Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Będzie petycja w sprawie przejścia dla pieszych na alei Solidarności

Redakcja
Mimo zapór ustawionych na przejściu dla pieszych przez aleje Solidarności na wysokości ulicy Leszczyńskiej w Kielcach wiele osób korzysta z niego.
Mimo zapór ustawionych na przejściu dla pieszych przez aleje Solidarności na wysokości ulicy Leszczyńskiej w Kielcach wiele osób korzysta z niego. Łukasz Zarzycki
Przejścia dla pieszych przez ulice Solidarności w Kielcach nie ma już dwa miesiące, a emocje związane z jego likwidacją nie gasną. Mieszkańcy zbierają podpisy pod petycją i żądają zdjęcia zapór uniemożliwiających przedostanie się na drugą stronę ulicy.

- Plujemy sobie w brodę, że wystąpiliśmy do miasta o poprawę bezpieczeństwa na przejściu przez aleję Solidarności, na wysokości ulicy Leszczyńskiej. A drogowcy zamiast nam pomóc, to z dnia na dzień zlikwidowali je – przyznaje Tomasz Małopolski, mieszkający przy ulicy Sandomierskiej. – A można było zamontować sygnalizację świetlną albo ustawić fotoradar, który wymusza ograniczenie prędkości przez kierowców. Teraz rodzice, którzy muszą prowadzić dzieci do szkoły przy ulicy Leszczyńskiej chodzą dużo dalej do przejścia. Narzekają ludzie, którzy tędy mieli bliżej do pracy. Dalej jest też do szpitala. Mniej klientów mają sklepy przy Starodomaszowskiej, bo ludzie nie chcą chodzić tak daleko.Nie zrezygnują z walkiMieszkańcy bloków położonych po obu stronach zlikwidowanego przejścia nie zamierzają zrezygnować z walki o nie. Zbierają podpisy pod petycją do władz miasta. Mają ich już około 300.- Wciąż ludzie podpisują się na listach, zabierają je do domu, aby dać sąsiadom czy rodzinie do podpisu - mówi Beata Gajda, mieszkająca przy ulicy Starodomaszowskiej i prowadząca sklep przy Niskiej. – Nasze dzieci chodzą do szkoły na Leszczyńskiej. Do najbliższych pasów jest teraz 600 metrów, w dwie strony jest to ponad kilometr, a przy dwójce dzieci chodzących do szkoły o różnej porze, to już dwa razy tyle. A maluchy trzeba też odebrać. Ile to czasu zajmuje. W sklepie mam o wiele mniej klientów. Rano przed pracą ludzie zaglądali do mnie, bo otwieram bardzo wcześnie. Ma też długo czynne, więc przychodzili do mnie klienci wracający z drugiej zmiany. Teraz tych kupujących nie mam, chodzą inną drogą do pracy. Wciągu dnia też jest mniej osób, ponieważ mają do mnie za daleko. Miasto poszło po najmniejszej linii oporu, zlikwidowało przejście, bo tak było najłatwiej, zamiast poprawić bezpieczeństwo. Teraz wiele osób przechodzi przez barierki, dzieci, dorośli i staruszkowie. Czy tak jest bezpieczniej? – pyta.Stłuczki są bez pieszychPan Tomasz dodaje, że Miejski Zarząd Dróg w Kielcach likwidując przejście opierał się na złych danych. – Urzędnicy mówią, że na tym przejściu było bardzo dużo stłuczek. Te dane statystyczne przeanalizowało Stowarzyszenie Kieleckie Inwestycji i wynika z nich, że w stłuczkach nie uczestniczą piesi, tylko sami kierowcy. Przez lata był tylko jeden wypadek z udziałem pieszego, a drugi wydarzył się na początku tego roku – dodaje pan Tomasz.W rozwiązanie problemu zaangażowała się radna Katarzyna Zapała. – Miasto nie może działać przeciwko mieszkańcom. Zamiast zwiększyć bezpieczeństwo, zamyka przejście. Tak najłatwiej. Pasy w tym miejscu były od wielu lat, a do następnych jest naprawdę daleko. Cierpią rodzice, którzy muszą prowadzić dzieci do szkoły, sklepikarze, którzy stracili kierowców czy osoby, które nadkładają drogi chodząc do pracy. Na Starodomaszowskiej jest wiele biur a w pobliżu szpital – przyznaje Katarzyna Zapala. – Z ulicy Grunwaldzkiej zdjęto fotoradar, można go zamontować na Solidarności, koło szkoły, a także uruchomić ten stojący po drugiej stronie ulicy. Rozwiązań jest kilka – dodaje.Prawdopodobnie będzie sygnalizacjaDrogowcy jednak widzą problem inaczej i nie chcą zmieniać zdania. –To nie prawda, że piesi nie maja nic wspólnego ze stłuczkami. Wychodzą nagle na jezdnię i kierowcy muszą gwałtownie zahamować czy minąć człowieka i uderzają w inny samochód – informuje Jarosław Skrzydło, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach. – To nie wniosek mieszkańców o poprawę bezpieczeństwa spowodował likwidację przejścia. O takich planach mówiliśmy już w lutym podczas komisji bezpieczeństwa, bo na razie innego rozwiązania nie ma. W 2013 roku jezdnia alei Solidarności będzie poszerzana o buspas i do tego czasu nie możemy inwestować w ten odcinek ulicy, bo to będą stracone pieniądze. Natomiast rozważamy montaż sygnalizacji świetlej wraz z budową buspasa. Do tego czasu przejście nie zostanie przywrócone.Przejście funkcjonowało przez wiele lat. Czy z jego zamknięciem nie można było poczekać te kilka miesięcy aż zacznie się budowa buspasów i sygnalizacji świetlnej ? – Musieliśmy podjąć działania przed rozpoczęciem roku szkolnego. A gdyby wciągu tych kilku miesięcy zginął tam kolejny człowiek? – odpowiada rzecznik. 

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto