Burger na kółkach - najlepszy warszawski food truck. To wy go wybraliście!

“Zrobię lepsze”
W historii Burgera na kółkach nie ma romantycznego epizodu, w którym studenci z głową pełną pomysłów rzuciliby wszystko i wpadli w wir foodtruckowej przygody. Zamiast tego mamy dwójkę znajomych z życiowym oraz biznesowym doświadczeniem. - To był zupełny przypadek. Odwiedził nas mój szwagier i zaprosił na burgera do jednej z pierwszych wtedy “burgerowni”. Mój kolega, Darek powiedział wówczas “ja zrobię lepsze” - opowiada Witold Orzeł, współtwórca całego przedsięwzięcia.

Zobacz też: Najlepszy Food Truck w Warszawie. Znamy zwycięzców naszego plebiscytu! [WYNIKI]

Obaj panowie przeszli od słów do czynów i założyli food trucka. Dlaczego? Bo chcieli spróbować czegoś nowego. A po za tym, prowadzenie mobilnej gastronomii otworzyło przed nimi nowe sposoby dotarcia do klienta.
- Dostrzegliśmy też możliwości, jakie daje mobilny biznes. Food truck możemy rozstawić wszędzie. Dojeżdżamy do klienta tam, gdzie on jest - mówi Witold Orzeł.

Ludzi głodnych nie brakuje
Burgera na kółkach spotkać możecie na dużych koncertach, festiwalach, imprezach masowych. W Warszawie bywają na Czerskiej, a także w Nadwiślańskim Food Porcie, wydając codziennie setki burgerów. - Głodnych ludzi nie brakuje. Gdy zaczynaliśmy, takich samochodów było 20-30. Dziś jest ich pewnie 200. Nadal głodnych nie brakuje i nadal mamy co robić - mówi Dariusz Iwanow, drugi z założycieli food trucka.

Wiele wskazuje na to, że klientów długo nie zabraknie. Skąd to wiemy? Burger na kółkach to zwycięzca naszego kwietniowego plebiscytu na najlepszy stołeczny food truck. Wyprzedził 32 inne warszawskie “jadłowozy”, w tym także kilka sędziwych i dobrze znanych burgerowni. To dość nieoczekiwany wynik, biorąc pod uwagę, że czerwona ciężarówka z charakterystycznym logiem jest na rynku dość krótko. Szybko podbiła jednak serca warszawiaków.

Po pierwsze jakość
Myśli się jednak ten, kto myśli, że food truck to biznes jak każdy inny, w którym liczy się tylko ilość sprzedanego produktu. W Burgerze na kółkach nie ma miejsca na półśrodki.
- Na każdą imprezę, na którą wyjeżdżamy, staramy się zrobić nowego burgera. Nawet ci, którzy nas znają, co jakiś czas otrzymują nowy produkt, nowy pomysł. Powtarzam chłopakom, którzy z nami pracują, że najważniejsza jest dla nas jakość. Nawet setny burger wydany danego dnia ma być tym jednym jedynym, specjalnym dla naszego klienta - tłumaczy Dariusz Iwanow.

Hitem czerwonego jadłowozu jest Kozioł na kółkach (21 zł), czyli burger z kozim serem i żurawiną. Warto także zamówić “Rudego kozła”, burgera z musem z pomarańczy zamiast żurawiny. Jeśli chcecie spróbować czegoś bardziej klasycznego, warto sięgnąć po Burgera barbecue na kółkach (22 zł), z dodatkiem sprowadzanego z USA sosu.
- Mamy do wyboru różne bułki. Są bułki maślane, pszenne, bezglutenowe. Mamy także bułeczkę dla dzieci lub ludzi mniej głodnych - śmieje się Dariusz Iwanow.

Liczy się smak
W tym przypadku przepis na sukces jest dość krótki: bardzo dobry produkt plus szczypta biznesowych umiejętności. Rozmawiając z wieloma początkującymi właścicielami food trucków, słyszeliśmy różne, skądinąd ciekawe, historie o podążaniu za swoimi marzeniami, realizowaniu wielkiej wizji, zbawianiu świata slow-foodowym i ekologicznym jedzeniem. Witold Orzeł i Dariusz Iwanow zrozumieli to, czego wiele początkujących food trucków zrozumieć nie potrafi. Koniec końców dla osób, które odbierają swoje misternie zawinięte, gorące kanapki, liczy się smak. Odbierając swojego burgera, płacimy za smaczny, obfity, estetycznie wyglądający obiad. I tylko za to.