Bartosz, Bartek, Bart, Bert

Razem z Madzią już szykujemy się do wylotu w podróż poślubną do Stanów i tylko czekamy na Karolę, która zalicza ostatnie egzaminy. Wszystko pod kontrolą :)
Spoko, tylko ja się zwijam jak w ukropie, bo nie chce żeby Stif miał jakieś zagwostki po naszym wylocie. Załatwiamy też różne papierki i mnie już zaczyna ch...a brać, bo biurokracja to gorsza niż w Łomży. Mają takie przepisy, że ja wcale nie czaję bazy o co tu biega. Najgorsze to jak ciągle przekręcają nasze imiona i nazwiska. Ja już trochę przywykłem do Barta, Bartholomew czy Berta.
Wuja Stefana przerobili na Stifa, a moją Madzię na Mag albo Madeleine. My kapujemy, że im trudno wymawiać niektóre polskie litery, ale tylko niech kto spróbuje przekręcić angielskie imię to od razu robią raban! Kurdele flaki a ja też przecież mogę połamać sobie język. Moje nazwisko krótkie i kończy się na -cki, ale i tak jak mnie któryś woła niby po nazwisku to się nie odzywam, bo nie załapuję, że to o mnie lata. Z Madzią to inne siupy, bo ona panieńskie ma Dzierzbińska i wiele razy miała takie numery, że głowa mała! :)
Próbowała urzędnikom literować, ale to nie przechodziło i potem na kartoniku napisała je dużymi literami i dawała na biurko. Obok nas mieszka stare małżeństwo polsko-angielskie i on nazywał się Szczebiński i jeszcze na imię ma Bogusław. Opowiada nam, że długo miał różne pierepałki, aż zmienił nazwisko na żony. To rodzina w Polsce wściekła się na niego, że się ojcowego nazwiska wstydzi.
Polacy to nie przekręcają obcych imion, to ja nie pojmuję czemu na mnie zamiast Bartek wołają Bartholomew, a na moją Magdę Madeleine? Nie lubię smędzić, ale jak mnie teraz w papierach przerobili na Wacki to krew mi zabuzowała na maksa. W paszporcie mam jak byk napisane inne nazwisko, a w papierkach inne. Madzia się śmieje, że mnie od razu z lotniska zawrócą jako podejrzany element. Nie ma co śmiechy stroić, bo ona też ma to samo i mogą oba Wacki z podróży poślubnej zawrócić.
Pozdrówka dla wszystkich od BARTKA I MADZI, a nie od Madeleine i Bartholomew.