Andrzejkowe wróżby.

Wieczór Andrzejkowy to niby czas magii. Kiedyś nawet w to wierzyłam :). Lałam wosk przez dziurkę w kluczu. Raz mi się ulał kształt Afryki i do dzisiaj tam nie byłam. Koleżance wyskoczyły woskowe dwie złączone obrączki, a nadal jest starą panną. Śmiejemy się, że źle odczytałyśmy wtedy wróżbę, bo to były raczej okulary :)
Wróżenie z kart, z dłoni, ustawianie butów. Z tymi butami to też bujda na resorach ! Dwa razy mój but był pierwszy, a za mąż wychodziły te których buty były ostatnie !Pod poduszkę kładłam kartki z imionami chłopców. Rano wyciągałam jedną i imię jakie na niej widniało miało być imieniem mojego męża. Według tych wróżb, to mój mąż w ogóle nie powinien nim być. Ani razu nie wyciągnęłam kartki z jego imieniem !.To samo było z obierkami z jabłek. Rzucałam obierkę i układała się w literę S, a mój mąż ma Z.
Spod kubków często wyciągałam pieniążek, miało to oznaczać bogactwo. Do tej pory czekam, a nawet renty nie chcą mi podwyższyć !
W nosie mam takie wróżby !
Ale i tak lubiłam i lubię Andrzejki, bo jest to wieczór fajnej zabawy i śmiechu. Kto chce wierzyć w Andrzejkowe wróżby niech wierzy ! I niech mu się spełniają !