Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię.
To był wyjątkowy i wyczekiwany wieczór. 23 kwietnia, Warszawa miała okazję zobaczyć Artura Rojka z solowym materiałem po raz pierwszy. Sądząc po frekwencji w Palladium, wielu osobom bardzo go brakowało na polskim rynku muzycznym, bo zarówno sala, jak i antresola były pełne.
Wieczór rozpoczął się akustycznym setem Patrick'a the Pan'a, czyli Piotra Madeja, młodego artysty z Krakowa. Zanim Artur Rojek wkroczył na scenę, nastąpiła przerwa techniczna, którą urozmaicono nastrojową, monumentalną muzyką. Gdy ludzie już się zniecierpliwili i zaczęli wspólnie wywoływać muzyka, zespół kolejno wyszedł na scenę.
Na pierwszy ogień poszła kompozycje z albumu “Składam się z ciągłych powtórzeń” - “Kokon” i "Lato 76'. Zaskoczeniem było to, że singiel "Beksa", perełka promująca album, pojawił się już jako trzeci. Dalej w niemal niezmienionej kolejności, co na płycie 'Krótkie momenty skupienia", "Czas który pozostał", 'Kot i Pelikan", "To co będzie", "Syreny", "Lekkość".
Zobacz też: Koncerty w Warszawie w 2014 [zapowiedzi, bilety]
Potem, przyszedł czas na starsze kawałki. Rojek przypomniał publice utwory z swojego projektu Lenny Valentino - "Trujące Rośliny" i "Dom Nauki Wrażeń". Aby na koniec można było znów poczuć się, jak za dawnych czasów, na koncercie Myslovitz. Na sali znalazły się na pewno osoby, które na koncert przyszły z sentymentu do przeszłości Rojka. "W deszczu maleńkich żółtych kwiatów" i "Good Day My Angel" na pewno ich ucieszyło.
Na powrót Artura Rojka czekaliśmy długo, ale po tym koncercie można śmiało powiedzieć, że było warto.
Jak wyprać kurtkę puchową?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?