Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Amerykański sen czy koszmar? „Nowy Jork. Prohibicja” w Romie [RECENZJA]

Sylwia Arlak
Mat.prasowe Teatr Roma
Ten musical zabiera nas w daleką podróż do lat 20. XX w. Raz bawi, innym razem każe zastanowić się nad kondycją świata, także współczesnego. Dalsza część artykułu poniżej.

Americam dream nie zawsze kończy się szczęśliwie. Tak w skrócie można by opisać wymowę musicalu w reż. Łukasza Czuja w Teatrze Roma.

Katarzyna Zielińska, Kacper Kuszewski, Rafał Królikowski, Ewa Konstancja Bułhak, Magdalena Smalara i Marcin Przybylski. Tym razem Roma postawiła na dobrze znane nazwiska. Zielińskiej przypadło trudne zadanie. Aktorka pojawia się nie tylko na scenie, ale odpowiedzialna jest również za produkcję spektaklu „Nowy Jork. Prohibicja”.

O musicalu, którego akcja toczyłaby się w latach 20. w Nowym Jorku marzyła od lat. Zachęcona ciepłym przyjęciem spektakli muzycznych „Berlin, czwarta rano” i „Sofia de Magico”, poszła za ciosem.

„Nowy Jork. Prohibicja” to opowieść o trudnych czasach i jeszcze trudniejszych wyborach. Przenosi nas do Ameryki z okresu prohibicji. Do czasów szemranych lokali, rozkwitu mafii, brudnych uliczek miasta i jazzu. Czasów zakazów, nakazów i podzielonego społeczeństwa.

Na Novej Scenie przygotowano skromną scenografię. Są dwa stoły, lustra i krzesła. Jest kilka rekwizytów, które aktorzy będą wykorzystywać w kolejnych scenach.

Na opowieść w reżyserii Łukasza Czuja składają się 23 piosenki z z amerykańskiego repertuaru jazzowego, swingowego i bluesowego z lat 20. i 30. ubiegłego stulecia. Część z nich to autentyczne przeboje tamtych lat, część - nawiązując do stylu epoki - napisano specjalnie na potrzeby spektaklu.

Melodie wpadają w ucho. Za polskie tłumaczenie tekstów odpowiada Michał Chludziński. Publiczność zaśmiewa do łez, by za chwilę oddać się całkowitemu skupieniu. „Nowy Jork. Prohibicja” umiejętnie żongluje bowiem naszymi emocjami. Pozwala na chwilę wytchnienia tylko po to, by za moment wciągnąć nas w dramatyczny przebieg historii.

Wszyscy aktorzy trzymają dobry poziom, ale wśród nich wybija się Kacper Kuszewski. Aktor z równą lekkością potrafi wyśpiewać partie należące do mafijnego bosa, jak i delikatnej śpiewaczki. W jego głosie czuć moc. Trzeba jednak przyznać, że na tej samej scenie lepiej wypadają mniej znane nazwiska, które pojawiają się w innym spektaklu Romy pt. „Once” - Monika Rygasiewicz/Marta Masza Wągrocka, Adam Krylik/Mariusz Totoszko. Tej świeżości i niewinności połączonej z autentycznym talentem mogą im pozazdrościć starsi koledzy po fachu.

To, co jednak działa na plus przedstawienia Czuja, to większa - niż we wspomnianym „Once” - interakcja aktorów z publicznością. Nie dość, że praktycznie przez cały czas trwania przedstawienia utrzymują z nami kontakt wzrokowy (sprzyja temu niewielka scena), to jeszcze wciągają nas do całej opowieści. Podbiegają do publiczności, pozwalają sobie na mały flirt. Kiedy Katarzyna Zielińska wyśpiewuje chwytliwy utwór „Chcę być żoną Chińczyka”, po chwili wtóruje jej cała sala.

Aktorom towarzyszy wspaniały zespół muzyczny w składzie: Marcin Partyka (pianino), Sebastian Feliciak (saksofon/klarnet), Daniel Orlikowski (trąbka), Piotr Filipowicz (kontrabas) oraz Kuba Szydło (perkusja). Muzycy dostają równie duże owacje, co główni bohaterowie spektaklu.


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto