Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 73]

Redakcja
Hardy
Byłem młodszym, część 43. Wranglery - "Awantura na czterdzieści fajerek!"

Początek cyklu
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 72]  
Poczekałem spokojnie z boku. Kobiety dostały wypisane kwoty do zapłacenia, wzięły i truchtem podbiegły do kasy w końcu sklepu. Pewnie bały się, żeby cen nie podnieśli i nie kazali dopłacić...Zaczęło się nieuniknione:
- Co mi tu pani gada! Wyraźnie jest napisane że w tej cenie sprzedajecie! Chcecie dla swoich trzymać, co?! Jest napisane że po trzy pięćdziesiąt za metr? Jest! To płacę za dziesięć metrów razem trzydzieści pięć! Ani grosza więcej nie dam! Nie oszukacie mnie! Trzydzieści pięć, liczyć to ja potrafię. Damulko myślisz, że jak my ze wsi to my głupie?! Piniondze to my potrafimy liczyć. Płacę i już! Bo wezwę milicję, że tu kanty odchodzom!
Awantura na czterdzieści fajerek! Wyskoczył ze swego biura kierownik Pewexu. Jego też początkowo nie chciały słuchać. Dłuższą chwilę trwało nim się uspokoiły. Kierownik miał cierpliwość - stopniowo zaczęły pojmować, co do nich mówił. Wytłumaczył im jak Abel krowie. Chyba nie pierwszy raz spotkał się z taką sytuacją. Wreszcie zrozumiały... poczerwieniały i wyszły chybcikiem ze sklepu, unikając spojrzeń i uśmieszków innych klientów.
- No i co ja mam teraz zrobić z tymi przyciętymi materiałami? Nawet jak posprzedaję, to znów mi jakiś skrawek zostanie na straty – ni to do nas, ni to do siebie kierownik pomruczał, machnął ręką i schował się w swoim kantorku.
A ja spokojnie, jak prawdziwy dewizowy gość, poprzymierzałem przez całą godzinę wranglery. Dostojnie, z namysłem wybierałem dżinsy, pytałem o radę - przecież byłem „nadzianym dewizowcem". ;) Ekspedientki były bardzo miłe i usłużne, nie to co w normalnych sklepach. Aż się trochę głupio czułem, nie byłem do tego przywykły. Do tej pory to „Panie Sklepowe" były władczyniami, dysponentkami i dystrybutorkami dóbr pożądanych.
Wreszcie wybrałem spodnie. Ze sklepu wyszedłem z już wciągniętym na... na właściwe miejsce... tak ciężko zapracowanym nabytkiem. Kosztował mnie prawie miesięczną pensję. Zostało tylko pięćdziesiątak centów... ale jaka duma! Niech wszyscy widzą żem gość!
Na rozpoczęcie roku szkolnego miałem już w czym się pokazać. Pierwszy raz niecierpliwie czekałem na pierwszy dzień szkoły. Właściwie nie na dzień rozpoczęcia, bo obowiązywał wtedy bardziej uroczysty strój.., Ale już od drugiego dnia szkoły... życie czasem jest piękne... :-)))
Długo mi służyły te wranglery, długo. Dbałem o nie.
PS. Przy okazji wyjaśnienie dla młodszych - "Pewex" to był sklep, gdzie można było kupować tylko za dolary lub bony dolarowe (odpowiednik dolara, używany tylko w Polsce). Nie można było normalnie wymienić złotówek na dolary. Można było otrzymać te dolary od krewnych na Zachodzie lub, ogromna większość Polaków takich jak ja - nielegalnie wymienić je za złotówki u cinkciarzy. W lichwiarskim przeliczeniu 1:100. W tych dewizowych sklepach, towarów z Zachodu było w bród. Dobra jakość, wygląd, rzeczy których normalnie nie można było kupić, miła obsługa... nie to co w zwykłych sklepach za złotówki. Tylko był maluteńki problem... trzeba było mieć te dolary.
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 74] Wszelkie prawa zastrzeżone.Podobieństwo do osób, miejsc i zdarzeń może być przypadkowe.  

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto