"Uczymy młodzież, której w innych szkołach się boją" - tak mówią nauczyciele słupskiego, niepublicznego gimnazjum Arka. To najlepsza nazwa dla szkoły, która przyjmuje wszystkich szkolnych rozbitków z miasta i okolic.
Zdobywają zawód
Wśród 162 uczniów (125 chłopaków i 37 dziewczyn), ponad 80 proc. ma kuratora sądowego za konflikt z prawem. - Przyjmujemy uczniów, którzy powtarzali klasy w innych szkołach, nawet po kilka razy - mówi Beata Pietkiewicz, polonistka, współwłaścicielka szkoły. - Mają od 15 do nawet 20 lat. U nas zdobywają wykształcenie i jednocześnie uczą się zawodów.
Hydraulik, fryzjer, mechanik
Pierwsze klasy przez pięć dni uczą się w szkole (mają okrojony program nauczania porównaniu do zwykłych gimnazjów). W drugich i w trzecich klasach uczniowie przez dwa dni siedzą w ławkach a trzy dni uczą się zawodów u swoich pracodawców (chłopcy uczą się, aby zostać m.in. hydraulikami, mechanikami samochodowymi, a dziewczyny - fryzjerkami).
Placówka, mimo że jest niepubliczna, ma uprawnienia szkoły publicznej. Dzięki temu rodzice uczniów nie płacą za naukę. Nie muszą też kupować podręczników.
- Główny nacisk kładziemy na zeszyty uczniów, do domu prawie nic nie zadajemy, bo podręczniki zostawiają w szkle, żeby ich nie zniszczyć - tłumaczy Beata Pietkiewicz.
Wychowanie przez rozmowę
Nauczyciele Arki zaznaczają, że z ich uczniami trzeba pracować w odpowiedni sposób. Pedagodzy przymykają oczy na to, że młodzież pali papierosy i przeklina, ale wyznacza jednocześnie ramy postępowania. - Niedopuszczalny jest jakikolwiek atak na nauczycielI - zastrzega Krystyna Żydaczek, nauczycielka biologii i chemii, współwłaścicielka szkoły. - W takich sytuacjach reagujemy natychmiast. Zamiast karać najczęściej rozmawiamy i wychowujemy. Gdy uczniowie nie chodzą do szkoły, to czasami telefonujemy do ich pracodawców. Na wielu uczniów najlepiej działa to, że za nieobecność w na lekcjach dostają mniej pieniędzy od szefów.
Tu nas rozumieją
Uczniowie Arki, w większości, dopiero tutaj poczuli się zrozumiani. W poprzednich szkołach nie mogli porozumieć się z nauczycielami i rówieśnikami. - Tutaj jest najlepiej, bo nauczyciele są przyjaźni - mówi Adrian z pierwszej klasy. - Mam nadzieję, że w tej szkole uda mi się wyuczyć na kucharza.
Nauczyciele Arki zastrzegają, że nie są cudotwórcami. Nie wszystkich uczniów udaje się im doprowadzić do końca szkoły. Około 10 procent uczniów rezygnuje z nauki.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?