Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chcą wygnać księdza

Aldona Minorczyk-Cichy, Agata Pustułka
Ksiądz Wieńczysław Ł. Fot. reprodukcja Arkadiusz Gola
Ksiądz Wieńczysław Ł. Fot. reprodukcja Arkadiusz Gola
Księdza trzeba wygnać z parafii. Nie jest godny stać za ołtarzem! - mówią mieszkańcy podczęstochowskiej wsi Janiki. O ekscesach seksualnych miejscowego proboszcza, księdza Wieńczysława Ł., w parafii aż huczy.

Księdza trzeba wygnać z parafii. Nie jest godny stać za ołtarzem! - mówią mieszkańcy podczęstochowskiej wsi Janiki. O ekscesach seksualnych miejscowego proboszcza, księdza Wieńczysława Ł., w parafii aż huczy. Ludzie są wściekli. - Zhańbił siebie i nas! Obraził Boga. A wszystko to za wiedzą biskupa. Tak się nie godzi! - krzyczą.

Wczoraj nasza gazeta ujawniła, że proboszcz z parafii w Janikach nakłaniał lekarkę z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie do pozbawienia życia jego narodzonej kilka dni temu córki. - Mogłaby pani coś zrobić, żeby to dziecko nie żyło? - zapytał doktor Ewę Jaśkiewicz, podczas jednej z wizyt w szpitalu.

Lekarze natychmiast powiadomili prokuraturę. W tej sprawie toczy się już śledztwo. Nasz artykuł wzbudził gniew parafian. Wstydzą się proboszcza i są gotowi go wygnać. Już wcześniej wielokrotnie zawiadamiali częstochowską kurię o ekscesach seksualnych księdza. Chodziło m.in. o dotykanie intymnych części ciała młodych dziewcząt oraz jego niewybredne odzywki do dzieci. To były pisma anonimowe. Nie było żadnej reakcji. Dopiero wczoraj, po naszej publikacji, ks. Wieńczysław Ł. został zawieszony w obowiązkach duszpasterskich.

Kuria Metropolitalna w Częstochowie wyjaśnia sprawę. Kapłan skontaktował się ze swoimi przełożonymi w kurii i zaprzeczył, jakoby był ojcem dziecka.

- Odciął się od tego. Stwierdził, że być może nieroztropnie chciał pomóc kobiecie. Kategorycznie zaprzeczył też medialnym informacjom, w których mowa, że nakłaniał lekarzy, by zabili dziecko - wyjaśnia ks. Andrzej Kuliberda, dyrektor wydziału duszpasterstwa ogólnego w Kurii Częstochowskiej.

Do parafii w Janikach został wysłany tymczasowy następca proboszcza Wieńczysława Ł. - ks. Tadeusz Gonera z pobliskich Starokrzepic. Z mediami rozmawiać nie chciał, a parafianom powiedział, że proboszcz "jest chory".

- To dla dobra wiernych z parafii i samego księdza, aż wszystko się wyjaśni - twierdzi ks. Kuliberda. - Czytając różne wiadomości na ten temat, sprawa może wydawać się jasna, a nie jest. Prokuratura nie postawiła księdzu zarzutów. To znaczący fakt. Jesteśmy dalecy od jednoznacznych ocen - dodaje.

Księdzu za podżeganie do zabójstwa grozi dożywocie. Do aresztu nie trafił, bo ma cukrzycę. Nie wiadomo, gdzie teraz przebywa. Od dwóch dni w Janikach nikt go nie widział.

Wczoraj w Janikach mszy świętej nie było

Julian Ceglarz jest członkiem Rady Parafialnej. Już pod koniec 2007 roku rozmawiał z członkami wspólnoty o tym, że zachowanie ks. Wieńczysława Ł. nie jest godne proboszcza. Nie wszyscy mieli takie zdanie. Dlatego zamiast wystąpić wspólnie co niektórzy słali do biskupa anonimowe listy. Tylko jeden z parafian nie wytrzymał i po ludzku dał księdzu w... pysk. Poszło o córkę.

- To się działo w szkole, na lekcji religii - relacjonuje Ceglarz. Ksiądz zapytał 13-letnią dziewczynkę dlaczego ma taki duży dekolt. "Niech ci matka biustonosz kupi, żeby ci cycki nie wisiały. Ja lubię jak stoją" - odezwał się ksiądz.

- Dziewczynka z płaczem pobiegła poskarżyć się rodzicom. Nic dziwnego, że jak ojciec dziewczynki dorwał księdza pod remizą to dał mu popalić - podkreśla Ceglarz.

Inni nie mieli takiej śmiałości, choć jak twierdzą mieli ochotę. Dlaczego? Bo ksiądz miał zwyczaj dotykać swoje uczennice w intymne miejsca.

Pierwszy raz Edytę L. widziano z ks. Wieńczysławem już jesienią 2007 roku. - Organizował wycieczkę. Chętnych nie było. Zamiast zrezygnować, pojechał tylko z nią. Tam się chyba wszystko zaczęło. Potem jeszcze raz prawie oficjalnie na wczasy razem pojechali - opowiada Ceglarz. Mieszkanka Dankowic Pierwszych, sąsiadka rodziny L., też nie kryje oburzenia: - Tego człowieka trzeba z kościoła wygnać. To obraza dla Boga. Ja od niego komunii nie przyjmę.

W pobliskiej wiosce Cyganka usłyszeliśmy, że Edyta L. nie była jedyną, której ks. Wieńczysław czynił erotyczne propozycje. - Tak naprawdę nie odpuścił żadnej samotnej kobiecie w okolicy. Jedne go goniły. Drugie były z księżych zalotów zadowolone - mówią ludzie. Marta, matka Edyty L., trzęsie się z nerwów. Dzisiaj ma jechać do córki do szpitala. Przyjedzie po nią ks. Wieńczysław. Przynajmniej tak obiecał.

- Dwa dni temu był. On córce i sobie na pięterku pokój wyremontował. Taki bardzo duży. Meble kupił używane. Ładnie tam jest. On tu często przyjeżdżał i siedział z nią. Mnie do środka nie wpuszczał. Jak chciałam wejść, to krzyczał, wyganiał. Kazał czekać, aż zawoła - opowiada Marta, matka Edyty.

- To był koniec listopada. Ksiądz z córką siedział u nas przy stole. Pili kawę. Ja w tym czasie byłam w oborze. Gadzinę opatrywałam. Mąż widział, jak ksiądz Edytkę na plecy sobie zarzucił i poniósł do samochodu. Pojechali. Córka do domu wróciła rano - opowiada pani Marta.

O ciąży córka powiedziała jej jakieś dwa miesiące później. Cieszyła się. Ksiądz jakby trochę mniej. Pani Marta opowiada, że najpierw chciał namówić Edytę do zostawienia noworodka w szpitalu. Potem jej ojcu podsuwał do podpisania pismo. W nim miał się zobowiązać do wychowania dziecka. - A przecież jak zrobił dziecko, to powinien wziąć za nie odpowiedzialność - denerwuje się pani Marta.

Kuria częstochowska skierowała na zastępstwo do parafii w Janikach Tadeusza Gonerę, emerytowanego księdza z pobliskich Starokrzepic. Duchowny wziął klucze przechowywane u jednej z parafianek i przez godzinę oglądał kościół i plebanię. Wiernym, którzy pojawili się i pytali co z ich proboszczem odpowiedział: - Ksiądz Wieńczysław Ł. jest chory. Dlatego tu jestem.

O 17. jak co dzień miała być odprawiona msza. Drzwi kościoła zostały jednak zamknięte. Dlaczego? Ksiądz Gonera nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. - Jestem tu bo taka jest decyzja Kurii. Jak będzie trzeba to będę tu i rok.

Tymczasem jak się dowiedzieliśmy ks. Wieńczysław został zawieszony w obowiązkach proboszcza. Kuria Metropolitalna w Częstochowie wyjaśnia sprawę. Jak długo to potrwa? Nie wiadomo. Ks. Andrzej Kuliberda, dyrektor wydziału duszpasterstwa ogólnego w Kurii Częstochowskiej podkreślał: - Czytając różne wiadomości na ten temat, sprawa może wydawać się jasna, a nie jest. Prokuratura nie postawiła księdzu zarzutów. To znaczący fakt.

Dodał też: - Mądrość Kościoła polega na tym, by nie wydawać pochopnych sądów. Pytany o możliwość przeprowadzenia badań DNA, które potwierdziłyby lub odrzuciły wersję duchownego, stwierdził: - Na tym etapie nie wchodzi to w rachubę. Z tego co wiem, matka dziecka nie oskarżyła go o ojcostwo.

Gdzie jest ks. Wieńczysław? Matka jego kochanki twierdzi, że na parafii .- Stał tam jego samochód. Bez niego nigdzie się nie rusza. Jutro jedziemy do szpitala. Mamy wnusi wybrać imię. Śliczna jest. Jakoś ją razem wychowamy. Żeby tylko ksiądz do więzienia nie poszedł. Bo z czego będzie płacić? A wy za rozmowę 500 zł dacie? Nie? To może chociaż 200? Szkoda. Przydałoby się. Bo łóżeczko to na górze dla dziecka już jest. Ksiądz przywiózł.
Współpraca: Irena Bazan

Żeby to dziecko nie żyło...

Wczoraj jako pierwsi poinformowaliśmy, że ks.Wieńczysław Ł. (45 lat), proboszcz z wioski Janiki,

nakłaniał lekarzy z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie do uśmiercenia swojej córki. Ci zawiadomili prokuraturę. Księdzu grozi dożywocie oraz wykluczenie z grona duchownych. Uniknął aresztu, bo jest chory na cukrzycę.

Matka dziecka Edyta L. do szpitala trafiła w zaawansowanej ciąży. Dziecko urodziło się zdrowe. Wieńczysław Ł. podszedł do zajmującej się noworodkami lekarki.- Mogłaby pani coś zrobić, żeby to dziecko nie żyło? - zapytał. W prokuraturze toczy się postępowanie przygotowawcze w sprawie nakłaniania do pozbawienia życia noworodka.

SONDA:
Czy jesteś za zniesieniem celibatu wśród księży?
od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto