Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Będzie remont kamienicy przy ulicy Bydgoskiej. Pochłonie grube miliony!

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Kamienica się sypie, ale wciąż jeszcze stoi i od ulicy nadal robi wrażenie
Kamienica się sypie, ale wciąż jeszcze stoi i od ulicy nadal robi wrażenie Szymon Spandowski
Firmy zainteresowane remontem zabytkowej kamienicy, oraz jej adaptacją do nowych celów, mogą się zgłaszać do 30 stycznia. Na wykonanie zadania, zwycięzca przetargu, będzie miał 14 miesięcy od podpisania umowy.

Kamienica przy ulicy Bydgoskiej 50-52 w Toruniu jest symbolem Bydgoskiego Przedmieścia. Jego piękna, dawnego bogactwa i późniejszego upadku. Stała się również symbolem beznadziei. O ratunek dla tej gminnej nieruchomości, społecznicy oraz miłośnicy zabytków apelowali do władz miasta już kilkanaście lat temu. W ciągu dekady szacowane koszty remontu wzrosły z kilku do ponad 20 milionów złotych, odsiecz dla rozpadających się murów wciąż nie nadciągała. Co prawda kamienica został wykwaterowana, ogrodzona i zabezpieczona alarmem, a pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej kilka razy interweniowali podpierając ściany, jednak to wszystko mogło jedynie opóźnić agonię, ale nie mogło jej powstrzymać.

Wreszcie pojawiło się światełko nadziei. Kołem ratunkowym dla jednej z największych budowli Bydgoskiego, miał się stać Gminny Program Rewitalizacji.
- Gmina przygotowała projekt remontu i adaptacji obiektu - mówiła nam w ubiegłym roku Magdalena Stremplewska, rzeczniczka prezydenta Michała Zaleskiego. - Do realizacji zadania wyznaczono Toruńską Agendę Kulturalną oraz Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie.

Agenda zaopiekowała się Bydgoską 50, czyli niższą częścią kompleksu, reszta trafiła pod skrzydła MOPR-u.
Samymi planami dziur w dachu i szczelin w ścianach załatać się nie da, z wielką niecierpliwością wyglądaliśmy zatem przetargu na remont. Został on ogłoszony kilka dni temu.

Oferty można składać do 30 stycznia w sekretariacie magistrackiego Wydziału Inwestycji i Remontów przy Wałach generała Sikorskiego 10. Na wykonanie prac, przyszły wykonawca będzie miał 14 miesięcy od dnia podpisania umowy. Miejmy nadzieję, że ktoś taki się znajdzie, bo w przeciwnym razie, mimo wszystkich poczynionych ostatnio kroków, Toruń i Bydgoskie Przemieście, straci jeden z najcenniejszych swoich zabytków.

Początki kamienicy sięgają 1899 roku, co zresztą udało nam się ustalić bardzo dokładnie.
„Mistrz mularski p. K. Schwartz nabył za 42.000 marek od spadkobierców Majewskich połowę domostw przy ulicy Bydgoskiej liczba 50/52 i zastrzegł sobie prawo pierwszeństwa przy zakupie drugiej połowy” - informowała "Gazeta Toruńska 8 marca A. D. 1899.
Konrad Schwartz był toruńskim przedsiębiorcom budowlanym, specjalistą od dużych, reprezentacyjnych kamienic. W tym przypadku zaangażował berlińskich mistrzów secesji z bardzo wtedy cenionego biura projektowego Erdmann & Spindler. Ci zaprojektowali składającą się z dwóch części i zbudowaną w dwóch etapach kamienicę, którą w 1901 i 1904 roku pochwalili się na łamach literatury fachowej. Byli ze swojego dzieła naprawdę dumni, zwracali uwagę m.in. na to, że czerpali z toruńskich tradycji budowlanych. Nie chodziło tu tylko o pruski mur, wśród bardzo dla dawnego Torunia charakterystycznych rozwiązań z jakich skorzystali, Gustav Erdmann i Ernst Spindler wymienili np. otwierane w pionie, przesuwane okna. Coś takiego można dziś spotkać w starych domach w Wielkiej Brytanii.

Konrad Schwartz z rodziną zamieszkał przy Bydgoskiej 50, natomiast mieszkania przy Bydgoskiej 52 przeznaczył na wynajem. Po 1920 roku Schwartzowie pozostali w Toruniu. Budowniczy zmarł w latach międzywojennych, tuż przed wybuchem wojny (i zapewne podczas okupacji) właścicielką kamienicy była jego żona.

Kamienica była jedną z najbardziej eleganckich w Toruniu. W latach międzywojennych mieszkał tu m.in. doktor Tadeusz Sokołowski, pułkownik, weteran I Brygady Legionów, a poza tym jeden z pionierów transfuzjologii w Polsce. W Toruniu utworzył wtedy pierwszą w Polsce Wojewódzką Stację Urazową przy Szpitalu na ul. Batorego. Podczas II wojny światowej zajmował się rannymi w bitwie o Monte Cassino. Był też jednym z współtwórców Wydziału Lekarskiego na Uniwersytecie w Edynburgu, a po wojnie - Akademii Medycznej w Szczecinie.

W drugiej połowie lat 30. jego sąsiadem był inny wybitny lekarz w mundurze, dr Jan Korczakowski, starszy ordynator Oddziału Chirurgicznego 8 Wojskowego Szpitala Okręgowego w Toruniu, który po wybuchu II wojny światowej dostał się do sowieckiej niewoli i zginął w 1940 roku.

W 1936 roku przy Bydgoskiej 52 mieszkał także redaktor Henryk Tetzlaff, przedwojenny naczelny miesięcznika „Morze” oraz wielki miłośnik Gdyni. O nowoczesnej architekturze polskiego okna na świat, jak często nazywano budowane miasto, mógł rozmawiać z sąsiadem, Zbigniewem Wahlem, głównym architektem Torunia, któremu nasze miasto zawdzięczało m.in. budynek najnowocześniejszego w przedwojennej Polsce dworca autobusowego, gmach Domu Zdrowia przy ul. Dekerta, czy projekt siedziby Sądu Apelacyjnego przy ul. Grudziądzkiej, gdzie po wojnie wprowadzili się wykładowcy i studenci nauk ścisłych toruńskiego uniwersytetu. W tym czasie kamienica przy Bydgoskiej 50 stała się jednym z pierwszych akademików UMK.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto