Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Blitzkrieg VI – Białystok Węglowa

MMBiałystok
MMBiałystok
MMBiałystok
To już szósta edycja trasy Blitzkrieg , czyli muzycznej wojny błyskawicznej prowadzonej przez załogę Vader oraz zaprzyjaźnione kapele . Na tej jak i na poprzednich „bitwach metalowych" tego typu każdy fan mocnego metalu może posłuchać formacji z kraju jak i z Europy.

Tym razem „generał Peter" zabrał na trasę ciekawy zestaw grup , który przyciągną nie tylko starych załogantów ale również młodzież , która jest młodsza od Vader'a o pare naście lat , a lider „pancernej załogi" mógłby spokojnie być ich rodzicem . Białystok to ósme miasto na trasie , lecz jak dało się zauważyć na scenie , zespoły zaprezentowały się z niesamowitą energią , która biła zarazem od muzyków ale również od fanów . Trzeba przyznać że perfekcyjna muzyczna maszyna Petera'a posuwa się do przodu i zdobywa kolejne miasta , podobnie było we wtorkowy wieczór w Białymstoku .Na pierwszą linię muzycznego frontu zostali rzuceni ełczanie z Nammoth ,dla których muzyczną bazą wypadową jest death metal jednakże młodzi muzycy nie boją się eksperymentować i eksportować ciekawych patentów do swojej muzyki , zasłyszanych u starszych kolegów bądź kapel z innych części świata , czołową postacią tego zespołu był wokalista , bardzo ekspresyjny w zachowaniu na scenie ale również umiejętnościach wokalnych , stosował różne techniki od standardowego growlu po pig scream wykorzystywany przez wokalistów z branży grindcore'owej . Ełczanie mają w swoim dorobku muzycznym tylko płytę demo więc , ich występ nie potrwał długo . Pod scenę również nie przyciągnęli wielkiej rzeszy ludzi , raczej weteranów sceny metalowej którzy zawsze mają ochotę na zabawę przy barierkach .W czasie zmian sprzętu przez technicznych , każdy chętnych mógł nabyć gadżety nie tylko gwiazdy wieczoru ale również zespołów jej towarzyszących . Nie zabrakło również stoiska z zimnymi napojami .Drugą formacją , która zameldowała się na scenie węglówki było Calm Hatchery , zespół ten kiedyś stacjonował w Białymstoku (część muzyków jest z Białegostoku część z Pomorza , aktualnie wszyscy mieszkają na Wybrzeżu) , więc publiczność przyjęła ją bardzo ciepło , co zaowocowało również dobrym show ze strony zespołu , wokalista podobnie jak jego kolega z Nammoth był na scenie w świetnej formie skakał bujał się , wspinał się na bajerki , pod koniec występu swego zespołu , zaryzykował i przedostał się przez nie i tam kontynuował swój występ .Calm Hatchery zmobilizowało ludzi do zabawy przy ich death metalu pod sceną zapanowało szaleństwo , występ należał do jednego z najlepszych podczas tego wieczoru .Następny występ należał do kowboi z Wrocławia . Czyli do The Sixpounder , muzykę którą grają można scharakteryzować jako groove metal , w której słychać klimat południa USA , te wszystkie skojarzenia prowadzą do jednej nazwy Pantera , nie pomylę się jeśli określę ich jako spadkobierców kapeli z Teksasu .Ten zespół to nie jakaś kalka , wrocławianie mają pomysł na muzykę i show . Muzyka , którą grają nie należy do łagodnych ale naprawdę dobrze jej się słucha . Ekspresyjny wokalista z dużą charyzmą i poczuciem humoru oraz świetni instrumentaliści i pirotechnika to wszystko tworzy muzyczne widowisko na prawdziwie europejskim poziomie . Zresztą nie ma co się dziwić panowie z The Sixpounder grali na festiwalu Wacken w Niemczech a wokalista zaliczył epizod w programie Voice of Poland gdzie był członkiem drużyny Adama „Nergala" Darskiego lidera Behemoth'a . Podczas koncertu wrocławian nie zabrakło szybkich kawałków z ich debiutu jak „Plastic Bag" czy bujającego „Last True Cowboy Manifesto" zadedykowanego dla wszystkich kowboj i kowbojek pod sceną . Czas przy muzyce The Sixpounder minął szybko .Kolejną formacją która miała tego wieczoru zaprezentować swoją wizję ekstremalnego rocka było Eris Is My Homegirl , który został chłodno przyjęty , dało się porównać to jak ludzie zachowywali się i odbierali muzykę poprzedniego zespołu a jak występ EIMH , zresztą komunikacja między wokalistą a publicznością była słaba wręcz jej nie było , frontman nie potrafił wkupić się jak jego starsi koledzy w łaski publiczności . Nie trudno się dziwić EIMH to młody zespół , który wypłynął na fali muzycznego programu Must Be The Music , jest to na pewno jeden z tych powodów dla którego fani metalu są im nie ufni ,i nie traktują ich jak swoich . Czas jeszcze pokaże czy młodzi lublinianie wytrzymają próbę czasu i czy scena ich zaakceptuje. Na pewno muszą jeszcze dużo popracować jeśli chcą się liczyć bo ich deathcore nie prezentuje nic odkrywczego .Przed gwiazdą wtorkowego wieczoru wystąpił belgijski Resistance , to właśnie od takich formacji mogą uczyć się takie zespoły jak EIMH . Kwintet belgijski zaprezentował ciekawe spojrzenie na deathcore i wykrzesał z niego to co najlepsze , wokalista Resistance nawiązał szybki kontakt z publicznością , która po dwóch piosenkach już zaskarbiła sobie ich sympatię , Belgowie podobnie jak publiczność nakręcała się z utworu na utwór . W setliście Brukselczyków nie zabrakło starszych utworów ale głównie skupili się na ogrywaniu swojej ostatniej płyty „To Judge And Enslave" . Białostocka publiczność po tym występie będzie miała na pewno miłe wspomnienia po występie Belgów .Po występie Belgów pod sceną zgromadzeni fani zastanawiali się jak zaprezentuje się Vader , tym bardziej Vader w ¼ białostocki . Ktoś mi może zarzucić że dzielę włos na czworo ale cóż fakt jest taki że białostoccy fani Vader'a mogą być dumni bo w jego szeregach gra ich krajan czyli basista Tomasz Halicki zwany Halem . Vader to już tak solidna załoga że nie daje słabych występów i tak było tym razem . Peter na wstępie przeprosił i stwierdził że jego warunki głosowe nie są najlepsze ale postara się i słowa dotrzymał bo podczas koncertu Vadermaniacy usłyszeli stare kawałki jak i nowe rzeczy nie zabrakło takich klasyków jak Carnal czy Wing czy Cold Demons . Podczas trasy Blitzkrieg VI nie mogło zabraknąć utworów z ostatniej płyty Vader'a Welcome To The Morbid Reich w postaci takich utworów jak Come and See My Sacrifice czy Return to The Morbid Reich . Vader zaskoczył również utworem promującym swego czasu grę Wiedźmin czyli „Sword of the Witcher" , który został ciepło odebrany przez fanów a Peter podczas koncertu mógł przybierać pozy niczym książkowy bohater A. Sapkowskiego . Występ „pancernej załogi" Petera był tak ekscytujący że wydawało się że zajął mniej niż godzinę lecz tak naprawdę zespół uraczył nas prawię setem o długości półtorej godzinnym , który zakończył się outrem „The Imperial March" znanym z filmów z serii Star Wars.Przede wszystkim cieszy że koncert zgromadził pod sceną nie tylko metalowych wyjadaczy ale również ludzi w różnym wieku od 30latków z pociechami po panów przed 60 pod wąsem ,a wszystkich łączyło jedno szczera miłość do dobrych ciężkich dźwięków .Vader po raz kolejny nie zawiódł zagrał „dobrą sztukę" oraz przedstawił swoim fanom adeptów metalowego rzemiosła grających przed nimi , którzy już niedługo mogą być nie tylko dla Petera i spółki młodszymi kolegami co równymi partnerami w walce na metalowej scenie .Michał Iwaniuk 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto