Bardzo droga spółdzielnia?

Dziewiętnaście lat liczy sobie blok przy ulicy Ogrodowej 2 w Międzyborzu. Wiele spośród 16 zamieszkujących go rodzin bardzo narzeka na wysokie koszty, jakie muszą ponosić wobec sycowskiej spółdzielni. - Średnio nasze czynsze wynoszą 500 zł za 62-metrowe mieszkania - mówią lokatorzy.

- Oprócz tego płacimy 1,60 zł za metr na fundusz remontowy, a mało co się w tym naszym budynku remontuje. Eksploatacja kosztuje nas 1,40 zł za metr. Gdzie są te pieniądze, skoro nic się na klatkach nie robi i sami musimy sobie malować korytarze? - Ocieplono tylko boczne ściany, wymieniono drzwi na klatkach, rynny, opierzenia, ocieplono dach. Na własny koszt powymienialiśmy okna - Hubert Frohlich wymienia ostatnie inwestycje. - Wydano pieniądze, a efektów jakoś nie widać, bo ściany są pozaciekane, na ścianach pojawił się grzyb. Jak tu mieszkać w takich warunkach? Ten budynek nadaje się jedynie do rozbiórki.

Część mieszkańców planuje założyć wspólnotę. - Chcemy sami decydować, co mamy remontować w pierwszej kolejności i za jakie pieniądze - deklarują. Nie jest to jednak takie proste. Kilku mieszkańców waha się przed podjęciem takiej decyzji i czeka na konkretne wyliczenia. Problem stanowi też kwestia kotłowni i dwóch pomieszczeń garażowo-gospodarczych. Wielu mieszkańców twierdzi, że na wyposażenie tych pomieszczeń składali się po 300 zł, a za budynek kotłowni i garaże zapłaciło jedno z kaliskich przedsiębiorstw.

Innego zdania jest pełniący obowiązki prezesa Leon Wieczorek. Przekonuje, że obiekty należą do spółdzielni i mieszkańcy we wspólnocie będą musieli płacić za ciepło. Kotłownia była w ciągu tych lat przerabiana czterokrotnie. Do spółdzielni ludzie mają żal, że rozebrane urządzenia gdzieś zniknęły. Członek zarządu Jerzy Ruśkowski wyjaśnia, że nikt nie był zainteresowany na przykład rozbiórką komina, który w rezultacie trafił na złom. Ruśkowski uważa też, że pomieszczenia garażowe udostępniono niektórym mieszkańcom niezgodnie z interesem spółdzielni, dlatego już dwukrotnie odbył się dla lokatorów bloku przetarg na dzierżawę tych lokali.

Sprawy nie rozstrzygnięto, dlatego przetarg tym razem dla wszystkich członków spółdzielni odbędzie się po raz trzeci. Na każdy remont ogłaszany jest też przetarg. Leon Wieczorek podkreśla, że teraz będą ucywilizowane zasady panujące w spółdzielni. Uważa, że pracownicy nie zarabiają dużo. Sam pracuje na pół etatu i pobiera 1.400 zł wynagrodzenia na rękę. 4,5 tys. zł brutto ma zarabiać przyszły prezes, którego rada nadzorcza ma wybrać w tym tygodniu.

Ruśkowski dodaje, że przy ustalaniu wysokości opłat trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem. - Jak spółdzielcy chcą remontować swoje bloki, to muszą podnieść sobie stawki funduszu remontowego - radzi. - Ogrodowa 2 miała w tym roku na funduszu 19.335 zł do wykorzystania. Wykonano remonty na kwotę 6.421 zł. Koszty zmniejszyły się tam dzięki założeniu ogrzewania gazowego .

We Wrocławiu płacą mniej

Zbigniew Bedka porównuje tegoroczne koszty związane z utrzymaniem mieszkania we Wrocławiu i Międzyborzu. Za eksploatację i zarządzanie we wrocławskim 75-metrowym mieszkaniu przy ul. Stysia pobiera się 0,88 zł za metr. Koszt ogrzewania i podgrzania wody jednego metra jest dwukrotnie niższy. Odpis na fundusz remontowy wynosi 87 zł. Pomimo dodatkowych opłat za windę, domofon, ochronę osiedla i tereny wspólne, po podwyżce wszystkie opłaty wobec spółdzielni wynoszą 620 zł. To i tak o 30 zł mniej niż pan Bedka płaci za swoje 62-metrowe mieszkanie.