Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 77]

Redakcja
sxc.hu
Byłem młodszym, część 47. Rosjanie nadeszli! - "Żałowaliśmy tylko, że przepustkowi sałdaci nie mieli na „machniom" nawet jednego pistoleciku... cóż to byłaby dla nas za frajda!"

Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 76] 
Poczekałem na kolegów. Kiedy powoli się zeszli, jeszcze rozleniwieni snem, zagadnąłem niby beznamiętnie:
- Ruskich wypuścili na przepustkę. Zobaczcie jakie fajne znaczki od nich przehandlowałem za kilka złociszy...
Mało im gały nie powypadały... wybałuszyli je na moje świeżo zdobyte skarby, pięknie błyszczące, mieniące się w porannym sierpniowym słońcu. Spojrzał jeden po drugim i... takiego popędu dostali jakby się szaleju najedli. W mig zniknęli za budynkiem.
- Poczekaaajcie, nie zobaczyliście jeszcze wszystkich...
Mogłem sobie wołać... ostałem się jak samotny puszczyk pohukujący w puszczy. Wiadomo... nie chcieli być gorsi ode mnie i chcieli zdążyć przed innymi chętnymi na „błyskotki". RUSKIE WYCHODZĄ! Taaak... tyle że jedynie z lasu na przepustkę do miasta (wtedy to hasło znaczyło co innego niż równo ćwierć wieku później... zresztą nie było chyba takiego proroka, który wtedy mógł przewidzieć to późniejsze wyjście, w 1993. Już na stałe...)
I tak przez najbliższe kilka dni „Ruskie wychodzili na miasto" - dostawali przepustki, wypuszczani bez polskiego grosza handlowali wszystkim co tylko mieli, co mogli wynieść i wymienić z nami na złotówki... dla nas chłopaków to były bogactwa! Po kilku dniach wszyscy mieliśmy tyle błyskotek, że mogliśmy się już nimi między sobą wymieniać jak znaczkami pocztowymi. Oczywiście nie wszystkie „machnięte" skarby nadawały się do pokazania, zwłaszcza dorosłym... :-) Żałowaliśmy tylko, że przepustkowi sałdaci nie mieli na „machniom" nawet jednego pistoleciku... cóż to byłaby dla nas za frajda!
Tak mijały nam wakacje, tym razem bardziej atrakcyjne niż normalnie. Jedynym utrudnieniem była konieczność maszerowania naokoło lasku nad jezioro, co wyraźnie nam się nie podobało. Ale kto by to polubił?! Zamiast godziny marszu „per pedes" aż półtorej w jedną stronę... niewielu wtedy jeszcze miało rowery...
Nagle, gdzieś w połowie sierpnia „Ruskie zniknęli". Wyjechali w nocy. Ucieszyliśmy się, wreszcie skróciła nam się droga nad jezioro. A dwudziestego pierwszego sierpnia usłyszeliśmy w radiu i telewizji o „bratniej pomocy", udzielonej zagrożonemu przez zachodni imperializm bratniemu narodowi czechosłowackiemu...*
Ale nam, jak to każdemu z podrostków w każdej epoce i w każdym ustroju, dużo to nie mówiło... my cieszyliśmy się z błyskotek i innych „skarbów" zdobytych tanim sumptem.
Potem rozpoczęła się nowa szkoła, minęła zima, wiosna... szybko nadszedł koniec roku szkolnego. Szykowaliśmy się w domu do wyjazdu na wileńszczyznę. Tym razem mogliśmy pojechać już całą rodziną, w szóstkę... :) Ale o tym w swoim czasie (jeżeli MMG pozwoli). ;)
*Zbrojna interwencja wojsk państw Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, w sierpniu 1968 roku, (w tym niestety i Wojska Polskiego) nosiła kryptonim „Operacja Dunaj". Zdusiła wolnościową "praską wiosnę". ZSRR stosował wtedy "doktrynę Breżniewa" - żadne z państw Układu Warszawskiego nie mogło samodzielnie decydować o kierunku swojej polityki wewnętrznej i zagranicznej; musiało mieć zgodę Moskwy. Bez zgody groziła interwencja, włącznie ze zbrojną.
Byłem dzieckiem... byłem i starszym [cz. 78] 
Wszelkie prawa zastrzeżone.Podobieństwo do osób, miejsc i zdarzeń może być przypadkowe. 

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto