Brud na rękach i choroba

Coraz więcej wrocławian ma żółtaczkę. Lekarze sądzą, że ludzie zbyt rzadko myją ręce.
Na oddział chorób zakaźnych szpitala przy ul. Koszarowej trafia coraz więcej Dolnoślązaków z objawami żółtaczki pokarmowej. Tylko w styczniu leżało tam pięciu pacjentów, a w szpitalach w Bolesławcu i Wałbrzychu dwóch, czyli w sumie siedmiu.

Tyle samo osób zachorowało na żółtaczkę w naszym regionie w 2008 roku. W całym kraju stwierdzono wówczas 209 przypadków tej choroby.
Lekarze zachodzą w głowę, co jest powodem wzrostu zachorowań, zwłaszcza zimą. Zwłaszcza że chorzy (na ogół mają około 30 lat) nie wyjeżdżali wcześniej do krajów tropikalnych, gdzie najłatwiej złapać żółtaczkę. Podejrzewają, że Dolnoślązacy po prostu nie myją rąk.

- To choroba, która w Polsce od kilku lat wydawała się przeszłością - mówi dr Małgorzata Inglot z kliniki chorób zakaźnych wrocławskiej Akademii Medycznej przy ul. Koszarowej.
Żółtaczka pokarmowa występowała nagminnie jeszcze do lat 90. XX wieku, gdy większość miejscowości nie miała kanalizacji. Wirus dostaje się do organizmu drogą pokarmową i jest wydalany z kałem. Osoba, która wypije zanieczyszczoną, nieprzegotowaną wodę lub nie myje rąk, może się łatwo zakazić.

Jak rozpoznać, że jesteśmy chorzy? Nasz niepokój powinny wzbudzić: osłabienie, senność, bóle głowy, brak apetytu, wstręt do tłustych potraw, a także gorączka, pobolewania brzucha. Wirus wylęga się od 2 do 6 tygodni.
- Pacjent zakaża się, zanim się zorientuje, że jest chory - mówi dr Małgorzata Inglot. I zachęca, byśmy się szczepili.

Osoby starsze, które nie chorowały, powinny zrobić badanie krwi, które wykaże, czy miały kontakt z wirusem. Witold Paczosa z sanepidu uspokaja, że o epidemii żółtaczki jeszcze nie ma mowy.

Jak unikać
Przed zakażeniem wirusem typu A, czyli żółtaczką pokarmową, najlepiej chronią szczepienia. Warto je zrobić przed wyjazdem w tropiki. Poza tym należy często myć ręce mydłem.