Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bzdura, przecież ja nikogo nie zabiłem

Grażyna Ostropolska
Adam N., ps. Rzymianin, bez oporu pozuje nam do fotografii. Zgadza się na publikację swojego wizerunku bez opaski na oczach - Nie jestem mordercą. Lorka nie zabiłem - przekonuje. Jest pewny, że sąd go uniewinni.

Adam N., ps. Rzymianin, bez oporu pozuje nam do fotografii. Zgadza się na publikację swojego wizerunku bez opaski na oczach - Nie jestem mordercą. Lorka nie zabiłem - przekonuje.

Jest pewny, że sąd go uniewinni. Jego i Tomasza L., ps. Pyciu. - Będzie tak samo, jak w sprawie dealera Tomasza G., którego oskarżono o zlecenie zabójstwa dyrektora PZU Karpowicza - twierdzi. - Zeznania świadków, które miały nas pogrążyć to lipa. Oni działali pod dyktando prokuratora Bednarczyka.

Proces "Rzymianina" i "Pycia" toczy się w bydgoskim Sądzie Okręgowym od 3 lat. Wydział do spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie oskarżył ich o zamordowanie Jarosława Lorka. Ciało byłego dyrektora i współwłaściciela Agencji Ochrony "Help" wyłowiono w listopadzie 1996 r. z Zalewu Koronowskiego. Leżało w wodzie (niedaleko Pólka) od miesiąca. Do spętanych parcianym pasem rąk denata przywiązano 25 kilogramowy żeliwny ciężarek. Drugi obciążał jego nogi, związane żeglarską linką. Sprawcy mordu pobili Lorka kijem bejsbolowym. Dobili go strzałem z broni gładkolufowej.

Zabójców nie ustalono. Dochodzenie umorzono po roku. Wznowiono je kilka lat później. Za sprawą lubelskiego prokuratora Roberta Bednarczyka, penetrującego bydgoską przestępczość zorganizowaną; tajemnicze śmierci, zamachy, porwania i oszustwa. Trafił on na ślad wiodący do zabójców Lorka. Znalazł ludzi, którzy zdecydowali się zeznawać. - Wykonaliśmy kawał ciężkiej pracy. Kierując do sądu akt oskarżenia przeciw Adamowi N. i Tomaszowi L. nie miałem cienia wątpliwości, że brali oni udział w zbrodni - twierdzi prokurator Bednarczyk.

Mówi się, że lubelski prokurator jest teraz w "niełasce", a bydgoskie sprawy w sądzie "umierają". Jedna po drugiej. Zebrane przez prokuraturę dowody są, zdaniem sądu, niewystarczające. Wątpliwości interpretuje się na korzyść oskarżonych. Wychodzą uniewinnieni, ale lubelska prokuratura nie popuszcza i...

zaskarża wyroki

Proces oskarżonych o zabicie Lorka przeciąga się, bo zawodzą świadkowie. Część wyjechała z kraju, część się ukrywa. Dla prokuratury największe znaczenie miały zeznania braci Dariusza i Adama T.

- Odje... Lorka z pompy - takie przyznanie do winy miał usłyszeć z ust Rzymianina Dariusz T. Świadek twierdzi, że to on sprzedał Adamowi N. broń gładkolufową typu "Mossberg". Dostał ją od Rosjan w rozliczeniu za auto. "Rzymianin" miał mu zapłacić za broń 2,5 tys. zł. Zdaniem Dariusza T., mossberga wykorzystano tak: - Między Lorkiem i Adamem N. był konflikt. Agencja "Help", którą kierował Lorek ochraniała lokal z automatami do gry - "Klub 13". "Rzymianin" zdenerwował się kolejną przegraną, zrobił demolkę w klubie i zwiał. Wtedy Lorek urządził za nim pościg, domagał się zapłaty za szkody - zeznaje.

Pogodził ich jeden z braci T., ale uraz i żądza zemsty zostały. Adam N. i Tomasz L., do którego Lorek miał zaufanie, zaproponowali mu transakcję. Okazyjny zakup większej ilości broni. Pokazali Lorkowi mossberga, kazali przynieść większą gotówkę. Jest pewne, że gdy się spotkali Lorek miał co najmniej 30 tys. zł. Wywieźli go w okolice Koronowa, zabili i okradli.

- Chcieli uciec do Legii Cudzoziemskiej. Wyjechali do Marsylii i szybko wrócili. "Pyciu" mówił, że ich nie przyjęli, bo byli zbyt otyli - twierdzi świadek T. Przysięga, że widział plik pieniędzy, który Adam N. schował u niego w domu, w szufladzie komody. I że "Rzymianin" namawiał go na danie mu alibi. Miał potwierdzić, że byli przez kilka godzin razem w dniu, gdy... Lorek zniknął.

Ostatni raz widział go parkingowy Janusz P. Lorek podjechał 2 października 1996 r. pod hotel "City" swoim mercedesem. Kazał go panu P. umyć. - Wszedł do hotelu z blondynem, który wysiadł z czarnego jeepa z zaciemnionym szybami. Wyszedł sam po 25 minutach i poszedł ul. 3 maja w kierunku ul. Markwarta. Po samochód już nie wrócił. Parkingowy zeznał, że auto odjechało potem na lawecie dealera Tomasza G.

O zaginięciu Lorka powiadomiła policję jego żona. Od jasnowidza z Człuchowa usłyszała, że mąż nie żyje. "Zabili go trzej mężczyźni. Poszło o interesy. Chcieli go utopić, ale chyba się rozmyślili" - zapisał na kartce swoją wizję.

Zaczęły się poszukiwania. O zabójstwo był podejrzewany Waldemar W., ps. Książę. Mówiono, że Lorek miał romans z jego żoną i po wyjściu z aresztu W. zamordował kochanka.

- Dla mnie to była bzdura. Sam nie jestem wierny i nie oczekuję tego od innych - tak "Książę" wyłożył śledczym swoją życiową dewizę. Przyznał też, że kiedy przypisywano mu morderstwo Lorka nie zaprzeczał. - Mnie to było na rękę, bo podnosiło moją rangę w świecie przestępczym - oświadczył.

"Księcia" i Lorka łączyło w tym czasie zamiłowanie do kupowania świadectw udziałowych NFI. Lokalne gangi stawiały wtedy swoich ludzi przy bankach, rugowały konkurencję. "Książę" tak to wspomina: - Przy Banku w Starym Porcie stali ludzie Lorka i skupowali te świadectwa. Lorek wpuścił mnie w ten interes, bo po wyjściu z więzienia potrzebowałem pieniędzy. W ciągu miesiąca zarobiliśmy ok. 200 tys. zł. Nie było problemu, ale wszyscy wkoło mówili, że ja przejąłem jego...

interesy

- Mówiono, że Lorek zarobił miliony i wszyscy po jego zaginięciu szukali, gdzie je ukrył - zeznał jeden ze świadków. Jedną skrytkę znaleziono w hotelu. Część dokumentów Lorek zdeponował u swojej bliskiej znajomej. Miał już wtedy kłopoty. Agencją "Help", która zasłynęła profesjonalną ochroną festiwalu w Jarocinie, zainteresowała się prokuratura. Wyszło na jaw drugie dno jej działalności: kradzieże samochodów, groźby i wyłudzenia. Paru "agentów" trafiło do aresztu. Lorek nie. Pojawiła się wersja, że to on sypie, ale szybko ją zdementowano. Lorek zaczął pracować w Żurominie. Ochraniał lokale z muzyką disco polo. Część z nich należała do mafii pruszkowskiej. Prokuratura badała i ten ślad.

- Doszliśmy do wniosku, że to były jednak lokalne porachunki - mówi prokurator Bednarczyk.

Dariusz T. długo skrywał przed prokuraturą swoją wiedzę o sprawcach zabójstwa Lorka. - Bałem się - mówi. Dobrze pamięta najazd gangu na jego sklep przy Długiej: - Przyjechali do mnie najniebezpieczniejsi bandyci. Chcieli informacji o Lorku. Podejrzewali, że został porwany. - Damy 100 tys. za jego uwolnienie - obiecywał ich herszt "Renek". - Jak zwykle, niech się znajdzie gdzieś przy obwodnicy - dodał.

Pojechał z tą informacja do "Rzymianina". - To dużo siana, ale Lorka już nie ma, usłyszałem - Dariusz T. powtarza jego słowa w sądzie.

Jego brat Adam T. wprowadził Rzymianina do ich rodziny. - Przedstawił nas sobie Andrzej D., ps. Daki - wspomina. - "Rzymianin" miał wtedy 16 lat i mówił, że chce być ochroniarzem bossa mafii albo płatnego zabójcy. Myślałem, że to mitoman, ale gdy zaprowadził mnie w ruiny altany nad Kanałem Bydgoskim, zmieniłem zdanie. - Pokazał mi zwłoki psów i kotów. Powiedział, że mordując zwierzęta ćwiczy hart ducha i siłę woli. Kiedyś jechał autem, zatrzymał się i wypróbował nowy kij bejsbolowy na przejeżdżającym obok rowerzyście. Henryk L., ps. Lewatywa, powiedział o nim tak: Adaś N. to dobry chłopak, ma tylko taką cechę, że lubi zabijać.

- Bzdura, przecież ja nikogo nie zabiłem. I kocham zwierzęta. Mam hodowlę buldogów i perskich kotów. Z tego teraz żyję - protestuje "Rzymianin". Od kilku miesięcy on i "Pyciu" odpowiadają z wolnej stopy. Sąd tak uzasadnił wypuszczenie obu oskarżonych: "Uprawdopodobnienie popełnienia przestępstw jest obecnie na niższym poziomie niż było to na etapie wniesienia aktu oskarżenia oraz postępowania dowodowego. Bezsprzecznie mamy do czynienia z procesem poszlakowym". Kolejna rozprawa 30 kwietnia.

Warto wiedzieć

  • 2 października 1996 - uprowadzenie i zabójstwo Jarosława Lorka.

  • 3 listopada 1996 - rybacy znajdują jego zwłoki w Zalewie Koronowskim.

  • 8 czerwca 2004 - CBŚ zatrzymuje Adama N., ps. Rzymianin i Tomasza L., ps. Pyciu.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto