Bażant Donald wciąż czeka na swojego właściciela

Chętnych na bażanta bananowego jest wielu. Dotychczas zgłosiło się sześć osób, jednak żadna z nich nie potrafiła udowodnić, że zwierzę należy do niej.

- Ptak jest ładny, dlatego jest na niego tylu chętnych. Często też jest tak, że im droższe zwierzę tym fałszywych właścicieli jest więcej - mówi Bartek Gorzkowski, wolontariusz lubelskiego schroniska. Wspomina również o sytuacji, kiedy po znalezioną papugę stawiło się w ciągu jednego weekendu ponad 20 osób.

- Ludzie często sami się zdradzają, wybuchając śmiechem, albo opowiadając niestworzone historie - opowiada Gorzkowski.

Jeszcze przez niespełna dwa tygodnie Donald będzie czekał na swojego właściciela. Po tym czasie skończy się dla niego okres kwarantanny i będzie mógł zostać oddany do adopcji.

- Nawet po adopcji zwierzę nie przechodzi na własność nowego właściciela - podkreśla Gorzkowski. Tłumaczy również, że chętni będą musieli spełnić szereg warunków umożliwiających adopcję, między innymi w postaci odpowiedniego lokum dla ptaka.

- Niedawno dostałem telefon od jednej pani, która pytała mnie, czy to będzie dobre zwierzę dla jej córki, bo myślała o papudze, ale Donald wydał jej się taki ładny - opowiadał wolontariusz.

Bażant bananowy Donald został załapany w miniony piątek na dziedzińcu Zamku Lubelskiego. - Prawdopodobnie umknął z weekendowego targu zwierząt, albo z ogródków działkowych przy al. Unii Lubelskiej - mówi Bartek Gorzkowski.

Donald aktualnie znajduje się pod opieką Egzotarium przy schronisku na Metalurgicznej.