Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Aro Kłusowski: "Artyści są po to, żeby dawać ludziom różne emocje" [WYWIAD]

Aleksandra Degórska
Aro Kłusowski, finalista programu The Voice Of Poland.
Aro Kłusowski, finalista programu The Voice Of Poland. Universal Music Polska
Aro Kłusowski to finalista programu The Voice Of Poland. Facet pełen energii, optymizmu i pomysłów. Niedawno ukazał się jego pierwszy singiel ,,Podpalimy miasta’’, który zapowiada debiutancki krążek. Jak sam mówi, to była tylko rozgrzewka, gdy tymczasem planuje stworzyć album alternatywny z przewagą elektronicznych elementów. Aro komponuje, pisze teksty, organizuje festiwal muzyczny i jak się okazuje, nie zamierza zwolnić tempa.

Aleksandra Degórska: Oczywiście na początku chciałabym zapytać dlaczego akurat wybrałeś program The Voice of Poland? Obecnie w Polsce jest dosyć dużo talent show, ten akurat jest dosyć specyficzny, bo Jury nie widzi wokalistów.

Dla mnie to nie miało znaczenia, tylko to po prostu był jedyny taki punk zaczepienia, żeby zrobić coś więcej i pójść dalej. Jeszcze fajnie się wstrzeliłem w ramówkę zimową, wtedy więcej jest widzów. Teraz jest tendencja bardzo spadkowa na talent show i już nie budzą one takiego zainteresowania. Myślę, że ta moja edycja była ostatnią, którą ludzie się tak bardzo jarali.

W ten weekend odbyły się castingi do kolejnej edycji programu, chociaż całkiem niedawno zakończyła się czwarta. Masz może jakąś receptę na sukces? Co byś doradził osobom, które się wybierają na tego typu castingi?
Przede wszystkim trzeba być sobą, tak mi się wydaję. Nie można zgrywać małpy przed kamerą, tylko zawsze trzeba być takim samym – i na scenie i dla ludzi i poza sceną. Jeżeli ktoś jest sztuczny, albo po prostu gra, udaje kogoś, kim nie jest, to prędzej, czy później widownia to zauważy. Myślę, że trzeba robić swoje, nawet jeżeli ktoś raz się nie dostanie, to jest też kwestia gustu paru osób, nie można się tym za bardzo przejmować.

Czyli trzeba być upartym i pozytywnie nastawionym do życia?

Tak, tak, wierzę w karmę, to zawsze mi pomaga, daje mi siłę. Wiesz, każdy się ucieka do różnych rodzajów radzenia sobie ze stresem. Jedni biorą narkotyki, drudzy piją, a trzeci mają nierówno pod sufitem ( śmiech). Myślę, że trzecia opcja jest najfajniejsza.

A jak bardzo się zmieniło Twoje życie po programie. Fanki piszczą na ulicach?

Może nie budzę aż takich emocji, bo też nie mam fanek w wieku gimnazjalnym. Moi fani są już bardziej dojrzali. Nie dawno wydaliśmy piosenkę na wakacje i teraz wiemy jakie są oczekiwania słuchaczy i uczymy się na błędach
.
Piosenka ,,Podpalimy miasta’’, bo o niej mowa, wzbudziła skrajne emocje. Większość osób zarzucało ci, że jest dosyć komercyjna i że nie pokazałeś w niej swoich możliwości głosowych.

Tak, ta piosenka nawet nie ukaże się na płycie. To była taka próba. Na razie wytwórnia pozwala mi na to, więc póki co mogę jeszcze chojrakować, ale już później trzeba będzie zrobić to konkretnie. Także teraz z Foxem tworzymy album. Fox robił płytę z Marią Peszek, więc mój album będzie w klimatach alternatywnych. Zobaczymy jak to zostanie odebrane. Ja też nie mam ochoty, żeby w każdej piosence wyśpiewywać 4 oktaw. Ludzie to po prostu są tak jakoś spaczeni, że jak ktoś śpiewa trudne piosenki, to już musi do końca życia. Artyści są po to, żeby dawać ludziom różne emocje, raz radość, raz smutek.

Czy wszystkie piosenki na płycie będą twojego autorstwa, czy przewidujesz jakieś covery?

Nie, żadnych coverów! Po trzech miesiącach w programie, mam już przesyt tych coverów. Mam możliwość stworzenia coś swojego, czego niektórzy kompletnie nie potrafią. Niektóre piosenki są fajne, niektóre gorsze, ale jestem jeszcze młody i mogę sobie popróbować. Dlatego też chcę, żeby ludzie kojarzyli mnie z mojej twórczości i z tego co robię, a nie z tego jak trzy miesiące ,,latałem’’ po ekranie.

Czy po programie twoja popularność spadła?

Nie, moi ludzie żałowali, że mnie nie ma w kolejnej edycji! (śmiech) To jest bardzo fajna przygoda, ale już bym nigdy nie wziął udziału właśnie w talent show, bo nienawidzę rywalizacji. Mógłbym wziąć udział w takim programie bez jakiejś spinki, gdzie co sobotę, na przykład, byłbym jurorem.

Czyli za każdym razem odczuwałeś stres podczas występów w programie?

Tak, wcześniej to byłem tylko w lokalnej telewizji. Stres podczas występów w The Voice Of Poland był ogromny, bo był to bardzo przyspieszony kurs, jak trzeba zachowywać się na scenie w telewizji. Myślę, że to jest bardzo przydatne, bo wcześniej nie wiedziałbym wielu rzeczy, które przez te trzy miesiące musiałem wchłaniać jak jakieś dziecko w szkole. Każdy reaguje na stres w różny sposób. Naprawdę się stresuję, za każdym razem, nawet jak śpiewam dla trzech osób.

Odczuwasz może też jakąś presję w związku z wydaniem debiutanckiej płyty? Bo też pierwszy krążek to zazwyczaj eksperymentalny album, artyści często szukają dopiero swojego stylu.

Tak, ale ja już wiem, co chcę robić i jaki to będzie styl mimo, że czasami musisz do czegoś dojść. Jestem za tym, że co cię nie zabije, to cię wzmocni. Musisz przekonać się parę razy, poszukać, zbłądzić, żeby później mieć to doświadczenie i tę siłę. Jeżeli będziesz miał same sukcesy bez przerwy, wszystko podane na tacy, to nigdy nie docenisz tego, co jest ci dane, co otrzymałeś.

Kiedy możemy się spodziewać kolejnego singla?

Mam nadzieję, że jak najszybciej. Chcielibyśmy, żeby na wakacje na pewno coś wyszło. Mamy już parę numerów zarysowanych, tylko teraz musimy doskonale wstrzelić się w oczekiwania. Przy tym wszystkim musi to być piosenka ambitna. Jest parę typów, myślę, że tak w lipcu, sierpniu wyjdzie singiel, który będzie zwiastował w stu procentach klimat płyty. Album będzie się nazywał ,,Zarodek’’, mam już pomysł na trzy płyty. To będzie trylogia i wszystko już jest przemyślane.

Tworzysz sam piosenki i teksty. Co jest twoim natchnieniem?

Już od dziecka lubiłem bardziej chyba pisać, niż śpiewać. I jak już będę stary, to nie będę włazić na scenę, tylko chciałbym bardziej skupić się na komponowaniu i pisaniu dla innych, tym bardziej, że też mi to sprawia przyjemność. Miałem różne procesy twórcze. Czasami bywało, że przez dwa miesiące napisałem 60 piosenek, a później przez pół roku nic. Jeśli nie wyjdzie z muzyką, to może kiedyś uda się wydać jakąś książkę. Teraz akurat piszę od paru miesięcy.

Piszesz autobiografię?

Może to nie autobiografia, ale na przykład są jacyś bohaterowie, fabuła z pewnymi wątkami, które dotyczyły tez mojego życia.

Jesteś osobą bardzo kreatywną - komponujesz, piszesz teksty, jak się okazuje również książkę. Teledysk do ,,Podpalimy miasta’’ też był twoim pomysłem. Czy komponując piosenkę masz od razu pomysł na teledysk?

Po prostu siedzę parę dni, wszystko sobie wyobrażam i później to wszystko się dzieje. Tak, tak, siedzę, pisze piosenkę i mam wizję na muzę, teledysk. Wszystko to później trzeba przekazać współpracownikom, którzy to odpowiednio zrobią. Może teledysk nie jest jakiś super, ale myślę , że na Polskę, to jest fajnie zrobiony.

Fascynujesz się Amy Winehouse. Czy jej twórczość ma jakoś wpływ na to, co ty tworzysz?

Ja się nią nie fascynuje, tylko to jest moja idolka. Każdy ma jakiegoś idola. Ja mam dwóch: Kasię Nosowską, z którą na pewno muszę zaśpiewać, a druga to Amy Winehouse. To są dwie wokalistki, które uwielbiam. Lubię słuchać Kaśkę ze względu na teksty, a Amy ze względu na to, jaką była osobą. Miała cudowny głos i była charakterystyczna. Po prostu zauroczyła mnie od pierwszego ,,usłyszenia’’. Pierwszy raz ją usłyszałem we Włoszech, jak byłem na wakacjach na jakiejś takiej stacji, i po prostu od tej pory byłem psychofanem. Szkoda, że tak skończyła. Mam nadzieję, że nie pójdę w jej ślady.

Ty również masz oddanych fanów. Zauważyłam, że to też są ,,zakręceni’’ ludzie.

Ja zawsze przyciągam takich świrów, którzy przyjeżdżają na koncerty z różnymi banerami. Ostatnio przyjechali z takim banerem: ,,Arek Kłusowski Santo Subito’’. (śmiech) Także są mega pokręceni i fajni. Na przykład na moje urodziny fani nagrywali życzenia, przesyłali prezenty, a jak byłem chory, to potrafili mi przysyłać leki.

Miłość fanów na pewno podtrzymuje na duchu.

Moi fani są tacy, że nawet jeśli będę beczał jak koza, to im i tak będzie się to podobało. (śmiech) Fajni ludzie. Cieszę się, że to nie trwało tylko podczas programu w telewizji, tylko to zostało dalej. Wiadomo, że nie mam miliona fanek, ale też to są oddani ludzie.

W końcu każdy artysta ma swojego słuchacza.

Każdy ma swojego odbiorcę i swoją estetykę. Mimo tego, że moja muza nie jest jakaś najłatwiejsza, to oni to lubią, identyfikują się, robią sobie tatuaże z tekstami piosenek. Ten tatuaż jest już skopiowany dwa razy. Czasami aż się przerażam. (śmiech)

Organizujesz również festiwal ,,Rzeszowskie Święto Wokalne’’. Dajesz radę połączyć swoją solową karierę z prowadzeniem tych projektów?

Tak, właśnie za miesiąc będzie festiwal. Organizuję to już cztery lata, to będzie już czwarta edycja , to jest moja praca. Śpiewanie to też jest poniekąd moja praca, tylko, że teraz nabrała większych rozmiarów. To, że nagrywam płytę, czy śpiewam, czy mam już inny standard życia niż kiedyś, to wcale nie zwalnia mnie z tego, bym porzucił dotychczasowe moje zobowiązania, czy pasję. Ten festiwal to moje dziecko i z roku na rok ma coraz większy progres. Teraz mamy trochę problem, bo wycofał się sponsor, ale mam jeszcze miesiąc na znalezienie go, więc jest już spoko.

Sława nie pomaga w organizowaniu tego festiwalu?

Różnie, ale ja na przykład nie dzwonię w sprawie sponsoringu, bo w ogóle nie jestem dyplomatyczny i nie potrafię rozmawiać z takimi ludźmi z firm albo korporacji. Zawsze albo się zaśmieję, albo coś takiego głupiego powiem, więc oni raczej wolą się spotykać w towarzystwie kogoś takiego poukładanego, takiego biurokraty. Ale sława na pewno pomaga, jeżeli chodzi o zdobycie patronów. Fajnie, że wystąpią moi koledzy z programu - Justyna Steczkowska będzie gwiazdą, więc to wszystko dobrze się poukładało. Teraz rozumiem jak to jest być po tej drugiej stronie, bo z artystami jest bardzo przechlapane, jeżeli chodzi o układanie harmonogramów, prób, doproszenie się o jakieś takie czynności związane z orkiestrą.

Pewnie na lato masz zaplanowane parę koncertów plenerowych?

No jest tam parę tego, ale nie tak, jak wszyscy myślą, że koncert za koncertem. Jednak jeszcze mentalnie ludzie lubią słuchać tego, co znają, czyli Kombii i Marylka Rodowicz wymiatają wszystkie te miasta. My, to myślę, że za dwadzieścia lat, nasze pokolenie będzie mogło sobie tak pograć. (śmiech) Ale też nie narzekam to, co jest , to jest spoko. Zawsze myślę, że co roku będzie tego więcej.

Jaki repertuar wykonujecie na koncertach?

Mój autorski i plus tam dwa covery. Ale jest to fajne, bo mam dobry zespół. Moje utwory na płycie będą w innych aranżacjach, ale treść jest ta sama i jest to tak energicznie bardzo.

Czy aranżacje na płycie będą bardziej elektroniczne?

Tak, będzie elektronika, ale na koncertach wiadomo, jak to jest. Całkiem inaczej, niż na płycie. No i ostatnio ludzie świetnie się bawili i byli zadowoleni. Ja mam im dawać radość, więc jest spoko.

Często właśnie materiał z płyty na żywo brzmi zupełnie inaczej. Sami muzycy zmieniają aranżacje, bo są znudzeni graniem ciągle tego samego.

Tak, bo jak się ograsz na płytę i grasz jeden numer cały czas, to później masz go dosyć. Tak samo, ja już mam takie piosenki, których nienawidzę śpiewać, no ale trzeba to robić.

Czytaj również: Jak kupować gramofon i winyle? [WYWIAD]

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto