MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Biją na alarm z byle powodu

Redakcja
Do akcji przy ulicy Konopnickiej zmobilizowano niepotrzebnie strażaków, ratowników pogotowia i policjantów.
Do akcji przy ulicy Konopnickiej zmobilizowano niepotrzebnie strażaków, ratowników pogotowia i policjantów. Wioletta Mordasiewicz
Straż i policja tracą czas i pieniądze, bo ktoś w błahych sprawach dzwoni na numer alarmowy. Jednej pani zdawało się, że przez sufit wlatują osy, inna poprosiła mundurowych o połączenie z kolegą.

Kilka dni temu straż pożarna odebrała sygnał o pożarze w budynku przy ulicy Konopnickiej. Według relacji kobiety, paliło się w mieszkaniu, w którym było kilkoro dzieci bez opieki. Przyjechało kilka jednostek straży pożarnej, karetka pogotowia i policja. Na Konopnickiej na pewien czas zamarł ruch. Lokatorzy bloku byli ciężko wystraszeni. Okazało się, że nie ma żadnego pożaru, a żadnym dzieciom nie dzieje się krzywda. Strażacy pomogli tylko pełnoletniej osobie, która zatrzasnęła się w mieszkaniu. Po kilkunastu minutach służby rozjechały się w swoje strony. Sławomir Łagonda, zastępca komendanta Państwowej Powiatowej Straży Pożarnej w Stargardzie przyznaje, że co jakiś czas wyjeżdżają do zdarzeń, których tak naprawdę nie ma lub do takich, gdzie ich pomoc nie jest potrzebna.- Jednej pani zdawało się, że przez sufit wlatują jej osy do mieszkania, inna pytała dyżurnego czy to możliwe, by dywan wypalił się jej od promieni słonecznych, jeden z panów zaś twierdził, że wpadł pod ziemię - wylicza Sławomir Łagonda.Więcej problemów z wezwaniami, które są nieuzasadnione lub nie leżą w kompetencji służb, ma policja. Dyżurni robią za biuro informacji telefonicznej, doradców w rozwiązywaniu krzyżówek, za psychologów i centralę telefoniczną.- Raz zadzwoniła kobieta, która chciała, by policja za pośrednictwem swojej centrali połączyła ją ze znajomym, bo chce z nim porozmawiać, a nie ma nic na koncie - opowiada Łukasz Famulski ze stargardzkiej komendy policji. - Dzwonią też żartownisie z różnymi kawałami. Mnóstwo telefonów jest od tych samych osób, które ciągle mają jakieś problemy.Policjanci pamiętają sytuację, jak nietrzeźwy mężczyzna wezwał ich na interwencję w centrum Stargardu, a okazało się że chciał tylko, by mundurowi podwieźli go do domu w podstargardzkiej wsi. Policjanci za taksówkę nie zamierzali jednak robić. Każdego dnia zgłoszeń na numery alarmowe, które nie mają podstaw do interwencji policji, jest w stargardzkiej komendzie kilkadziesiąt. Mieszkańcy informują o wałęsających się bądź szczekających w mieszkaniach psach, pytają o godziny pracy swoich dzielnicowych. Telefony w dyżurce rozdzwaniają się też z powodu przypadkowego wybrania numeru 112, z którym można się połączyć nawet, gdy telefon komórkowy jest zablokowany. Strażaków i policjantów cieszy natomiast, że znacznie zmniejszyła się liczba fałszywych alarmów. 

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto