Początek cyklu
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 62]
Pięć lat po „przebojach" z zołzą od polskiego przy egzaminach wstępnych, nadszedł czas na kolejny poważny egzamin - maturę. Trzeba było trochę czasu poświęcić na powtórzenie.
Z polskiego na szczęście miałem zapisane dwa grube zeszyty z omówieniem lektur - jeden zeszyt z pierwszej klasy; pozostałe cztery lata zmieściły się w drugim.
Aż trzy i pół roku w jednym zeszycie, nawet grubym?? Możliwe, możliwe :) Po prostu w kolejnych latach nabrałem wprawy w czytaniu lektur. Nauczyłem się też zapisywać tylko ważne informacje. Przeszkoliłem się czytając obowiązkową lekturę "Nad Niemnem". Przy czytaniu tej książki szlag mnie trafiał na długachne i nudne jak flaki w oleju, opisy przyrody (pewnie i wtedy wydawcy płacili autorom "od wierszówki"). Kilka razy zabierałem się za przeczytanie "musowego" tomiszcza (miałem całkiem inne zainteresowania literaturą, niż opisane w książce) i... najpóźniej przy trzydziestej przebrniętej z mozołem stronie, zasypiałem. Kiedy kończył się termin na przeczytanie, znalazłem sposób - zacząłem czytać tylko rozmowy. Kiedy tylko początek nowego akapitu wskazywał na Orzeszkowej "a teraz opiszę wam przepiękne roślinki, jakie widziałam i pokochałam. Na pewno po moim opisie i wy je pokochacie", od razu przeskakiwałem do następnego. Przeczytałem tylko jeden opis przyrody i to było moje zabezpieczenie; reszta to umiejętność improwizacji i właściwa "gadka". ;)
Z przeczytaniem moich bryków lektur zwlekałem, zwlekałem... w ostatni dzień przed maturą wreszcie się zabrałem za powtórkę. Na szczęście starczyło dnia. Starczyło na przeczytanie i powtórzenie.
„Nadejszła wiekopomna chwila". Pierwszy dzień matur. Wystrojony, ogolony udałem się na spotkanie... może nie z przeznaczeniem, ale konfrontację mojej wiedzy i umiejętności jej przelania na papier, z wymaganiami egzaminatorów. Pisemny polski. Trzy pytania, do wyboru jedno. Wybrałem podchodzący mi temat, napisałem sążniste wypracowanie, oddałem. Kilka godzin pisania... zdążyłem przed końcem.
Przydało się przeczytanie tych dwóch zeszytów. Z oceny byłem bardzo zadowolony. No! Pierwsze koty za płoty! Nie taka matura straszna jak ją malowali! :)
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 64] Wszelkie prawa zastrzeżone.Podobieństwo do osób, miejsc i zdarzeń może być przypadkowe.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?