- Tańczę całe życie, mam to we krwi. Już jako dziecko nie mogłem ustać, słysząc muzykę. Nogi same mi tańczyły – opowiada Bogdan Sorokhman z rzeszowksiej szkoły tańca Street Life. – Ale ponieważ nigdy nie chodziłem do żadnej szkoły tanecznej, nie rozróżniałem styli, brakowało mi warsztatu – dodaje.Dlatego początkowo nie stawiał na taniec, ale na matematykę, którą zaczął studiować we Lwowie. Na IV. roku usłyszał od znajomego, że na rzeszowskim WSIiZ-ie ruszył nabór na darmowe studia informatyczne, które mogą rozpocząć zdający egzamin z matematyki. Bogdan niewiele myśląc, nie wiedząc nawet, gdzie leży Rzeszów, spakował się i wyjechał. Nie znał tu nikogo.- Tato najpierw zapytał, po co ja tu jadę, a kiedy powiedziałem, że tańczę, złapał się za głowę i zapytał, dlaczego ja się tym zajmuję, co to za bzdury – wspomina ze śmiechem.Tańcem zaraził się w RzeszowieNa trzecim roku poznał kilku tancerzy z rzeszowskiej szkoły tańca Street Life, którzy na nowo obudzili w nim to, co drzemało od dziecka. Zaczęły się treningi, pokazy, warsztaty i...przeglądanie Internetu. Jak przyznaje Bogdan, to właśnie stamtąd dowiedział się, czym jest hip-hop i house, style, które do dziś są najbliższe jego sercu. Po latach intensywnej pracy został instruktorem w szkole. Prowadzi również zajęcia z dziećmi w przedszkolach, pokazuje się na ogólnopolskich zawodach.- Cały czas się też szkolę, bo przecież muzyka cały czas się zmienia, a to ona kieruje danym stylem - wyjaśnia. – Nie zamykam się tylko na hip-hop i house, lubię popping, breaking, bo uważam, że prawdziwy tancerz to ktoś, kto potrafi zatańczyć do każdej muzyki – dodaje.Żeby pokazać swoją wszechstronność na występ w telewizyjnym „Got to dance" przygotował taneczny mix składający się z elementów poppingu, slow motion i house'u. Swoim uśmiechem i energią podbił serca jurorów.Marzy o polskim obywatelstwieCzerwoną gwiazdkę dostał tylko od aktora Alana Andersza, który stwierdził, że bardziej niż na oglądaniu Internetu powinien skupić się na ćwiczeniu technik tanecznych.- Ja sam jestem zadowolony z tego występu i w ogóle z tego, że jako pierwszy z Podkarpacia się dostałem. Po na precasting do Karkowa poszedłem z marszu – wspomina. – Wracałem z zawodów, a ponieważ uciekł mi bus do Rzeszowa i nie miałem co z sobą zrobić, w pół godziny zmontowaliśmy z kolegą muzykę i poszedłem na żywioł. Stwierdzili, że ten Bogdan to coś tam jednak umie tańczyć, bo zaprosili mnie do Warszawy – śmieje się.Teraz dalsze losy Bogdana zależą od internautów. Swoje „lajki" można oddawać na profilu programu na Facebooku. Jak twierdzi Bogdan, wygrana w „Got to dance" pomogłaby mu dostać polskie obywatelstwo, o którym marzy.- Ja żyję teraz od decyzji do decyzji różnych urzędów. Żeby móc zostać tu na stałe, musiałbym mieć umowę o pracę, a tancerz to przecież wolny zawód – tłumaczy. – Jestem tu już 7 lat, zżyłem się z tym miejscem, czuję się rzeszowianinem i tu chcę spędzić resztę swojego życia. Mam nadzieję, że dzięki temu programowi mi się uda – dodaje.Anna Janik
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?