Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Brakuje ładnych pamiątek z Krakowa

Marta Paluch
Urzędnicy chcieli walczyć z tandetnymi pamiątkami w Krakowie
Urzędnicy chcieli walczyć z tandetnymi pamiątkami w Krakowie
W naszym mieście łatwiej kupić toruńskie pierniki w firmowym sklepie przy ul. Grodzkiej niż estetyczną pamiątkę z Krakowa. Gmina, mając dość plastikowych smoków rodem z Chin, postanowiła zadbać o pamiątki na poziomie.

W naszym mieście łatwiej kupić toruńskie pierniki w firmowym sklepie przy ul. Grodzkiej niż estetyczną pamiątkę z Krakowa. Gmina, mając dość plastikowych smoków rodem z Chin, postanowiła zadbać o pamiątki na poziomie. Niestety, do tej pory mogą się nimi cieszyć... tylko urzędnicy. Dwa lata temu magistrat ogłosił dwa konkursy na pamiątkę z Krakowa (koszt ich organizacji to około 65 tys. zł). Zwycięzcy zaprojektowali m.in. drewnianego lajkonika i krakowskie ciasteczka.

Urząd miasta wydał pieniądze na konkursowe nagrody, a o pamiątkach słuch zaginął. Urzędnicy nie zadbali, by gadżety trafiły do sklepów. A turyści, zachęceni artykułami w gazetach, wciąż dopytują się o produkty, których nie ma. Zwycięzcy konkursów nie ukrywają, że żal im straconej szansy. - Szkoda, że moje "ciasteczka z Krakowa", które bardzo podobały się jury, znikną w szufladach urzędu - mówi Anna Szwaja z Akademii Sztuk Pięknych, zwyciężczyni konkursu na gadżet.

Żałuje też Izabela Helbin, szefowa magistrackiego wydziału promocji, do której przychodzili ludzie z pytaniem, gdzie ten produkt można dostać. Okazało się, że nigdzie. - Ciastka przygotowano wyłącznie na 750-lecie lokacji. Słodycze były rozdawane, ponieważ miejskie biuro promocji nie może prowadzić działalności handlowej - wyjaśnia dyrektor Helbin. Dlaczego tak się stało? Sprzedażą i produkcją pamiątek miało się zająć Krakowskie Biuro Festiwalowe i prywatni sprzedawcy.

Ale po pierwsze, nie ma w tym roku na to pieniędzy, po drugie, na sprzedaż ciasteczek trzeba zgody sanepidu,potrzecie-nie było to opłacalne. - Branża pamiątkarska nie wykazała zainteresowana - ubolewa Katarzyna Gądek,szefowa byłego już Biura Promocji UMK, organizatora konkursu.- Tak to jest z konkursami, że nie wszystko się przyjmuje - komentuje.

Grzegorz Grabowski,kierownik sieci informacji miejskiej w KBF przyznaje, że inne pamiątki z miasta sprzedają im się średnio. Po co więc robić konkursy na gadżety? - Lepiej żeby się tym zajęła profesjonalna agencja, która m.in. zbada rynek i oceni zainteresowanie danym produktem - mówi Helbin. Jednak da się i bez agencji. Artur Englert, prezes Stowarzyszenia Kupców Sukiennic mówi, że niekonkursowe drewniane smoki i lajkoniki idą jak woda.

- Gdyby urzędnicy przyszli do nas z produktem, na pewno znaleźliby się chętni. Nikt jednak nas o nic nie pytał - mówi . - Siedzenie i narzekanie nic nie da - dodaje. Tymczasem KBF chce wybrać... kolejny wzór pamiątki. - Może będziemy czerpać z dotychczasowych projektów - mówi Grabowski. KBF ma szukać na ten cel pieniędzy w kasie miasta w 2009 r.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto