Bilet zerowy, czyli utrudnienie dla rodziców małych dzieci

Dzieciom do czwartego roku życia nie trzeba kupować biletu na przejazd pociągiem. Przynajmniej teoretycznie, bo i tak rodzice w kolejce do kasy muszą swoje odstać, by pobrać tzw. bilet zerowy ze zniżką 100 proc.

- Z czymś takim w życiu się nie spotkałem - dziwi się pan Jarosław. - Byliśmy z żoną na urlopie w Tajlandii. Tam, gdy chcieliśmy kupić bilet dla naszego dwuletniego dziecka, kolejarze machali ręką i pytali "po co?" Oboje mamy bilety miesięczne na Szybką Kolej Miejską. Z córeczką mieliśmy przejechać SKM odcinek od Gdańska Głównego do Wrzeszcza. Podróż trwała siedem minut, ale wcześniej w kolejce po bilet zerowy staliśmy kwadrans.

Michał Wrzosek, rzecznik PKP SA, zasłania się przepisami.
- Zgodnie z prawem, spółki kolejowe otrzymują z budżetu państwa zwrot kosztów za bilety ulgowe, także te z ulgą 100-procentową - mówi. - Trzeba jednak przedstawić dowód, że się takiego pasażera przewiozło. Takim dowodem jest bilet zerowy.
Wrzosek sam zwraca uwagę na kolejny problem - nie istnieją miesięczne bilety zerowe. Ustawa mówi, iż w kasie można otrzymać tylko bilety jednorazowe. Oznacza to, że jeśli rodzic często podróżuje z małym dzieckiem, to choćby miał dla siebie bilet miesięczny, musi za każdym razem udać się do kasy po bilet zerowy dla malucha!

Teoretycznie można pobrać za jednym zamachem plik biletów zerowych na tydzień, miesiąc, a nawet 60 dni. Jednak taka operacja powoduje oczywistą irytację zarówno kasjerki (musi każdy bilet wystawić osobno), jak i osób stojących za nami w kolejce (bo przecież blokujemy okienko).
Ten problem dotyczy nie tylko SKM-ki, ale wszystkich kolejowych spółek prowadzących ruch pasażerski. W przypadku pociągów PKP Intercity można wieźć dziecko na kolanach (nie jest wymagana miejscówka), ale bilet zerowy musi być.
Jak wybrnąć z tej sytuacji?

- Nie da się zrezygnować z biletów zerowych. Ale warto rozpatrzyć kwestię wystawiania ich w pociągu przez konduktora. PKP Intercity prowadzi system rezerwacji internetowej, można ją rozszerzyć o bilety zerowe - proponuje Michał Wrzosek.