielegalnie.

Czy w agencji na Gazowej będzie kontrola? Na razie nie ma powodów, bo w mieszkaniu, na które skarżą się sąsiedzi nie ma nawet zarejestrowanej agencji towarzyskiej. Mieszkanie jest wynajmowane przez jedną kobietę, która wspólnie z koleżanką prowadzi "cichy biznes". Administracja nieruchomości powiadomiona o tym przez lokatorów, wezwała właściciela lokalu i zobowiązała go, żeby coś z tym zrobił. Bezkutecznie.

W bloku przy Gazowej pojawił się też dzielnicowy, ale według jego ustaleń, sąsiedzi skarżą się na pomyłkowe dzwonienie do ich drzwi,śmiecenie na klatce i hałasy. Z bloku nie było jednak zgłoszeń o łamaniu porządku. Dziewczyny powiedziały policjantowi, że wynajmują mieszkanie i nie prowadzą tu żadnej działalności. To samo usłyszeli nasi dziennikarze, chwilę potem panie zadzwoniły jednak do redakcji "Polski Dziennika Łódzkiego" z żądaniem wycofania tekstu, który mógłby zaszkodzić ich reputacji. Jak mówią, w mieszkaniu tylko dorabiają i nie wiedzą, że sąsiedzi skarżą się na jakiekolwiek hałasy.